401
Do o. Kornela Czupryka
Oryg.: rkps AN. Trzynaście kart: pierwsza dwustr., jedenaście jednostr., trzynasta dwustr. zapis. Listna blankiecie z nadr.: Administration | "Mugenzai no Seibo no Kishi" | Mugenzai no Sono | Hongochi, Nagasaki | Japan. Asia.
Maryja!
Najprzewielebniejszy O[jcze] Prowincjale!
List z dnia 7 bm. otrzymałem wczoraj, wręczyłem O. Konstantemu [ 1 ], pomodliłem się i - przeczytałem.
Odpowiadam wedle porządku w liście N. O. Prowincjała.
Telegramy słałem do Niepokalanowa, bo adres o jedno słowo tańszy i od razu i Prowincjałat, i Niepokalanów powiadomiony, i pewniej, i trafniej do N. O. Prow[incjała] dobije, gdyż i listy nieraz z Niepokalanowa i telegramy szły.
Po powrocie stwierdziłem, że bracia i klerycy nie opuścili się w gorliwości; tylko o. Konstantemu trudno było zaraz wejść w nowe warunki. Pewne jednak ślady osłabienia napotkałem? I tak jeden z braci przychodzi i mówi, że nie czuje takiej miłości ku Niepokalanej jak przedtem, Niepokalanów staje mu się obojętny, a nawet odczuwa pewne zadowolenie, gdy usłyszy coś, co umniejsza czci Matki Bożej. Pytam, od kiedy to? Odtąd, mówi, gdy słyszałem, jak w pociągu przez Syberię Ojciec Wszechpośrednictwa Matki Bożej zaprzeczał. - Był to jeden z nowo przybyłych. Zresztą poczciwa dusza. - Inny znów mówi, że za mej niebytności Ojciec przetrzymywał [go] u siebie i mówił, co do niego nie należało (o klerykach); inny aż zapytał Ojca, czy to nie będzie łamaniem milczenia tak niepotrzebnie uczestniczyć w rozmowie. A Ojciec miał powiedzieć, że to nic. To znowu twierdził br. Aleksy [ 2 ], że raz przy stole Ojciec aż się wyraził, że byle dureń może się oddać Niepokalanej, co oczywiście nie mogło nie zaboleć. - Nie pisałem jednak o tych rzeczach dotąd, bo staram się jak najwięcej zatuszowywać, by jakoś wszystko ponaprawiać. Odpowiadając jednak na list i wzmiankę o słabości Niepokalanowa chciałem tylko zaznaczyć, że bracia - dzięki Niepokalanej trzymali się dobrze. - I o. Konstantego staram się powoli urabiać. Dotąd bardzo jeszcze trudno, choć poczciwa to dusza, tylko że trudno trochę się "przeobrazić" w ducha Niepokalanowa. Może Niepokalana jeszcze urobi.
Adres arcybiskupa łacińskiego z Ernakulam jest: J. E. Mons. Angelus Maria Perez Cecllia - Archbishop’s Palace - Ernakulam - India (Malabar). Prosić go zaś trzeba by w myśl kan. 497 § 1 o "consensum in scriptis" [ 3 ]. Sprawa ofiarowania terenu z budynkiem i kaplicą wydaje mi się tak drugorzędna, że nie trzeba by chyba jej ze sprawą o "consensum" wiązać. Lecz nie wiem, jak Niepokalana chce. Arcybiskup twierdził, że nabył ten teren w tym celu, by tam jaką instytucję umieścić. - Modlić się będziemy i teraz modlimy się codziennie w sprawie Niepokalanowa indyjskiego.
Co do trzeciego profesora, to tu nie można go znaleźć. Księża świeccy (Japończycy) i nie mają kwalifikacji i są zawaleni robotą, bo ich mało. Zaraz wczoraj przeszedłem się z o. Konstantym do OO. Bernardynów. Lecz i ci ani kwalifikowanych nie mają, ani czasu. - Więc niemożliwe [ 4 ].
