953

27 listopada [ 2 ]

Oryg.: brak. - Druk.: RN 2 (1923) 161-165; przedruk: "Kalendarz Rycerza Niepokalanej" 1 (1925) 52-57.

[Grodno, przed listopadem 1923] [ 1 ]

Już dziewięćdziesiąty i trzeci rok dobiega w tym miesiącu od czasu, jak Niepokalana podała światu swój medalik "cudownym" powszechnie zwany z powodu niezliczonych łask i cudów nawróceń, jakie przezeń Ona zdziałała.

Stało się to w Paryżu przy ulicy du Bac pod n[umerem] 140 w domu macierzystym Sióstr Miłosierdzia. Szczęśliwą duszą, której Niepokalana powierzyła tę misję - to młoda nowicjuszka Katarzyna Labouré. Światło dzienne ujrzała ona w górzystej okolicy Côte d`Or we wiosce Foin-le-Moutiers dnia 2 maja 1806 r. Rodzice jej, uczciwi wieśniacy, bogobojnie dzieci swe wychowywali. W 8. roku życia traci matkę i tym bardziej Najśw[iętszej] Maryi Pannie w opiekę się oddaje. Mając lat 12 przystępuje do pierwszej Komunii św. w kościele parafialnym św. Jana, a gdy starsza siostra wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia, młoda Zoe (takie było jej chrzestne imię) z całą gorliwością zajęła się gospodarstwem. W głębi jej duszy jednak kiełkowało i rosło pragnienie innego życia, życia poświęconego całkowicie Jezusowi. Dziwny sen bardziej jeszcze utwierdza ją w tym zamiarze. By umożliwić to przedsięwzięcie, uczy się w 18. roku życia czytać i pisać, aż wreszcie w r. 1830, mimo piętrzących się przeszkód, przebywszy postulat wstępuje do nowicjatu.

W dziecięcej prostocie pragnęła ona bardzo zobaczyć jeszcze za życia Najśw[iętszą] Maryję Pannę i gorąco modliła się o tę łaskę do Anioła Stróża, św. Wincentego i do Niepokalanej Dziewicy.

W nocy z 18 na 19 lipca usłyszała wyraźnie raz, drugi i trzeci wołanie: "Siostro Labouré". Zdziwiona uchyla zasłonę przy swym łóżku i widzi dziecię lat od 4 do 5 nadzwyczajnej piękności. "Pójdź do kaplicy - rzekło ono do niej - Najśw[iętsza] Panna czeka tam na ciebie". Gdy jednak s[iostra] Katarzyna wahała się wypełnić to zlecenie z obawy, by nie zbudzić innych sióstr, przebywających we wspólnej sali sypialnej, rzekło: "Niczego się nie bój, jest wpół do dwunastej, wszyscy śpią, a ja cię poprowadzę". S[iostra] Katarzyna ubrała się spiesznie i poszła za nadziemskim przewodnikiem. Dziecię, roztaczając dookoła siebie promienie światła, wprowadziło ją do kaplicy, gdzie ku wielkiemu swemu zdziwieniu zastała wszystkie świece i lampy pozapalane. Następnie usuwając się na bok jaśniejące ono dziecię rzekło: "Oto jest Najświętsza Panna". W tejże chwili usłyszała s[iostra] Katarzyna lekki szelest od strony epistoły i ujrzała Panią przecudnej piękności, która zbliżyła się do krzesła ks. dyrektora Zgromadzenia i tam usiadła.

W pobliżu wisiał obraz św. Anny. Szata zjawionej Pani bardzo była podobną do ubioru św. Anny na obrazie. Toteż s[iostra] Katarzyna zawahała się. Wtedy dziecię mówi surowo: "Czy to niebios Królowej nie wolno ubogiej i śmiertelnej istocie objawić się w postawie, w jakiej Jej się podoba?"

Po tych słowach s[iostra] Katarzyna już nie wątpi, że to Matka Najświętsza; z ufnością i miłością do stóp się Jej rzuca i składa z dziecięcą prostotą ręce na Jej kolanach. Wrażenie, jakiego wówczas doznała, tak sama opisuje: "W tej chwili doznałam najsłodszego uczucia w mym życiu, którego niepodobna mi jest wyrazić. Najśw[iętsza] Panna pouczyła mnie, jak mam znosić cierpienia i wskazując lewą ręką na ołtarz upominała, abym tam klęcząc serce swe otwierała, dodając, że tu wszelką potrzebną znajdę pociechę. Potem mówiła dalej: Chcę ci, moje dziecko, dać zlecenie; wiele wprawdzie musisz przy tym wycierpieć, ale pamiętając, że to wszystko dla Boga, łatwo zwyciężysz. Doznasz przeciwności, lecz łaska Boża będzie z tobą, nie bój się niczego, powiedz wszystko, co z tobą zaszło, z prostotą i zaufaniem. Zobaczysz pewne rzeczy, doznasz w rozmyślaniach twoich szczególniejszego oświecenia; zdaj sprawę z tego temu, który kieruje twym sumieniem.

