1123
Na marginesie zatargu wawelskiego
Gdy już pierwsze wrażenia zdołały nieco ochłodnąć, łatwiej będzie spokojnie przyglądnąć się sprawie zatargu między Komitetem uczczenia śp. Marszałka Józefa Piłsudskiego i Księciem Metropolitą krakowskim [ 1 ].
W tych kilku słowach nie mamy zamiaru wyczerpać całego zagadnienia, bo i brak jeszcze na to dostatecznych danych, ale nie możemy nie zwrócić uwagi choćby na punkt jeden.
Książe Arcybiskup w liście z dnia 24 bm. m.in. podaje taki motyw: "Jako biskup i stróż najdroższego sanktuarium Polski, obowiązany do strzeżenia świętości miejsca katolickiej katedry, nie mogłem obojętnie patrzeć, jak przez katedrę przesuwały się rzesze ludzi nieraz obcych naszej wierze, które przybywały złożyć hołd Marszałkowi Piłsudskiemu, równocześnie jednak niejednokrotnie zakłócały spokój, wymagany przez świętość miejsca w porze nabożeństwa".
Wszyscy, co znają śp. Marszałka, doskonale wiedzą, że nie był on bynajmniej niewierzącym, o czym miałem sposobność osobiście się przekonać. Czyż więc śp. Pan Marszałek życzyłby sobie takiego stanu rzeczy, jaki opisuje Książę Arcybiskup? Można zrozumieć taki stan jako przejściowo krótko trwające prowizorium, ale czy dwa lata to nie jest już za długo? Czyż naprawdę Komitet uczczenia Pana Marszałka nie potrafił się tak urządzić, aby tak nienormalne prowizorium zacieśnić do czasu możliwie najkrótszego?
Bez wątpienia byłoby to bardziej w myśl życzenia śp. Pana Marszałka i nie byłoby okazji do dzisiejszego tak bolesnego dla każdego Polaka zatargu.
[O. Maksymilian M-a Kolbe]
[ 1 ] Abpem Adamem Stefanem Sapiehą.