307

Do o. Kornela Czupryka

Oryg.: rkps AN. Sześć kart jednostr. zapis.
Mugenzai no Sono, 5 VII 1931

Maryja!

Najprzewielebniejszy Ojcze Prowincjale!

Ślę niniejszym "vota" na śluby br. Mieczysława [ 1 ] i relacje o nim.

Również załączam list, który przywiózł ze sobą br. Damian od rektora Seminarium z Tokio [ 2 ], Wczoraj powróciłem z Tokio, gdzie dokładniej zbadałem możliwości co do kleryków na przyszłość. - Otóż zasadniczo Seminarium to przeznaczone jest dla tubylców. Naszych kleryków obawiali cię przyjąć profesorzy, przypuszczając zbytnią wyższość co do nauki u nich w stosunku do Japończyków, ale jak mi mówił szczerze przychylny bardzo nam rektor, poziom wiadomości okazał się niższy nawet od słabszych Japończyków. Przed teologią kończą oni podobno gimnazjum i 3 lata filozofii. Prócz tego nasi musieli jeszcze dwie godziny dziennie poświęcić na jazdę do Seminarium i z powrotem. Otóż rzecz stanęła tak: br. Ludwik [ 3 ] będzie mógł sobie w Seminarium tokijskim kończyć teologię i tam taż będzie mieszkał. Co do br. Damiana, to on sam nie czuje się na siłach, by teraz uczyć się z innymi i ja widzę po nim (o ile go dotąd mogłem poznać), że nie będzie w stanie rozumować sylogizmami bez poważniejszej i skutecznej kuracji, co wątpię czy tu się da uskutecznić, zwłaszcza że teraz gorąca letnie i słotno. A gdyby mu się tutaj bardziej pogorszyło, co bym ja zrobił? Tu na misjach, gdzie poganie nas obserwują. - Więc co do niego powiedziałem rektorowi, że przedłożyłem sprawę N. O. Prowincjałowi i prawdopodobnie powróci on do Polski na kurację. I oni też uważają, że to byłoby najlepszym rozwiązaniem.

W liście N. O. Prowincjała z 24 maja [ 4 ] była wzmianka o brodach. Otóż ten w Tokio, który kazał naszym klerykom pozbyć się bród, sam posiada ładną długą brodę; nie jest więc to rzecz zasadnicza; tylko może dla ujednostajnienia z innymi Japończykami. Jeśli już mowa o brodach muszę zaznaczyć, że ja podkreślam, by nie było kultywacji brody, ale po prostu brody "kapucyńskie" z pewnym wyrównaniem nożyczkami.

Co do innych kleryków, to w razie nie zwyczajnych, ale wybitnych zdolności przyjęcie do Seminarium mogłoby być uskutecznione. Chodzi o to, by Europejczycy nie stali niżej, ale przewyższali Japończyków w studiach. Co więc do dwóch uczących się obecnie filozofii, to radził rektor zwrócić się do Salezjanów, gdyż oni mają własne Seminariom dla europejskich kleryków, ale słyszałem od nich, że jeszcze teraz u nich teologii nie będzie, bo wedle ich zwyczaju, klerycy po filozofii mają jeszcze rok (czy ile) praktyki z chłopcami. A także mówili mi oni, że noszą się z myślą wysłania swoich kleryków na teologię do Europy, W każdym razie jeszcze czasu jest sporo, bo dopiero drugi rok filozofii ci dwaj zaczęli (br. Aleksy [ 5 ] i Mieczysław). W każdym razie jak Niepokalana pozwoli nam z czasem otworzyć własne studia, to będzie lżej. - Filozofii już prawie na pewno w Nagasaki nie będzie, ale klerycy Japończycy pojadą do Seminarium w Tokio, bo tam filozofię wykładają po japońsku; naszych zaś ja wykończę. Tak odpadnie mi sporo mitręgi i czasu na chodzenie do Oury i z powrotem i będzie można lepiej skorzystać, bo nasi więcej umieją łaciny. - Rozgadałem się...

Tu wciąż pokutowały u biskupa wątpliwości, czy my mamy pozwolenie z Propagandy [ 3 ], toteż wydostałem i przesłano duplikat z archiwum Propagandy, który wszystko wreszcie wyjaśnił.

