317

Do o. Kornela Czupryka

Oryg.: rkps AN. Cztery karty dwustr. zapis. List na blankiecie z nadr.: Administration | "Mugenzai no Seibo no Kishi" | Mugenzai no Sono | Hongochi, Nagasaki | Japan. Asia.
Mugenzai no Sono, 17 VIII 1931

Maryja!

Najprzewielebniejszy O[jcze] Prowincjale!

Wczoraj otrzymałem list i przy wspólnym stole została odczytana karta skierowana do braci [ 1 ]. Poleciłem też braciom, by popisał każdy swobodnie w zamkniętej kopercie odpowiedź i nie liczył się ze mną czy kimkolwiek, lecz starał się tak napisać jak wobec Niepokalanej będzie najlepiej [ 2 ]. I ja też - mówiłem - mogę się pomylić, a chodzi tylko o to, by Niepokalana rządziła; dlatego, jeżeli otrzymam jakie upomnienie od N. O. Prowincjała, postaram się zastosować się do św. Posłuszeństwa, by stała się Jej tylko wola.

Co do braci, to muszę szczerze przyznać, że bynajmniej - z wyjątkiem br. Zygmunta [ 3 ] - nie ma tu upadku na duchu i chęci dezercji. Nawet br. Hilary [ 4 ] ze łzami w oczach przyjął wiadomość, że ma jechać do Polski. I mnie go żal. Ale obecnie zbliżają się już śluby wieczne, więc decyzja najważniejsza, a tu trudno mi wyrobić sobie sąd co do jego zakonności. Poczciwy, to prawda, ale zdarzył się raz dawno już akt małego nieposłuszeństwa (jawnego), chociaż z chorobliwej obawy; a nie tak dawno, gdy biskup [ 5 ] do nas zawitał, ja go przywiozłem, a ojciec prokurator [ 6 ] dał zlecanie br. Hilaremu jako kucharzowi w formie ostrzejszej, wtedy ulotnił się on gdzieś, zamiast przygotować dla biskupa herbatę i podać. Biskup mnie się o niego pytał, a ja byłem w bardzo głupim położeniu, bo jeśli jest w domu, czemu nie był na przywitaniu (dawał potem obrazki) a jeśli nie ma, jakież może przełożony o tym nie wiedzieć. -I przy innej okazji biskup jeszcze zrobił uwagę na ten temat. Chociaż byłby to objaw tylko jakiegoś chorobliwego dziwactwa, to jednak psuje nam opinię i utrudnia pracę. Pewne lekkie, nieszkodliwe dziwactwo posiadał on już od początku, tak że jeszcze nieboszczyk br. Albert [ 7 ] w Grodnie, gdym mu przydał do pomocy do czcionek br. Hilarego, prosił, by go dać gdzie indziej, bo jakoś było trudniej. Nieszkodliwe zresztą, bo przecież spory kawał w Niepokalanowie pracował.

Prócz tego jest on doprawdy niezdrów, gorączkuje i co ważniejsza ślepnie, co w tak szczupłym gronie jak u nas utrudnia rozpęd pracy. - On więc chętnie by tu pozostał i lubi się modlić, pobożne pieśni śpiewać, ale wobec racji podanych wyżej myślałem, że dobrze będzie podać go za kandydata do towarzyszenia br. Damianowi [ 8 ].

Br. Damian też poczciwy, ale sam czuje, że przy obecnym zdrowiu nie jest w stanie się uczyć, chociaż pragnąłby za wszelką cenę tu pozostać. Ale widać, że bez poważniejszej kuracji zdrowia dostatecznego nie zdobędzie i wyniku też przewidzieć trudno.

Jeden br. Zygmunt - z braci - naprawdę dezerteruje i czekam, by jak najprędzej opuścił Mugenzai no Sono, bo stracił ducha nadnaturalnego, więc i nie ma nadnaturalnego posłuszeństwa. - Jak to się stało?