Gdym przeczytał i o "monitum", i o "kapitule", i o "Rzymie", przychodzi mi taka myśl, nie wiem czy to od Niepokalanej: Dobrze się stało, że klerycy tu ukończyli filozofię, bo i zapoznali się z podstawami języka japońskiego i potrafią już się porozumieć, zapoznali się ze zwyczajami i ludzi charakterem, zdali egzamin, że w tym klimacie ich organizm dobrze się czuje itd., itd. Dobrze też, że o. Konstanty tu przyjechał, bo dotąd już umożliwił znalezienie Niepokalanowa indyjskiego, spowiada braci itd. - Ale teraz wobec tego, że: 1) trzeciego profesora absolutnie zdobyć się nie da; 2) o. Konstanty po dopiero co poskładanych egzaminach odczuwa bóle głowy, znużenie ogólne z powodu przepracowania i neurastenię, tym bardziej że jeszcze organizm tu się nie przyzwyczaił; 3) w razie zwinięcia studiów przez Kapitułę, klerycy znajdą się na lodzie [ 5 ], bo studia ich nie będą "pasować" z innymi seminariami (robimy naprzód dogm[atykę], script[urę], hist[orię] a potem moral[ną], prawo itd.); 4) w razie oficjalnego zwinięcia trudniej będzie potem na nowo rozpoczynać - zdaje mi się, że może dobrze by było zawczasu zdjąć tę sprawę z porządku dziennego Kapituły, zawieszając te studia teraz i wysyłając kleryków do Rzymu na teologię do Propagandy, aby tam obok swoich kolegów z Nagasaki, Japończyków, porządnie przerobili teologię z uwzględnieniem kierunku misyjnego, który Propaganda da swym alumnom z rozmaitych stron świata. W ten sposób: 1) i Kapituła nie zniesie studiów, które nie będą istnieć de facto, a jednak pozostaną one de iure i w każdej chwili można będzie je otworzyć; 2) i o. Konstanty wypocznie po egzaminach, wzmocni nerwy i nie będzie hiobowo myślał ani o sobie, ani o mym zdrowiu, ani o zdrowiu braci. Poduczy się też japońszczyzny, przyzwyczai do klimatu, a może i co wyda dla pogan; 3) klerycy przerobią teologię ściśle wedle przepisów, a przy tym "misyjnie" i pogłębią znajomość języka japońskiego przebywając na pauzach z Japończykami; 4) prócz tego zapoznanie się z krajowcami przyszłymi księżmi po całym świecie może mieć donośne znaczenie w rozpowszechnianiu po całym świecie M.I., "Rycerzy" i Niepokalanowów. A zdążą jeszcze, bo nauka w Rzymie zaczyna się w listopadzie. I nie będzie specjalnych kosztów, bo Niepokalanów japoński - dzięki Niepokalanej - może spokojnie sprawić im bilety z tego co ma i płacić za nich w Rzymie. Przedstawiam sobie, że mieszkając w naszym kolegium chodziliby do Propagandy; wtedy i znajomość z naszymi z całego świata przebywającymi w kolegium ułatwiłaby późniejszą szeroką działalność. Przy tym, obracając się pomiędzy tylu monumentami pierwszych wieków, mając do dyspozycji liczne biblioteki, mogliby dużo lepiej przygotować źródła do dalszej pracy. Tak się też boję, by o. Konstanty mimo całej poczciwości nie wpływał na kleryków, dopokąd sam nie urobi w sobie ducha Niepokalanowa. Dopokąd się on nie urobi, bałbym się przesyłania nowych kleryków. A po Kapitule można by się zorientować, co dalej.
Zaznaczam jednak, że nie chciałbym w żadnym razie przeszkadzać Niepokalanej moim widzimisię.
Gdyby mieli jechać, to poprosiłbym o łaskawą telegraficzną [ 6 ] odpowiedź, bo starania o wizę aż w Tokio też zajęłyby trochę czasu.
Br. Mieczysław [ 7 ] już przestał chadzać do lekarza, bo już dobrze, tylko uważa na siebie. A może w Europie prędzej by zdrowie skrzepło?
Klerykom przeczytałem, co było dla nich. Br. Aleksy [ 8 ] zapytał, co ma czynić, jeżeli Ojciec sam na ten temat rozpocznie rozmowę, bo dotąd nie pamięta, by on o tym rozpoczynał, ale zawsze sam Ojciec na ten temat wchodził. Odpowiedziałem, by starał się tylko słuchać i nic nie mówić. "A jeżeli się Ojciec wprost zapyta, co o tym myślę" pyta. "Powiedz, że ci o tym rozprawiać nie wolno". Zresztą powiedziałem klerykom: możecie się sami N. O. Prowincjała zapytać. To znów br. Mieczysław pyta, czy o MI 3 pomiędzy sobą mogą mówić, albo innym braciom klerykom z MI 3 o tym pisać. Tu cały rejwach się zrobił, bo br. Salezy [ 9 ] napisał nieroztropnie może list w tej sprawie podczas mej nieobecności, ale to już przebrzmiało.
