469

Do o. Domenico Tavaniego

Oryg.: rkps AN. Trzy karty dwustr. zapis. Odp. własnoręczny Autora: rkps AN. Dwie karty dwustr. zapis.
Sul bordo della nave sul mar agitato, 18 IX 1933

Reverendissimo Padre Generale!

Come Lei mi ha detto, ho parlato coi diversi Padri che si occupano della M.I. in Italia. In genere tutti credono opportuno, che si istituisca un centro solo per tutta Italia (e l’emigrazione), cioè per la lingua italiana. Convengono anche che il luogo dovrebbe non appartenere a nessuna delle provincie d’Italia per evitare le nocive emulazioni. - Poi riconoscono la persona di P. Vivoda (Antonio di Padova) come atta per questo ufficio.

Dunque mi pare, che sarebbe bene, per adesso almeno, istituire questo centro in Assisi. E dare l’ufficio del direttore nazionale ed anche del redattore del "Cavaliere dell’Immacolata" al P. Vivoda. P. Sartorello, rettore del Seminario teologico lo vedrebbe volentieri come suo vicerettore (mi proponeva lui stesso). Così anche l’organo di M.I. in Italia verrebbe unificato e l’azione intensificata. - A Roma resterebbe, come finora, la Primaria di M.I., che è una cosa per tutto il mondo e non soltanto per Italia. Così potrebbe uscire per il mese di dicembre un numero unito. Avrebbe consiglio dei Padri Sartorello e Stella [ 1 ].

Riguardo alle Indie mi pare di non aver detto ancora qualcune ragioni, che scrivo adesso. Mi pare, che strettamente parlando non può essere più la questione aperta dell’accettazione perché dalla parte del Provincialato già era stata inviata la domanda ufficiale del "consensum in scriptis" dall’Ordinario, la quale domanda presuppone la decisione dalla parte della Provincia. Se poi le formalità erano state fatte o no e perché, questo non importa e non deve importare all’Ordinariato nelle Indie. Sono le cose nostre interne. Avendo dunque l’Arcivescovo con suo consiglio dato il richiesto "consensum in scriptis" secondo il diritto, lui non aspetta altro, che il "beneplacito apostolico". Ed è nel diritto.

Quanto poi più a lungo toccherà a lui di aspettare, tanto più facilmente potrà credere, che abbiamo qualche difficoltà nella Congregazione, il che nuoce alla riputazionedell’Ordine nostro davanti agli altri. Anche se metteremo come ragione della dilazionedei passi giuridici la mancanza per adesso dei soggetti, questo non potrà togliere il detto sospetto coi suoi effetti anche molto dannosi in generale e per la nostra azione in Nagasaki in speciale, perché proprio servendosi di questa ragione ci volevano alcuni cacciare via da Nagasaki.

Mi pare dunque, che sarebbe bene di finire i passi giuridici ottenendo il "beneplacito apostolico" e poi finita la parte giuridica far sapere all’Arcivescovo, che compiuti questi passi cioè ottenuto il "beneplacitum apostolicum" ci prepariamo all’occupazione del convento. L’Arcivescovo stesso ha scritto, che i primi fondatori dovrebbero sapere l’inglese in quanto possibile, dunque anche questo studio dovrà appartenere alla preparazione di questi che dovranno partire. Fra due anni la occupazione sarà attuata finite le preparazioni. E veramente ne avremo dei nuovi sacerdoti, che desideranno ivi andare.

All’Arcivescovo non preme l’occupazione, perché la chiesetta non è parrocchiale, ma soltanto per l’asilo ci andrà lì qualche prete colla messa. A noi però preme - mi pare - di finire presto i passi giuridici, perché come è facile di ottenere dalla Congregazione qualche territorio, così è difficile di aprire un convento nel territorio d’altrui. Lo so dall’esperienza e l’osservazione. E l’Arcivescovo di adesso deve essere sostituito dall’altro. E come ho detto di sopra, per la riputazione dell’Ordine intiero (le opinioni si fanno in generale sempre) è sommamente nocivo di trattare leggermente gli atti ufficiali riguardo agli altri, anche se avessero delle mancanze (le quali non importano agli altri), perché così cessano di essere sicuri della fermezza e del valore dei atti dell’Ordine il che non può non recare gravi danni all’Ordine.

Così mi pare. Faccia, quello che l’Immacolata Le ispirerà.

Ancora una parolina per aprire quel che penso. Mi fecero impressione le parole della preghiera di Duns Scoto: "Dignare me laudare Te, Virgo Sacrata; da mihi virtutem contra hostes Tuos". Non pensava qui dei pagani o eretici, ma di quelli, che avevano 200 argomenti per provare la loro tesi. E però, quando si tratta dell’Immacolata non domanda lui ne prudenza ne l’amore ma "virtutem" e questo "contra" e li chiama duramente prima di vedere questi argomenti "hostes Tuos".