Potem prosiłam Najśw[iętszą] Pannę o wytłumaczenie mi rzeczy, które już widziałam; Ona mi odpowiedziała: Czasy, moje dziecko, są bardzo złe; wielkie nieszczęścia spadną na Francję, tron runie i cały świat dozna wszelkiego rodzaju utrapień (Najśw[iętsza] Panna zdawała się bardzo zasmucona przy tych słowach). Lecz przybliż się tylko do stopni ołtarza, stąd wyleją się łaski na wszystkich... na wszystkich, wielkich i małych, którzy o nie proszą.

Przyjdzie chwila, gdy niebezpieczeństwo będzie wielkie, wszystko będzie się zdawało stracone; lecz wtedy ja będę przy was, miejcie ufność; poznacie nawiedzenie moje, opiekę Boga i św. Wincentego nad obydwoma Zgromadzeniami. Miejcie tylko ufność i nie traćcie odwagi, ja chcę być z wami.

W innych Zgromadzeniach (przy tych słowach stanęły łzy w oczach N[ajświętszej] Panny) i z kleru paryskiego padną ofiary. Najczcig[odniejszy] Ks. Arcybiskup zginie (tu nowe łzy Matka Najśw[iętsza] wylewała). Krzyż, moje dziecko, będzie zelżony, na ziemię rzucony, bok naszego Pana na nowo przebity, ulice krwią zbroczone i cały świat w smutku pogrążony. Już dalej nie mogła mówić Najśw[iętsza] Panna, głęboka boleść malowała się na Jej twarzy".

Wtedy przyszło Siostrze Katarzynie na myśl pytanie: "Kiedyż to wszystko będzie?" A wewnętrzny głos jej jasno mówił: "za lat 40". - I rzeczywiście w roku 1870 i 1871 przepowiednie te się spełniły. Następnie Najśw[iętsza] Panna dała s[iostrze] Katarzynie wiele jeszcze zleceń, tyczących się spowiednika i Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia i w końcu powtórzyła jeszcze: "Atoli wielkie spadną klęski i niebezpieczeństwa będą wielkie, lecz nie bójcie się niczego, opieka Boża czuwa tu w szczególniejszy sposób, a św. Wincenty będzie was wspierał (wejrzenie Najśw[iętszej] Panny było jeszcze ciągle smutne). Ja sama będę przy was, oko moje jest zawsze na was zwrócone, wiele łask na was" ześlę.

Siostra Katarzyna w opisie tego objawienia dodaje jeszcze: "łask tych dostąpią szczególnie ci, którzy o nie proszą, lecz trzeba się o nie modlić... bardzo się modlić... Nie mogę powiedzieć, mówi dalej, jak długo zostawałam przy Najśw[iętszej] Pannie. Wszystko, co mogę powiedzieć, ogranicza się do tego, że rozmawiając długo ze mną, znikła potem jak cień przemijający".

Po zniknięciu N[ajświętszej] Panny, zbliżyło się do niej znowu niebiańskie ono dziecię i rzekło: "Już Jej nie ma". Po czym odprowadziło ją do sypialni. "Sądzę - mówi dalej Siostra - że dziecięciem tym był mój Anioł Stróż, bo go usilnie błagałam o uproszenie mi łaski oglądania Najśw[iętszej] Panny. Powróciłam do łóżka, słyszałam jak zegar bił drugą godzinę i już więcej nie usnęłam".

* * *

Właściwe jednak objawienie Cudownego Medalika przypada 27 listopada. Tak je opisuje s[iostra] Katarzyna:

