281
Do o. Floriana Koziury
Maryja!
Drogi Ojcze!
Prawda, że z lękiem tamten list [ 2 ] popisałem i może za mało ufności w nim było i za mało pamięci na to, że Niepokalana sama swym dziełem kieruje, ale ponieważ patrzyłem na te niebezpieczeństwa i ciągły opór im stawiać miałem wtedy obowiązek w Niepokalanowie, dlatego i na papier i do Niepokalanowa te myśli poszły.
Piszę dziś, w dzień Matki Bożej Gromnicznej, Purificatio. Prosiłem w rannej medytacji, by oczyściła me myśli, słowa i czyny z tego, co nie od Niej. Teraz po dziewiątej wieczór: już i po konferencji, po rachunku sumienia wieczornym i po absolucji. Piszę... piszę... z pewną obawą w serca. Nasamprzód nie wiem, czy Niepokalana chce, bym aż stąd pisał i myślał, czy mam się ograniczyć do Japonii, czy na świat cały spoglądać i o wprowadzeniu wszędzie MI i "Rycerza" nie zapominać? Ostatni list N. O. Prowincjała [ 3 ] wskazuje raczej na to drugie.
Więc piszę:
1) Dążyć do rozpoczęcia w Niepokalanowie polskim "Rycerza" w językach innych europejskich, a zwłaszcza: angielskim, francuskim i hiszpańskim. Angielski rozumie może połowa rodu ludzkiego (nawet Murzyni po angielsku swoje rzeczy drukują), francuskim też wielu się posługuje, a hiszpańskiego używa Ameryka Południowa. Rozwinięcie "Rycerza" w tych językach pozwoli też na rozszerzenie podstaw dla misji. Łatwiej bowiem będzie za dolary amerykańskie, funty angielskie, tęgą walutę hiszpańską i południowo-amerykańską zakładać MI i "Rycerza", i Niepokalanowy w różnych jednostkach językowych Indii, Annamu, Syjamu, Arabii, Chin itd.
2) By to umożliwić, podnieść zaraz liczbę braci do ponad 500 przez ogłoszenia w "Rycerzu". Normą zwyczajną: tylu braci, ile tysięcy "Rycerza". Wiem, że i pod tym względem mogą być duże trudności. I ja ich w Niepokalanowie doświadczałem. Słyszałem zarzuty, że braci za dużo, że tylu już prawie co w całej Prowincji, a nawet: "a nuż Niepokalanów upadnie i co potem zrobić z braćmi?", a nawet: "lepiej mieć ludzi najętych, bo to byłoby ekonomiczniej" itp.
3) Zdaje się rzeczą drobną, ale jest jednak bardzo na misjach potrzebne i niechby interniści mający niedługo zacząć nowicjat umieli jeździć na rowerze, a i braciom jadącym na misje tęgo by posłużyć mogło. Tu bardzo używają rowerów, i gdzie indziej też tani to środek lokomocji i praktyczny.
Oczywiście - o ile N. O. Prowincjał to wszystko uzna za stosowne - bo zawsze wola Przełożonych, to Wola Boża, Wola Niepokalanej, a Ona ma we wszystkim tutaj rządzić.
Polecam się bardzo modlitwom, bym nie dał rady Niepokalanej zawadzać.
br. Maksymilian
[PS] Serdeczne pozdrowienie wszystkim Drogim Braciom a też O. Justynowi [ 4 ] redaktorowi (po japońska "kisha" [ 5 ]), o ile przyjechał i "kisiuje". [ 5 ]
[ 1 ] W oryginale pomyłkowo 1930. Treść listu i nota: "Wpłynęło 22 lutego 1931" wskazuje w sposób zdecydowany na r. 1931.
[ 2 ] Por. Pisma, 263.
[ 3 ] List się nie zachował.
[ 4 ] O. Justynowi Nazimowi. Przybył do Niepokalanowa 3 I 1931.
[ 5 ] Następuje wyraz pisany znakami japońskimi. W transliteracji europejskiej "kisha" oznacza zarówno pociąg, jak i dziennikarza, reportera prasowego; wyraz "kisha" pisany znakami japońskimi inaczej się pisze dla oznaczenia pociągu, a inaczej dla oznaczenia redaktora.