296

Do o. Kornela Czupryka

Oryg.: rkps AN. Cztery karty: trzy dwustr., czwarta jednostr. zapis.

Nagasaki, 23 IV 1931

Maryja!

Najprzewielebniejszy Ojcze Prowincjale!

Gdym posłał do Seminarium tokijskiego zapytanie, w którym dniu mają się klerycy stawić, niespodziewanie otrzymałem odpowiedź, że miejsca zajęte już przez innych. Natychmiast pojechałem do Tokio zbadać, co się stało i czy trudność jest co do mieszkania w Seminarium tylko, czy też co do nauki. Okazało się, że tylko co do mieszkania, a raczej cała historia dłuższa, delikatniejsza, bo biskup Nagasaki [ 1 ] chce posłać swoich seminarzystów coś 13, a rektor [ 2 ] twierdzi, że Seminarium jest diecezjalne i samo nie ma funduszów na rozbudowę itd., itd. - długa historia - ale zrozumiałem, że ma rację, bo co by powiedzieli, gdyby Polaków przyjął a Japończykom odmówił, tylko czemu prędzej nie zorientował się.

Tak więc pozostało wyjście: albo zamieszkać u innych, albo - u siebie, ale byle poza Seminarium. Mówiłem potem z biskupem [ 3 ] co do własnego tam domicilium [ 4 ]. Okazuje się, że właśnie Bernardyni tam klasztor zakładają i dlatego znowu biskup ma trudność. A na dodatek tak jakoś urobiony, jakobyśmy wojnę prowadzili z Bernardynami - tak wyczułem. - W tych dniach mam otrzymać odpowiedź. Czy w takim razie mógłby kto z ojców przyjechać do takiej placówki? A może na razie z o. Metodym [ 5 ] się podzielić, dopokąd kto nie przyjedzie? Inne wyjście, tj. zamieszkanie u obcych, też niełatwe, bo naprzód nie można gdziekolwiek, a tacy Jezuici czy Bernardyni czy przyjęliby, nie wiem. W każdym razie u nich inne warunki, no i stan byłby przejściowy, a tu przecież i później na rok przyszły itd. trzeba by tam mieszkania. - Własne domicilium rozwiązałoby sprawę radykalnie. No i już wtedy jesteśmy i w stolicy, co tęgo ułatwiłoby szerszą działalność i umożliwiło odpowiednie wpływanie na sfery wyższe.

Plac pod Niepokalanów japoński (Mugenzai no Sono) już kupiony. Leży w dzielnicy Hongochi i zdaniem wszystkich jest bardzo tanio kupiony. Obszar może prawie jak Niepokalanów polski. Cena około 7000 jenów, tj. 31 500 zł, ale warto by jeszcze z czasem włączyć obcy "język" [...] [ 6 ].

Oglądamy się za budową. Dotąd najtaniej za 3000 j[enów], tj. około 14 000 zł, dom 25 m × 10 m, jednopiętrowy. Tamże na razie byłaby i kaplica.

Delegat apostolski w Tokio [ 7 ] radził mi, bym o zapomogę na budowę napisał wprost do Ojca świętego, to on tę prośbę poprze, i przesłał przez władze zakonne, bo Propaganda już nieraz odpisała, że nie jest w stanie popierać dzieł ubocznych, gdyż zaabsorbowana jest wydatkami misji w ścisłym znaczeniu, tj. parafii. Chciałem uprzednio zapytać w tej sprawie N. O. Prowincjała, ale powiedział mi, że wkrótce JUŻ opuszcza Japonię [ 8 ], więc żeby się spieszyć. Toteż zaraz to zrobię i N. O. Prowincjałowi do posłania wyżej prześlę.

Br. Celestyn szczęśliwie dojechał [ 9 ]. - Cześć Niepokalanej.

Trudności tu bardzo dużo. Nawet między księżmi (jak zresztą i w Polsce było). Biskup tokijski tyle mi zarzutów na "Rycerza" podawał, że widziałem, jak tam w stolicy napompowane. Aż się czasem sam sobie sprzeciwiał - widać, że od innych uzbierane racje. Ale wobec faktów nawróceń był bezbronny.

