935
Kim jest Bóg?
(Na ten temat nieraz rozmawiałem i nie mógłbym teraz dokładnie rozróżnić wątku poszczególnych rozmów; dlatego darują zainteresowani, że podam tu roztrząsane zagadnienie raczej wedle logicznego związku).
Ciemności coraz bardziej rzedły, a światło coraz obficiej wlewało swe promienie przez szyby wagonu na linii Grodno-Białystok-Warszawa. Za towarzyszów podróży miałem tym razem trzech Żydów, dosyć inteligentnych. Tylko po szwargotaniu rozpoznać ich było można. Wszczęła się rozmowa o religii i Bogu. Istnienie pierwszej przyczyny wszechrzeczy uznawali wszyscy.
- Czym jednak jest ten Pan Bóg, pierwsza przyczyna? - spytałem.
- Moim zdaniem - odparł jeden z nich, którego policzki i odzienie kazały wnosić o wcale wygodnym stanie materialnym - Bóg to jest ta cała natura [ 2 ].
- To być nie może.
- A dlaczego?
- Z tego prostego powodu, że przyczyna istnieje przed skutkiem, więc skutek jako zaczynający swe istnienie później, nie może być tym samym co przyczyna, ale musi być od niej realnie różny; otóż natura, przyroda, jest skutkiem, dlatego też nie może być zarazem przyczyną.
- Siły przyrody możemy przecież nazwać Bogiem.
- I to nie, bo i te siły są skutkiem.
- Po czym my możemy poznać, że te siły są skutkiem, a nie pierwszą przyczyną?
- Bo są skończone.
- Więc pierwsza przyczyna musi być nieskończona?
- Bez wątpienia.
- Dlaczego?
- Cokolwiek istnieje, musi mieć jakąś rację bytu, tak też i granice w istnieniu muszą mieć swoje "dlaczego". Otóż w istocie, która jest pierwszą przyczyną, nie może być racji (dlaczego) dla granic, bo skądżeż by one mogły pochodzić? Albo z zewnątrz, albo też z wewnątrz tej pierwszej przyczyny. Nie z wewnątrz, bo przecież naprzód trzeba by istnieć, aby coś działać, więc i ograniczać, kiedy zaś owa pierwsza przyczyna istnieje, już jest albo ograniczona, albo nie. Sama nie może nakreślić granic swej istocie. Ani też z zewnątrz takie ograniczenie przyjść nie mogło, bo inaczej już ta przyczyna nie byłaby pierwszą. Więc ani z wewnątrz, ani z zewnątrz nie może być racji dla granic, więc tych granic być nie może; przyczyna więc ta pierwsza musi być nieskończoną. Wszystko, na czym wyciśnięte jest piętno granic, nie może być tą pierwszą przyczyną wszechrzeczy; a przecież i siły przyrody działają wedle praw, dających się ująć w ścisłe matematyczne formułki, poza które już ich siła nie sięga.
- O Bogu zresztą niewiele możemy wiedzieć.
- Owszem, nie możemy wprawdzie zgłębić Jego istoty i Jego doskonałości, bo Bóg jest istotą nieskończoną, a nasza głowa ma granice i wchodzi w czapkę albo kapelusz, ale wiele o Panu Bogu wiedzieć możemy.
- Na przykład?
- Naprzód widzimy celową budowę członków w ciele ludzkim i zwierzęcym, części w roślinach i w ogóle z góry obmyśloną harmonię we wszechświecie. Istota więc, która to wszystko powołała do bytu, musi mieć rozum, musi być osobą. Następnie cokolwiek jest w skutku, musi w jakiś i to doskonalszy sposób być w przyczynie. Weźmy malarza. Nie daje on ze siebie obrazowi ni farby, ni płótna; to wszystko bierze z zewnątrz. Co jednak daje, tj. kształty, to musi mieć w sobie. Musiał on naprzód wyobrazić sobie ten obraz, zanim wziął pędzel do ręki; wedle wzoru też, utworzonego w umyśle i w fantazji, maluje. Lecz Pan Bóg nie brał niczego z zewnątrz; On, jako pierwsza przyczyna, wywiódł swe twory z nicości, dał im wszystko, wszystkie więc doskonałości stworzeń i w Nim być muszą tylko w sposób, jak to przedtem zaznaczyłem, nieskończenie doskonały, bo w Nim granic być nie może.
Słuchali z zajęciem, więc rozmowa toczyła się dalej o Mesjaszu, odkupieniu i celu człowieka.
M[aksymilian] K[olbe]