Se non sarebbe dunque opportuno, che R-mo Padre Generale scriva nel "Commentarium Ordinis" per mese di dicembre dell’anno corrente - che è 75-simo dall’Apparizione in Lourdes e 1900 dalla donazione della Madonna a noi come Madre sotto la croce - una lettera a tutti sviluppando il bel pensiero detto al nonstro Capitolo Provinciale: "Amare Immaculatam quam maxime et istum amorem propagare quam maxime debemus, quia Franciscani sumus" per indicare chiaramente la via a quelli che dubitano, non sanno o non vogliono saperlo. Certamente - benché incosciamente - lo spirito che sorge contro l’Immacolata sotto qualsiasi coperchio non può essere che di quello di cui Essa ha schiacciato la testa e lui "insidiaberit calcaneo eius". E questo mi dicevano gli altri anche.

Scusi della brutta scrittura, perché la nave anche si muove e scrivo giacendo, ed anche dello stile. Ma scrivo apertamente come al Padre Generale.

Ci benedica

fr. Massimiliano con P. Cornelio

[PS] Scusi per la brutta scrittura, ma il mare si muove abbastanza.

[Przekład polski]

Na pokładzie statku, na wzburzonym morzu, 18 IX 1933

Maryja!

Najprzewielebniejszy Ojcze Generale!

Tak jak mi Ojciec powiedział, rozmawiałem z różnymi ojcami, którzy zajmują się MI we Włoszech. Ogólnie mówiąc, wszyscy uważają za właściwe założenie tylko jednej centrali dla całych Włoch i emigracji, tj. dla języka włoskiego. Uważają również, że siedziba nie powinna należeć do żadnej z włoskich prowincji, by uniknąć szkodliwego współzawodnictwa. Następnie uznają o. Vivodę (Antoniego z Padwy) za osobę odpowiednią na to stanowisko.

Wydaje mi się zatem, że byłoby dobrze przynajmniej na razie utworzyć tę centralęw Asyżu, a obowiązek dyrektora narodowego i redaktora "Cavaliere dell’Immacolata" powierzyć o. Vivodzie. O. Sartorello, rektor Seminarium Teologicznego, chętnie by go widział jako swego wicerektora (sam mi to proponował). W ten sposób również organ MI we Włoszech zostałby ujednolicony [ 2 ] a działalność wzmożona. - W Rzymie pozostałaby jak dotychczas prymaria MI, która jedna jest dla całego świata, a nie tylko dla Włoch. W ten sposób mógłby wyjść na grudzień numer połączony. Miałby [on] radę ojców Sartorello i Stelli [ 3 ].

Co się tyczy Indii, wydaje mi się, że nie podałem wszystkich racji, dlatego podaję je teraz. Wydaje mi się ściśle rzecz biorąc, że sprawa przyjęcia nie może już być [traktowana jako] otwarta, gdyż ze strony Prowincjałatu została już wysłana oficjalna prośba o "consensum in scriptis" [ 4 ] do Ordynariusza, a ta prośba już suponuje decyzję ze strony Prowincji. Czy zaś formalności zostały załatwione, czy nie, i dlaczego, to nie obchodzi i nie powinno obchodzić Ordynariatu w Indiach. To są nasze wewnętrzne sprawy. Ponieważ więc Arcybiskup ze swą radą dał wymagane "consensum in scriptis", to zgodniez prawem czeka tylko na "beneplacitum apostolicum" [ 5 ]. I jest zupełnie w prawie. Im zaś dłużej będzie musiał czekać, tym łatwiej będzie mógł sądzić, że mamy jakąś trudność ze strony Kongregacji, a to zaszkodzi opinii naszego Zakonu wobec innych. Nawet gdybyśmy podali jako przyczynę odwlekania kroków prawnych tymczasowy brak osób, to nie usunie się jednak wspomnianego podejrzenia razem z jego następstwami bardzo szkodliwymi w ogólności, a szczególnie dla naszej działalności w Nagasaki, bo kierując się tylko tą racją niektórzy chcieli nas wyrzucić z Nagasaki.

Wydaje mi się, że dobrze byłoby zakończyć kroki prawne przez uzyskanie "beneplacitum apostolicum", a gdy się zakończy część prawną, zawiadomić Arcybiskupa, że - po załatwieniu tych spraw, to jest po otrzymaniu "beneplacitum apostolicum" - przygotowujemy się do objęcia klasztoru. Arcybiskup sam pisał, że pierwsi założyciele powinniw miarę możności znać język angielski, a więc nauka tego języka także powinna wchodzić w zakres przygotowania tych, którzy mają wyjechać. Za dwa lata, po zakończeniu przygotowań, dokona się objęcie klasztoru. I rzeczywiście będziemy mieli nowych kapłanów, którzy zapragną się tam udać.