"Dnia 27 listopada, w sobotę przed pierwszą niedzielą Adwentu, gdym odprawiała wieczorem wśród głębokiej ciszy rozmyślanie, zdawało mi się, że słyszę jakby szelest sukni jedwabnej, od prawej strony sanktuarium mnie dochodzący, i ujrzałam Najśw[iętszą] Dziewicę obok obrazu św. Józefa; była wzrostu średniego, a tak nadzwyczajnej piiękności, że jej opisać niepodobna. W postawie stojącej, odziana była w czerwonawo połyskującą białą szatę, taką jaką zwykle noszą dziewice, tj. zapiętą u szyi i mającą wąskie rękawy. Głowę Jej okrywał biały welon, spadający aż do stóp po obu stronach. Czoło Jej zdobiła [obszyta] drobną koronką opaska, ściśle do włosów przylegająca. Twarz miała dosyć odsłonioną, pod nogami zaś Jej była kula ziemska, a raczej pół kuli, bo widziałam tylko jej połowę. Ręce Jej, aż do pasa podniesione, trzymały lekko drugą kulę ziemską (symbol całego wszechświata), oczy wzniosła ku niebu składając jakby w ofierze cały wszechświat Panu Bogu, twarz Jej coraz więcej jasnością promieniała.

Nagle zjawiły się na Jej palcach kosztowne pierścienie wysadzane drogimi kamieniami, z tych wychodziły na wszystkie strony jasne promienie, które Ją taką jasnością otoczyły, że twarz Jej i szata stały się niewidzialne. Drogie kamienie były różnej wielkości, a promienie z nich wychodzące stosunkowo więcej albo mniej jaśniejące.

Nie mogę wyrazić tego wszystkiego, com wtedy uczuła i czego w tym krótkim czasie doznawałam.

Gdym olśniona widokiem Najśw[iętszej] Maryi P[anny] wpatrywała się w Jej majestat, zwróciła Najśw[iętsza] Panna swój łaskawy wzrok na mnie, a głos wewnętrzny mówił mi: kula ziemska, którą widzisz, przedstawia cały świat i każdą osobę w szczególności.

Tu już nie mogę opisać wrażenia, jakiego doznawałam na widok cudownie jaśniejących promieni. Wtenczas Najśw[iętsza] Panna rzekła do mnie:

«Promienie, które widzisz spływające z mych dłoni, są symbolem łask, jakie zlewam na tych, którzy mnie o nie proszą» - i dała mi przez to do zrozumienia, jak hojna jest dla tych, którzy się do Niej uciekają... Ileż to łask wyświadcza tym wszystkim, którzy Jej wzywają... W tej chwili straciłam już świadomość siebie, cała zatopiona w szczęściu... Następnie otoczył Najśw[iętszą] Pannę, która miała ręce zwrócone ku ziemi, podłużno okrągły pas, a na nim znajdował się napis złotymi literami: «O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy».

Potem usłyszałam głos mówiący do mnie: «Postaraj się o wybicie medalika według tego wzoru; wszyscy, którzy go będą nosili, dostąpią wielkich łask, szczególniej jeżeli go będą nosili na szyi. Tych, którzy we mnie ufają, wielu łaskami obdarzę».

W tej chwili - tak dalej opowiada Siostra - zdawało mi się, że obraz się obraca. Potem ujrzałam na drugiej stronie literę M z wyrastającym ze środka krzyżem, a poniżej monogramu Najśw[iętszej] Panny - Serce Jezusa otoczone cierniową koroną i Serce Maryi przeszyte mieczem".

Po raz trzeci ujrzała s[iostra] Katarzyna Niepokalaną Dziewicę w grudniu tegoż roku. Tym jednak razem Najśw[iętsza] Panna stanęła ponad tabernakulum. Dookoła zaś Niej widniał złoty napis: "O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy". Ponad Nią ukazał się wzór drugiej strony medalika, tj. litera M z krzyżem ponad dwoma sercami Jezusa i Maryi. Matka Najśw[iętsza] ponownie poleciła jej, by się postarała o wybicie medalika wedle podanego wzoru.

Opowiadanie tego zjawienia tak kończy: "Niepodobna tego wyrazić, czego doznawałam, gdy Najśw[iętsza] Panna składała cały świat w ofierze Panu Bogu, również tego, co czułam, wpatrując się w Nią. Znowu usłyszałam głos wewnętrzny: «Promienie te są godłem łask, jakie Najśw[iętsza] Panna wyjedna tym, którzy Ją o nie prosić będą»".

Potem, przewidując wielką cześć, jaką Najśw[iętsza] Maryja Panna Niepokalana odbierać będzie od wszystkich, mimo woli głośno zawołała: "O jak miło, jak miło będzie słyszeć: «Maryja jest Królową całego świata». I wszystkie Jej dziatki będą powtarzały: Ona jest «Królową każdego z osobna»".

Rycerz Niepokalanej

[ 1 ] Zamieszczone w numerze listopadowym z 1923 r.

[ 2 ] Artykuł oparty, jak się wydaje, na materiale zawartym w książeczce pt. Cudowny Medalik, bez autora, różne wydania, m.in. w 1913 r.