Na razie kończę, bo dużo zaległości, ale wkrótce napiszę coś więcej. - A może i zaraz coś:.. Otóż mój współpracownik o. Metody [ 7 ], mimo już dłuższego pobytu tutaj, nie nabrał jeszcze ducha Niepokalanowa ani też chęci przejęcia się tym duchem. Poczciwy i pobożny, ale ponad zwyczaje utarte w naszych konwentach trudno mu się wznieść. Dwa razy mówiłem mu wyraźnie, by zaprzestał podgalać sobie brodę, ale wręcz odmówił, zasłaniając się tym, że jeszcze w domu nauczył się tak chędożyć około siebie. Do celi wziął sobie "koszykowe" krzesło (jest to ofiara 4 krzesła i używamy ich dla gości) jeszcze na wierzch poduszeczkę lula koc, choć widzi, że ja i inni bracia używamy drewnianych twardych stołków. - I ten duch braku zamiłowania do św. Ubóstwa zaczyna się udzielać braciom. Ja już nic nie mówię, bo ani reguła, ani konstytucje, ani tym bardziej zwyczaje tego nie zabraniają, ale... Wyraźnie też mówi, że w Krakowie słyszał (no i jasno widać, że podziela to zdanie), że kto chce ostrzej, wstępuje do Kapucynów lub Bernardynów, a kto wstępuje do Franciszkanów nie ma zamiaru inaczej żyć jak oni. Sam mi mówił, że czuje się tu obcy i nie znajduje szczęścia i dlatego mu też robota nie idzie. - Doprawdy, że i nie idzie. Ma czasu moc, a jakoś zapału do nauki języka nie widać i nadzieja pomocy na przyszłość słaba. - Tym bardziej, że doprawdy, by tu redagować i przygotować się odpowiednio do tej pracy przez naukę trudnego języka japońskiego i poznanie umysłowości zupełnie innej niż w Europie, trzeba też i umysłu zdolniejszego, a on zdaje się dosyć słabo rozumuje, chociaż, jak zaznaczyłem, jest bardzo poczciwy i stara się nie robić mi przykrości, ale i nie można mu przecież nakazywać ponad to co ślubował i wykształcenia dostatecznego nie ma, ani może zdolności dość silnych, by mógł jąć się przygotowania do przyszłej pracy i samej roboty. - Wątpię więc bardzo, czy będzie on mógł, a nawet chciał być tu na stałe. Tu trzeba poświęcenia i usilnej pracy i to ściśle w duchu MI. - Co najbardziej mnie niepokoi, to że niektórzy bracia zaczynają skłaniać się do tego ducha: zaraza wewnątrz. Tym bardziej wychodzi na wierzch konieczność wychowania odpowiednich ojców do pracy MI, a tęgiego przebierania, jeśli kto się zgłosi z dotychczasowych. - Prawda, że i ten ojciec jest tu pożyteczny, bo spowiada braci, a zawsze dla przełożonego domu to krępująca rzecz, ale czy i przy tej okazji duch "ten inny" nie może się udzielić?

Pierwsza to misja i pierwsze doświadczenia, ale z nich zdaje się już teraz jasno wypływać, że tylko całą duszą oddani sprawie MI mogą w niej pracować. Prawda, że na razie trudno, bo nie ma takich ojców pod ręką, ale może Niepokalana i to sprawi. Słyszałem, że ducha MI całkowicie posiada i zdolności też wybitne o. Samuel [ 8 ], ale czyby to było możliwe żeby...? [ 9 ] Zresztą Niepokalana wie o wszystkim. Po latach z dziesięciu może Niepokalana sobie urobi pracowników licznych z internatu, nowicjatu i klerykatu Niepokalanowa, a naprawdę potrzeba bardzo licznych (tysiące), by cały świat Niepokalanej podbić, no i Jej oddanych bez żadnych "ale".

Z prośbą o serafickie błogosławieństwo

br. Maksymilian z famułą

PS - Klerycy tutejsi rokują najlepsze nadzieje - cześć Niepokalanej - byle wytrwali.

Poprosiłbym o "litteras dimissoriales" [ 10 ] dla br. Ludwika dla Ordines minores [ 11 ] w myśl kan. 964.

Co do mojej dyspensy [ 12 ] od brewiarza, a raczej zamiany - na cząstkę różańca, to trudno mi "secundum conscientiam" [ 13 ] dobrze określić, ale zdaje mi się, że zdrów nie jestem i bez więcej spania może bym i musiał położyć się na dobre, a czasu tak jakoś mało, że trudno mi podołać obowiązkom, a tu języka japońskiego koniecznie poduczyć się trzeba i język angielski prawie niezbędny. Bez japońszczyzny trudno redagować, a wychowanie młodzieży? A tu już jest przecież brat, co ma niedługo zacząć nowicjat. A chyba i inni przyjdą. Po prostu nie wiem; boję się, bym sobie nie pobłażał. Prawda, że odbywam podróże, ale zdaje mi się, że (przynajmniej po ostatniej do Tokio i z powrotem) nie czuję się bynajmniej zdrowo i ostatnio z powodu gorąca i parności mało nie zemdlałem w pociągu. - A i w redakcji nie mam żadnej prawie pomocy od o. Metodego, bo poczciwa to dusza, ale gdy co na włoskie przetłumaczy, to ani tłumacz [ 14 ] tego zrozumieć nie może, ani czasem ja myśli nie mogę zrozumieć, a poprawianie kosztuje więcej, jak napisanie; więc trudno: dobre chęci, ale za mało znajomości języków i także podstaw filozoficznych, więc może biedaczek czasem i sam dobrze nie rozumie. - Tłumaczenie też nawet na włoskie też się urywa, bo tłumacz wyjeżdża na stałe z Nagasaki, choć chce listownie pomagać, więc trzeba by pisać po angielsku lub francusku, jeżeli nie po japońsku.

