1096

Mugenzai no Sono [ 2 ]

Oryg.: brak. - Druk.: "Misje Katolickie" 53 (1934) 210-211.
[Mugenzai no Sono, przed lipcem 1934] [ 1 ]

Już sporo nazbierało się wiadomości z japońskiego Mugenzai no Sono, trzeba by więc z Czytelnikami "Misji Katolickich" podzielić się nimi.

W pierwszym kwartale br. wstąpiło do nas dwóch Koreańczyków [ 3 ]. Niemało nam to sprawiło radości, bo na ogół mówiąc, nie jest tu tak łatwo z powołaniami jak w Polsce. Zwłaszcza nasza administracja odczuwała potrzebę sił tubylczych dla załatwiania korespondencji.

Nakład "Rycerza" powiększał się i powiększał, aż oto osiągnąwszy w marcu liczbę 60 tys[ięcy] egz[emplarzy] - stanął i ani rusz dalej. Przy obecnych warunkach, jak się okazało, nasi bracia drukarze nie podołają, trzeba więcej ludzi, no i jeszcze - jednej maszyny drukarskiej. A taka szkoda, bo napływające korespondencje od naszych czytelników-pogan tak przynaglają do jeszcze wydajniejszej pracy...

Przystąpiliśmy też do budowy większej kaplicy [ 4 ]. Dotychczas mieliśmy maleńką kaplicę, przyległą do drukarni, a teraz i braci więcej, a i katolicy odwiedzają nas - a tu w kaplicy miejsca brak.

Teraz trzeba by jeszcze wspomnieć o naszych kłopotach adresowych. W wydawnictwach polskich duże usługi oddają maszyny tzw. "adremy". Przy pomocy tych maszyn wytłacza się adresy czytelników na metalowych płytkach. Tutaj, niestety, tego nie ma, i do niedawna trzeba było całe tysiące adresów przepisywać na miesięczną wysyłkę. Obecnie sytuacja o tyle się polepszyła, że mamy coś w rodzaju adremy, mianowicie klisze, sporządzone ze specjalnego papieru. Ale i tu nasz brat administrator ma niemało kłopotu, bo musi nosić je do znajomych, zacnych katolików, a dosyć często i pogan (którzy podejmują się z miłości ku Niepokalanej bezinteresownie pisać adresy na owych kliszach), a ponadto i w dalszym ciągu całe stosy papieru rozwozi się na pisanie adresów na wysyłkę "okazowych" egz[emplarzy] "Rycerza". Jedzie więc na rowerze, załadowanym i z przodu, i z tyłu, by jedne adresy zabrać, a drugie dać do pisania, ale zawody częste: ten na czas nie zdążył, drugi znów na termin przepisał - ale nie tak jak trzeba... Uzbraja się ów brat w cierpliwość i wraca do domu... z niczym.

Ale łatwo się domyślić, że wśród rozmaitych krzyżyków, dobry Bóg zsyła również i radości w życiu misyjnym. I taką niemałą radością dla mieszkańców Mugenzai no Sono był chrzest p[ana] Tanizaki, w wigilię świąt Wielkanocnych. Ciekawa jest historia nawrócenia tego człowieka. Było to tak. Gdyśmy mieszkali jeszcze w dzielnicy Oura, kilka lat temu, jeden chłopiec z grona bawiących się dzieci z pobliskiej szkoły, przeszedłszy mur, znalazł się na naszym placyku. Bracia, pracujący wówczas w drukarni, zaprosili go do pomocy i wręczyli mu "Rycerza" i medalik. Chłopiec ten, imieniem Tatsuo, przychodził pomagać czas pewien, ale ojciec zabronił mu następnie i tak wizyty Tatsuo skończyły się. Ale widocznie spoczęło już na nim oko miłosierdzia Niepokalanej.

Po upływie roku, kiedy już Wydawnictwo osiedliło się na obecnym miejscu - ku niemałemu zdziwieniu i zarazem radości z naszej strony - przyszedł Tatsuo ze swym ojcem. Ojciec jego wyjaśnił zaraz na wstępie, że przyszedł tu z synem, by zadośćuczynić jego życzeniu, z miłości ku dziecku. Była to okazja, że z ojcem Tatsuo porozmawialiśmy trochę o religii i wypożyczyliśmy mu książki religijne. Zacny ten człowiek i bardzo inteligentny, nie tylko że pozwolił od tej pory przychodzić Tatsuto do nas - ale i sam przychodząc, pomagał w pracy administracyjnej.

Po kilku miesiącach chłopiec otrzymał już chrzest św., gdy tymczasem ojciec w dalszym ciągu przez okres prawie dwóch lat przerzucał całe tomy książek religijnych. - Widać było, że szuka prawdy. My tymczasem polecaliśmy sprawę jego duszy Niepokalanej, bo nieraz zdawało się, że jakoś za długo się przewleka... Nareszcie wybiła godzina zmiłowania Bożego. W wigilię Wielkanocy Tanizaki odrodził się w zbawiennej wodzie chrztu św. Radość nasza była pełna, tym pełniejsza, że tu w Japonii nie ma takich masowych nawróceń jak w innych krajach misyjnych: Afryce, Chinach itd.

O. Maksymilian Kolbe
O[rdinis] F[ratrum Minorum] Con[ventualium]

[ 1 ] Zamieszczone w numerze lipcowo-sierpniowym "Misji Katolickich" z 1934 r.

[ 2 ] W tekście ilustracja z nadrukiem: "Japonia, Mugenzai no Sono. Z paczką adresów «Rycerza» z przodu i z tyłu".

[ 3 ] Aleksandro Rynshioko i Alberto O Ki Sim.

[ 4 ] Zob. Pisma 869, F, przyp. 98.