Nawrócenia nie ustają i poprzedniej niedzieli przyszła poganka z księdzem podziękować za nawrócenie. Pisała przedtem nam, że chce się nawrócić. Zwróciliśmy ją do tego księdza Japończyka i teraz po ukończeniu przygotowania do chrztu przyszła podziękować.

Poganin aptekarz [ 10 ] prosił, byśmy brali od niego lekarstwa darmo. Był też tu buddyjski jakby ksiądz zakonny z bratem zakonnym i złożył u stóp Niepokalanej ofiarę 1 jena. - Cześć za wszystko Niepokalanej.

W końcu powiem też otwarcie, co mnie niepokoi, bo N. O. Prowincjał sam pisał, bym o wszystkim donosił - zresztą chcę tylko tego, czego Niepokalana zechce. Na stronie 8 "Wieści z Prowincjałatu" [ 11 ] w[iersz] 14 z góry przeczytałem: "ubożuchny Niepokalanów podejmuje się utrzymania internatu", jakoby celem Niepokalanowa nie było tylko "zdobycie całego świata Niepokalanej" i ofiary na ten cel złożone można było obrócić na utrzymanie internatu prowincji. - Internista (a tym bardziej nowicjusz, kleryk, brat, ojciec) Niepokalanowa musi być gotów na wszystko, bez żadnego zastrzeżenia dla Niepokalanej, a członkowi prowincji nie można nakazać nawet pójścia na misje. - Celem Niepokalanowa jest wykonanie celu MI, więc i przygotowanie pracowników (ojców, braci) musi być zastosowane do tego celu; cel zaś prowincji nie jest ściśle ten sam co MI. - Wreszcie, jeżeli celem Niepokalanowa będzie zawsze tylko zdobycie całego świata Niepokalanej i to jak najprędzej i wszystko w nim, a wiec i pracownicy i rzeczy w tym tylko kierunku działać będą, prędzej i łatwiej do celu podążać będą, a jeżeli cokolwiek innego się dołączy, rzutkość działania osłabnie. - Przepraszam za te kilka słów, ale czasem zdaje mi się, że powinienem czynić wszystko, co jest w mojej mocy, by Niepokalanów w tym tylko kierunku zdążał, bo inaczej nie będzie miał racji bytu i powoli zacznie zbliżać się do rozkładu. A N. O. Prowincjał kiedyś pisał, bym troski wszystkie też podawał, więc też szczerze piszę. Tym bardziej, że wiem, iż N. O. Prowincjał tę sprawę rozumie i pragnie szczerze rozwoju sprawy Niepokalanej i nie pragnie z Niepokalanowa żadnej korzyści materialnej dla prowincji.

Mnie się tak zdaje - może to utopia - że normalnym stanem rzeczy w Niepokalanowie byłoby, gdyby przyszli pracownicy zdobycia świata Niepokalanej formowali się w Niepokalanowie i w duchu Niepokalanowa, tj. oddaniu się bezgranicznym [ 12 ] Niepokalanej w myśl dyplomika MI. Ale tylko oni, bo inni nie będąc obowiązani do tej bezgraniczności oddania się wpływaliby ujemnie. A wedle reguły i konstytucji taka bezgraniczność nie noże być nakazem u innych, bo wypływa ona jedynie z dyplomika MI (a raczej MI 3). - Podobnie grosze wszystkie, które w jakiejkolwiek formie wpływają na sprawę Niepokalanej, na "Rycerza Niepokalanej" by jedynie i tylko na ten cel obracane były: tak więc młodzieniec, który je chleb sprawiony za pieniądze dane dla sprawy Niepokalanej, nie może potem służyć innej sprawie, choćby wzniosłej, ale tylko sprawie MI, bo na ten cel były dane one pieniądze [ 13 ]. Prócz tego ci z Prowincji, którzy by pragnęli w podobny sposób oddać się Niepokalanej, mogliby mieć możność to wykonać i przyłączyć się do tej roboty, tj. oddać swe życie Niepokalanej. I zdaje mi się, że jak różne kwiaty na łące, tak i różne są charaktery działania w Kościele św. Niepokalanów ma wyłącznie sprawę Niepokalanej, czyli cel MI i tylko ten cel, ale za to jak najintensywniej i jak najszerzej. - Ale może lepiej będzie kiedyś o tych sprawach ustnie pomówić. - Chyba O. Prowincjał nie weźmie mi za złe, że tak szczerze piszę.