Prawda, że był gorliwy przedtem, ale już po owych wypadkach "objawień" [ 9 ], o których może już można powiedzieć, że próby czasu nie wytrzymały, gdyż "ex fructibus eorum" [ 10 ] [Mt 7,16], jeszcze w Niepokalanowie zaczęły się okazywać objawy nieposłuszeństwa, ale składało się to na karb choroby, mniejszej przytomności itp. Na okręcie w drodze na misje podobnie występować zaczęło nieposłuchanie. Gorzej było w Szanghaju, zwłaszcza podczas mej nieobecności, a i w Nagasaki w mieszkaniu poprzednim pomału z wahaniem, jak już pisałem, to powracało. A obecnie już nawet unikam zlecenia czego, co nie jest po jego myśli, bo nie usłucha. Więc zgorszenie i zarodki rozluźnienia. I to mnie okropnie boli. Nie nogę pojąć i aż się w głowie kręci ... Ale teraz staram się być spokojny i polecam wszystko Niepokalanej.

Co do przyczyny, to doprawdy on bynajmniej nie przewodniczy w gorliwości w pracy i mowy nie ma o przepracowaniu. Tak samo i dla br. Hilarego ma się specjalne wzglądy: "bo chory". - Zdaje mi się więc (nie wiem), że co do tych dwóch to już przepracowania być nie mogło.

Co zaś do pozostałych braci zakonnych, to - dzięki Niepokalanej - muszę ich często wstrzymywać, by za wiele nie pracowali i odmawiać ich prośbom, by dłużej i więcej dla Niepokalanej robić. - Aż pociecha patrzeć. A Niepokalana daje im też obficie i radości, i zdrowia, tak że po przeczytaniu listu skierowanego do nich przyszła mi do głowy myśl, że zapewne ktoś musiał nieściśle, niezgodnie z istotnym stanem rzeczy poinformować N. O. Prowincjała. - Zresztą oni sami w swoich listach chyba wspomną i o tym.

(Odpowiadam w porządku listu).

Dla mnie osobiście doprawdy upokorzenia są bardzo potrzebne. Niech Niepokalana hojnie nagrodzi za słowa pociechy.

Nakładu już 3 numery bijemy tylko 20.000 zamiast 30.000, by dojść do równowagi. Nie wiem, jak by nadal zredukować, bo pocztą rozsyłamy 18.000 a i te 20.000 są liczone razem już z odpadkami, więc dobrych jest mniej jeszcze. - A na rozdanie?... Mnie się zdaje co do finansów, że jeżeli tylko by stale przychodziło do 300 dol[arów] miesięcznie, to wystarczy dobrze na wszystko i na drukowanie "Rycerza", i na jego rozwój normalny, i na zwyczajne inwestycje. - Długi pomału spłacamy. Jak pokazują fotografie i w kaplicy mamy ławki, i kuchnia ma już dwie "fajerki" (przedtem jedną), i ziemi moc odsypano, "by słońce zaglądnęło do okien. I część płotu stanęła, i druty kolczaste (deski tęgo drogie) na jeszcze kawałek już placu, i drogi wozowej część zrobiono i na ogół - przy pomocy Niepokalanej - wciąż coś przybywa. - Tylko najgorsze to... gdy się widzi, że ktoś lekceważy coraz bardziej zakonność i nie można "ad vitanda mala maiora" [ 11 ] urwać z korzeniem zła. To... jest ból. - Myślę wyłącznie o br. Zygmuncie. A potem jeszcze myśl, że "exempla trahunt" [ 12 ]. Ufam jednak Niepokalanej, że skutecznie nie "trahent" [ 13 ].

Po doświadczeniu z o. Metodym boję się już nalegać, by ten lub ów z ojców przyjechał, ale niech N. O. Prowincjał już sam wybierze i wyśle, kogo i kiedy uważa za stosowne.

O. Metody, jak już pisałem, jest i poczciwy, i pobożny, i gorliwy, ale nie poza granice konstytucji, toteż w Niepokalanowie japońskim czuje się nieswojo i chciałby go raczej zmienić. - Chin bardzo się boi, po liście zwłaszcza o. Seweryna [ 14 ] o tamtejszych stosunkach i wzdycha całą piersią za ojczyzną jak wygnaniec. - Aż żal patrzeć na niego. Zdaje się, że równocześnie pisze on też list [ 15 ].