Wieczorem też czasem, to aż stękam i nerwy czasem mi powodują wstrząsy. - Ale nie wiem. Może mógłbym dać radę brewiarzowi? Nie wiem: boję się, bym sobie nie chciał pobłażać.

Benedicite [ 15 ] i kończę, bom i tak już N. O. Prowincjałowi głowy nasuszył.

A jeszcze: i delegat apostolski już dowiedział się o naszych klerykach w Tokio i mówił mi, żebym napisał N. O. Prowincjałowi, że w Japonii tylko o wybitnych zdolnościach misjonarz może owocnie pracować [ 16 ]. Inaczej w Indiach lub w Afryce. Ten nowy delegat to Amerykanin Mooney [ 17 ], który był uprzednio delegatem w Indiach. - Zresztą jest nam bardzo przychylny. Tylko na początku, gdy w oktawę Najśw[iętszego] Serca Jezusowego przyjechał do Nagasaki, tak go "ktoś" poinformował "nieściśle", że był przekonany, że my bez żadnego pozwolenia z Rzymu tu siedzimy, więc ostro mi wymawiał, że źlem zrobił sprowadzając tu młodzież, że nie może tolerować takiego stanu itd. Gdym mu jednak powiedział, że mamy papier z Kongregacji de Religiosis [ 18 ] i nazajutrz mu go pokazałem, powiedział, że nie wiedział, iż my to mamy i wobec tego nie uważa nas za nielegalnych. - Biskup [ 19 ] jednak wciąż "skądś" nabrał przekonania, że trzeba jeszcze osobnego papieru z Propagandy [ 20 ], ale gdy odpis z archiwum Propagandy przyszedł i on nie ma już wątpliwości. Odpis ten pokazałem też teraz delegatowi w Tokio.

Nabazgrałem szybko i te jeszcze kilka słów - ale późno na pocztę, więc kończę. W maju mieliśmy co dzień prawie cukierek, a w czerwcu a przede wszystkim w oktawie Najśw[iętszego] Serca P. Jezusa naprawdę brałem udział w cierpieniu jak nigdy [ 21 ]. Ale i to już przeszło. Niepokalana wszystkim kieruje jak najlepiej.

[ 1 ] Br. Mieczysława Mirochny.

[ 2 ] Ks. Sauveura Candau.

[ 3 ] Br. Ludwik Kuszel.

[ 4 ] List się nie zachował.

[ 5 ] Br. Aleksy Tabaka.

[ 6 ] Pozwolenie z Kongregacji Rozkrzewiania Wiary nr 6371-30 wydano już 15 X 1930.

[ 7 ] O. Metody Rejentowicz.

[ 8 ] O. Samuel Rosenbaiger.

[ 9 ] Żeby zdecydował się pracować na misjach w Japonii.

[ 10 ] Litterae dimissoriae, dymisorie, czyli upoważnienie do święceń dane na piśmie przez własnego ordynariusza.

[ 11 ] Święceń niższych.

[ 12 ] Zamiana brewiarza na cząstkę różańca została załatwiona reskryptem Kongregacji Zakonów nr 4157/29 z dnia 27 VI 1929 i dekretem wykonawczym o. generała Alfonso Orlicha (Orliniego) z dnia

[ 30 ] VI 1929.

[ 13 ] Według sumienia.

[ 14 ] Prof. Francisko Yamaki Toshio - zob. Pisma, 271.

[ 15 ] Proszę o błogosławieństwo.

[ 16 ] Zob. Pisma, 309, przyp. 8.

[ 17 ] Bp Edward Mooney, od 1937 r. kardynał, objął stanowisko delegata apostolskiego po bpie M. Giardinim 30 III 1931.

[ 18 ] Kongregacja Zakonów.

[ 19 ] Bp Yanuario Hayasaka.

[ 20 ] Z Kongregacji Rozkrzewiania Wiary.

[ 21 ] Św. Maksymilian nie wyjaśnił nigdzie dokładniej cierpienia, o którym tutaj wspomina.