A jeszcze, zdaje mi się, że powyżej popisane postawienie sprawy nie tylko byłoby korzystne dla sprawy Niepokalanej, ale nawet konieczne, bo inaczej cały rozpęd rozwojowy osłabnie, a nawet noże się załamać powoli, gdyby w Niepokalanowie znaleźli się z czasem tacy, którzy by w swoim oddaniu się Niepokalanej mieli jakie (choćby najzgodniejsze ze zwyczajami, albo nawet przepisami, ale) zastrzeżenia. Bezgraniczność poświęcenia się i co do pożywienia, i co do odzienia, i co do zajęcia, i co do stanu (brat czy kleryk), i co do miejsca (w ojczyźnie, czy wśród nieprzyjaciół wiary, gdzie może pewna czeka śmierć) itd., itd., słowem: niestawianie żadnych granic, choćby przyszło z głodu i nędzy gdzieś pod płotem zginąć dla Niepokalanej - oto konieczny charakter Niepokalanowa, chociaż reguła nie nakazuje opuszczenia ojczyzny dla misji, a konstytucje i zwyczaje prawnie ustalone przewidują cały szereg rzeczy, do których nawet zakonnik ma jakieś prawo i o które na mocy tych przepisów czy zwyczajów może się upomnieć. - Jest tu coś z heroiczności, ale inaczej trudno o osiągnięcie celu MI. - Tak się mnie zdaje. Czy to przesada - nie wiem. Ale zdaje mi się, że inaczej zaraz trzeba by ograniczać intensywność walki, a tu tyle dusz na świecie nie zna jeszcze Niepokalanej ani Zbawiciela. My tu na misjach boleśnie to odczuwamy, patrząc codziennie na tylu pogan.

Z prośbą o serafickie błogosławieństwo dla całej famuły

br. Maksymilian

PS - Zapomniałem dopisać, że dnia 7 bm. aspirantowi Japończykowi dałem habit. Na imię Marian [ 14 ]. Posyłam fotografię, w dnia obłóczyn. Ksiądz staruszek [ 15 ] to nasz dobry przyjaciel.

Poproszę o odpowiedź, jak zrobić z Tokio, czy w razie pozwolenie biskupa zacząć starania o własne nasze domicilium. - Tu niełatwo się gdzie wcisnąć, a teraz byłaby dobra okazja.

[ 1 ] Bp Yanuario Hayasaka.

[ 2 ] Ks. Sauveur Candau.

[ 3 ] Bpem tokijskim Jean Alexis Chambon.

[ 4 ] Domicilium - mieszkanie; tu w znaczeniu: dom zakonny.

[ 5 ] O. Metodym Rejentowiczem.

[ 6 ] Naszkicowany plan placu z "językiem", tj. enklawą.

[ 7 ] Bp Mario Giardini.

[ 8 ] Bp M. Giardini był delegatem apostolskim w Tokio do 16 V 1931.

[ 9 ] Zob. Pisma, 284, przyp. 1.

[ 10 ] Prawdopodobnie Takahara.

[ 11 ] Św. Maksymilian wspomniał już o tym krótko - zob. Pisma, 294.

[ 12 ] W oryginale wyraz podkreślony dwukrotnie.

[ 13 ] Podobne myśli w dopiskach z 18 I 1931 i 5 IV 1931 - zob. Pisma, 277 i 294.

[ 14 ] Mariano Sato Shigeo.

[ 15 ] Ks. Pauro Matsukawa.