Arcybiskup nie nagli z objęciem, ponieważ kościółek nie jest parafialny, lecz tylko ze względu na sierociniec udaje się tam jakiś kapłan ze Mszą św. Wydaje mi się jednak, że nam powinno zależeć na szybkim zakończeniu kroków prawnych, ponieważ o ile łatwo jest uzyskać od Kongregacji jakieś terytorium, o tyle jest trudno otworzyć klasztorna terytorium należącym do innych. Wiem to z własnego doświadczenia i obserwacji. A obecny Arcybiskup ma być zastąpiony przez kogoś innego. I jak już powiedziałem powyżej, dla reputacji całego Zakonu (opinie zawsze się uogólnia) jest szczególnie szkodliwe niepoważne traktowanie urzędowych aktów w odniesieniu do innych, nawet gdyby te akty wykazywały braki (które innych nie obchodzą), ponieważ w ten sposób t racą zaufanie do stałości i wartości aktów Zakonu, co znów musi spowodować poważne szkody [ 6 ] dla Zakonu.

Tak mi się wydaje. Niech Ojciec uczyni tak, jak Go natchnie Niepokalana.

Jeszcze jedno słówko, aby wyjawić to, co myślę. Wielkie wrażenie zrobiły na mnie słowa modlitwy Dunsa Szkota: "Dignare me laudare Te, Virgo Sacrata; da mihi virtutem contra hostes Tuos" [ 7 ]: Nie myślał tu o poganach czy heretykach, ale o tych, którzy mieli 200 argumentów na udowodnienie swych tez. A jednak, gdy chodzi o Niepokalaną, nie prosi on ani o roztropność, ani o miłość, ale o "virtutem" i to "contra" tym, których nazywa twardo, jeszcze przed zapoznaniem się z ich argumentami, "hostes Tuos".

Czy więc nie byłoby wskazane, żeby Najprzewielebniejszy Ojciec Generał napisał list do wszystkich w "Commentarium Ordinis" na miesiąc grudzień bieżącego roku - który jest 75. rocznicą objawień w Lourdes, a 1900. od dania nam Maryi za Matkę pod krzyżem - rozwijając w nim piękną myśl, wypowiedzianą do naszej kapituły prowincjalnej: "Amare Immaculatam quam maxime et istum amorem propagare quam maxime debemus, quia Franciscani sumus" [ 8 ], aby wskazać jasno drogę tym, którzy wątpią, nie wiedzą lub nie chcą o tym wiedzieć. Z pewnością chociaż nieświadomie duch, który powstaje przeciwko Niepokalanej pod jakimkolwiek płaszczykiem, jest niczym innym, jak tylko duchem tego, któremu Ona starła głowę, a on "insidiaberit calcaneo eius" [Rdz 3,15] [ 9 ]. A to mówili mi również inni.

Przepraszam za brzydkie pismo, ale statek się kołysze i piszę leżąc. Również przepraszam za styl. Ale piszę otwarcie, jako do Ojca Generała.

Z prośbą o błogosławieństwo

br. Maksymilian z O. Kornelem

[Dopisek] [ 10 ] Przepraszam za brzydkie pismo, ale morze kołysze się mocno.

[ 1 ] Dwóch ostatnich zdań brak w odpisie.

[ 2 ] Dotychczas wychodziły dwa pisma zajmujące się sprawą MI: "Il Cavaliere dell’Immacolata" (w Padwie od 1932 r.) i "La Milizia dell’Immacolata" (w Asyżu od 1933 r.).

[ 3 ] Dwóch ostatnich zdań brak w odpisie. O. Bernardino Sartorello i o. Domenico Stelli.

[ 4 ] O zgodę na piśmie.

[ 5 ] Pozwolenie Stolicy Apostolskiej.

[ 6 ] W oryginale wyrazy podkreślone dwukrotnie.

[ 7 ] "Dozwól mi chwalić Cię, Panno Przenajświętsza; daj mi moc przeciwko nieprzyjaciołom Twoim".

[ 8 ] "Powinniśmy kochać jak najbardziej Niepokalaną i tę miłość jak najbardziej rozpowszechniać, ponieważ jesteśmy Franciszkanami".

[ 9 ] "Czyhał będzie na piętę Jej".

[ 10 ] W oryginale dopisek umieszczony na początku listu, prostopadle do tekstu głównego.