Dyspensę od brewiarza (pocztówkę) też otrzymałem [ 16 ] - Bóg zapłać.

Zdaje mi się, że na misje można słać tylko najlepszych (nadnaturalnie posłusznych), bo inaczej może przyjść potrzeba powrotu. - W czasie pierwszego wyjazdu wziąłem br. Hilarego (choć trochę dziwnego i nawet mniej chętnego: uważał, że to odpadki wysyła się na misje), bo profesów było mało i nie było w czym przebrać. Co zaś do br. Zygmunta to grubo się pomyliłem, zbyt łatwo dając się porwać pozorom - będę miał nauczkę na przyszłość. Najlepszych, bo jesteśmy tu postawieni na świeczniku i wedle wzoru braci przybyłych, będą się kształtowali bracia tubylcy, - I br. Zeno [ 17 ] i br. Seweryn [ 18 ] i br. Celestyn [ 19 ] i br. Romuald [ 20 ] szczerze, całą duszą Niepokalanej służą. - Tak samo klerycy tu pozostający, tj. br. Mieczysław [ 21 ] (jeszcze nie całkiem zdrów, ale to nie kłopot, bo Niepokalanej zupełnie oddany); br. Aleksy [ 22 ] to jagniątko Boże, bardzo posłuszny i to nadnaturalnie. Br. Ludwik [ 23 ] dziś zaczął pięciodniowe rekolekcje, bo rekolektant ks. Świętek [ 24 ] ma do nas zawitać dopiero w październiku, a tymczasem już w Tokio będą studia. Zdaje się, że się przy pomocy Niepokalanej pomału zaaklimatyzuje. Ja tu zabiorę się do uczenia naszych, bo klerycy diecezjalni wyjadą do Seminarium w Tokio.

W ostatnim liście prosiłem też o testimonialia dla br. Ludwika do tonsury i "ordines" [ 25 ].

Z prośbą o serafickie błogosławieństwo

br. Maksymilian M-a Kolbe z dziećmi

PS - Przepraszam, że tak pobazgrane, bo chciałem koniecznie posłać prędzej, więc choć już pierwsza w nocy się zbliża, wykańczam.Te znaki brudne to krew muszek japońskich i większych i mniejszych zwłaszcza, które tak licznie się kręcą i siadają na papierze, że nie wszystko da się zgonić. - Alem się znów rozgadał.

Ks. Krzyszkowski, redaktor "Misji Katolickich" prosił o list z wiadomościami [ 26 ]; toteż wysłałem.

[ 1 ] List i karta zaginęły.

[ 2 ] Odpowiedzi braci z Mugenzai no Sono się nie zachowały.

[ 3 ] Br. Zygmunta Króla.

[ 4 ] Br. Hilary Łysakowski.

[ 5 ] Bp Yanuario Hayasaka.

[ 6 ] Tj. o. Metody Rejentowicz.

[ 7 ] Br. Albert Olszakowski.

[ 8 ] Br. Damianowi Eberlowi.

[ 9 ] Br. Zygmunt powoływał się na rzekome objawienia.

[ 10 ] Po owocach poznacie.

[ 11 ] Dla uniknięcia większego zła.

[ 12 ] Przykłady pociągają.

[ 13 ] Nie "pociągną".

[ 14 ] O. Seweryna Jagielskiego.

[ 15 ] Sprawa "czterech" omawiana była już w listach poprzednich - zob. Pisma, 309 i 312.

[ 16 ] Por. Pisma, 307 i 315

[ 17 ] Br. Zeno Żebrowski.

[ 18 ] Br. Seweryn Dagis.

[ 19 ] Br. Celestyn Moszyński.

[ 20 ] Br. Romuald Mroziński.

[ 21 ] Br. Mieczysław Mirochna

[ 22 ] Br. Aleksy Tabaka.

[ 23 ] Br. Ludwik Kuszel.

[ 24 ] O. Józef Świętek (nazwisko pisane także w formie Schwientek lub Schientek), werbista.

[ 25 ] Zob. Pisma, 307, przyp. 10, oraz 315.

[ 26 ] Zob. art. pt. Japoński Niepokalanów, "Misje Katolickie" 50 (1931) 448-453; lub Pisma, 1068.