1070

Nasza wojna

Oryg.: brak. - Druk.: RN 11 (1932) 133-134.
[Mugenzai no Sono, 11 II 1932] [ 1 ]

Oglądając się dookoła i widząc wszędzie tyle zła, chcielibyśmy szczerze, zwłaszcza jako członkowie "Milicji Niepokalanej", naprawić to zło, ludzi do Przen[ajświętszego] Serca Jezusowego przyprowadzić przez Niepokalaną i tak naszych współbraci na całym świecie wiecznie i nawet na tej jeszcze ziemi uszczęśliwić. Więc wojna złu, nieubłagana, ciągła, zwycięska - wojna.

Lecz na czymże ona polega? Gdzie znajduje się jej najważniejszy, pierwszorzędny nerw? Gdzie przede wszystkim uderzyć należy?

Nieraz nam się zdaje, że Pan Bóg "za mało energicznie" rządzi tym światem. Przecież mógłby jednym skinieniem swej wszechmocnej Woli zmiażdżyć i w proch skruszyć takich Callesów [ 2 ], bezbożników w Sowietach, podpalaczy hiszpańskich kościołów, niemoralnych zatruwaczy młodzieży i im podobnych. Tak myśli nasza głowa skończona, ciasna, gdy tymczasem Mądrość Przedwieczna sądzi inaczej. Prześladowania oczyszczają dusze jak ogień, ręce katów tworzą rzesze męczenników, a prześladowcy doznają nieraz w końcu łaski nawrócenia. - Niezbadane, a zawsze najmędrsze są drogi Boże.

Nie wynika z tego, jakobyśmy mieli założyć ręce i pozwolić wrogom dusz ludzkich swobodnie hasać. Bynajmniej. Ale...

Ale... nie chciejmy poprawiać Mądrości Nieskończonej, kierować Duchem Świętym, lecz dajmy się Mu prowadzić.

Wyobraźmy sobie, że jesteśmy pędzlem w ręku nieskończonej doskonałości malarza. Co ma czynić pędzel, by jak najpiękniej obraz wypadł? Ma się jak najdoskonalej dać prowadzić. Jeszcze pędzel mógłby mieć pretensje do poprawienia ziemskiego, skończonego, omylnego malarza, lecz gdy Mądrość Odwieczna, Bóg, używa nas jako narzędzia, wtedy najwięcej, najdoskonalej będziemy działać, gdy jak najdoskonalej, całkowicie pozwolimy się prowadzić.

Oddaliśmy się przez akt poświęcenia Niepokalanej na zupełną własność. Ona jest bez wątpienia najdoskonalszym narzędziem w ręku Boga; my zaś mamy być narzędziami w Jej niepokalanych rękach.

Kiedy więc najprędzej, najdoskonalej zwalczymy zło na całym świecie? Kiedy najdoskonalej damy się Jej prowadzić. I to jest najważniejsza i jedyna sprawa.

Powiedziałem - jedyna. Doprawdy, o nic innego każdy z nas starać się nie powinien, jak tylko o zgodzenie, dostosowanie, jakby zupełne zlanie swej woli z Jej Wolą, tak jak Jej Wola jest całkowicie zjednoczona z Wolą Bożą, Jej Serce z Sercem Jej Syna Jezusa.

Sprawa to - jedyna. Cokolwiek uczynimy, chociaż to byłby akt więcej niż heroiczny, wstrząsający podstawami wszelkiego zła na ziemi, o tyle tylko będzie miał jakąś wartość, o ile będzie się w nim wola nasza zgadzała z Jej Wolą, a przez Nią z Wolą Bożą. Więc to jedno tylko, tj. zlanie naszej woli z Jej Wolą ma jakąś wartość i - całą wartość. To jest istotą miłości (nie uczucia, choć i to jest piękne), która ma nas zmienić przez Niepokalaną w Boga, która ma spalić nas i przez nas podpalić świat i zniszczyć w nim, spalić wszelkie zło. To jest ten ogień, o którym powiedział Zbawiciel: "Przyszedłem puścić ogień na ziemię: czegoż chcę, jedno aby był zapalon?" (Łk 12,49).

Rozpłonąwszy sami tym Bożym ogniem miłości (powtarzam, nie chodzi tu o łzy słodkie i uczucia, lecz o wolę, chociaż pośród wstrętu i odrazy), spalimy cały świat.

Ale sami musimy rozpłonąć, sami musimy nie ochłodnąć, lecz coraz silniej gorzeć; musimy się stopić, stać jedno z Bogiem przez Niepokalaną.

Całą więc uwagę na tym i tym jedynie skupić musimy, by zjednoczyć się ściśle, stopić z ręką naszej Mistrzyni, naszego Wodza, by Ona mogła czynić z nami, co Jej się podoba.

I to jest istotny warunek MI. "Oddać się całkowicie Niepokalanej jako narzędzie w Jej niepokalanych rękach".

Wtedy i tylko wtedy Niepokalanej podbijemy i przez Nią ogniem miłości z Przen[ajświętszym] Sercem Jezusa zjednoczymy, stopimy cały świat i każdą duszę z osobna.

Kreśliłem na ziemi japońskiej, w dzień Objawienia Niepokalanej w Lourdes.

M[aksymilian] K[olbe]

[ 1 ] Data i miejsce wskazane w tekście.

[ 2 ] Plutarco Elías Calles (1877-1945) - przezydent Meksyku w latach 1924-1928. "Wsławił się" skrajnym zaostrzeniem walki z Kościołem, zainicjowanej po rewolucji lat 1910-1917. Za jego prezydentury z całą konsekwencją zaczęto egzekwować drakońsko antykatolickie postanowienia obowiązującej do dziś konstytucji z 1917 r. Pozbawiały one Kościół osobowości prawnej, kapłanom odbierały wszystkie prawa obywatelskie, wprowadzały nacjonalizację wszelkiej własności kościelnej, w tym również świątyń, proklamując jednocześnie w szkołach zintensyfikowane wychowanie tzw. laicyzujące. Sam Calles, będąc już prezydentem, publicznie określał się nieformalnym tytułem "Osobistego Nieprzyjaciela Boga". Prześladowania doprowadziły najpierw w 1926 r. do zejścia Kościoła do "podziemia" (opuszczenia przez księży świątyń, które w następstwie tego zajęte zostały przez państwo), potem - w latach 1927-1929 - do regularnej wojny domowej między wojskami rządowymi a partyzantami katolickimi "Cristeros". Od 1926 r. do końca wojny domowej nie odprawiono oficjalnie ani jednej Mszy św. Począwszy od 1936 r. antykościelne przepisy prawa państwowego były stopniowo coraz mniej przestrzegane, by ostatecznie zostać zniesione dopiero w 1992 r.