Co do braci muszę otwarcie powiedzieć, że może nie było nigdy tak unormowanej pracy jak obecnie po przyjeździe ostatnich trzech, tak że o zamęczaniu się doprawdy ani mowy nie ma. Co do zdolności do pracy, to rzeczywiście: 1) br. Zeno [ 10 ] nie może długo klęczeć, lecz siada sobie, ale przyczyną tego nie jest ni Japonia, ni Niepokalanów nawet polski, lecz jeszcze w Grodnie przebudowując skład na papier dźwignął sobie za ciężką belkę (nieroztropnie, ale i na świecie się zdarzy). Wtedy coś mu się stało w plecy i ani lekarze z Grodna ani z Warszawy nie mogli mu pomóc; a w tej chwili mówi mi, że teraz bez lekarzy czuje się lepiej, niż w Polsce przy lekarzach. I rzeczywiście ciężko pracuje i nie gorzej w refektarzu wsuwa. I br. Seweryn [ 11 ] kwęknie czasem i się potrzęsie, ale jeżeli się weźmie pod uwagę, że przed wstąpieniem do nas miał już zapalenie płuc i przejścia ciężkie z więzieniem włącznie, to i tak więcej jak dobrze się trzyma. Bracia Sergiusz, Romuald, Bartłomiej [ 12 ] jak dęby. Br. Grzegorz [ 13 ], co cierpiał w Polsce na żołądek, twierdzi, że tu o wiele lepiej się czuje itd. Zdaje mi się więc, że nie ma obawy co do zdolności do pracy, chociaż mi mówił z przekonaniem o. Konstanty, że takie obawy podnosił [ks.] prof. Szydelski będąc w Niepokalanowie.
Co do finansów, to zdaje mi się, że, jak uprzednio pisałem, jesteśmy tu gotowi na wszystko, byle nie było nagłego zupełnego [ 14 ] zamknięcia dopływu, byle coś przedtem wiedzieć, to już można się zastosować. Nam tu bardzo pomaga dewaluacja jena, bo ceny wewnętrzne w tym samym stopniu nie ulegają zmianom. - Zresztą Niepokalana czule o nas pamięta.
Słyszę tu bardzo wiele zdań i poglądów, które wygłasza w poczciwości otwarcie o. Konstanty, ale nie piszę o tym, bo może z czasem to "staje"; ponieważ jednak usłyszałem i takie zdanie, że od N. O. Prowincjała będzie coś w tej sprawie, wnoszę, że niejedno aż do Polski powędruje. Zresztą wyraźnie mówi, że pisze. Stąd też na niektóre z tych chciałbym odpowiedzieć, choć nie wiemy o których pisał, a o których nie.
I tak: 1) oczywiście, że nie ma na świecie rzeczy najdoskonalszych i wszystko da się jeszcze poprawić; 2) nie mam potrzeby tu dowodzić, że celem Niepokalanowa jest cel M.I. itp.; 3) ale słyszałem: a) Z "Rycerza" nie korzystają, wala się na ulicy. Odp[owiadam]: czy korzystają, wykazuje korespondencja; że na tyle tysięcy może zdarzyć się czasem, że ktoś z pogan podrze i wyrzuci, to nic dziwnego, zwłaszcza tu w Japonii, gdzie jest zwyczaj po przeczytaniu wyrzucić. Sam widziałem w tych dniach na śmieciach na ulicy obraz cesarza i cesarzowej, choć są tu czczeni pranie jak bogowie! b) Z propagandy do Osaki wszystko powróciło; szkoda pieniędzy. Odp[owiadam]: po zbadaniu dowiaduję się, że na wysłanych 6.000 okazowych powróciło nie przyjętych 800-1000, ale przestraszony poczciwy o. Konstanty nie kazał więcej tam wysyłać, bo nic z tego; zmarnowanie pieniędzy, przeciw ubóstwu i tak nie załatwiono administracyjnie i teraz nie wiadomo, kto odmówił. A przecież przy zwrocie poniżej 20% to pełne powodzenie. c) Najnowsze. Od 30 lat przebywający w Japonii Ojciec trapista powiedział, że my piszemy jak dla europejskich katolików. Odp.: Nasamprzód coś słyszałem, że ów Ojciec "Rycerza" nie czytuje, a więc i wiedzieć wiele nie może. Następnie więcej można wierzyć samym Japończykom, konwertytom i poganom, a ci niejednokrotnie cieszyli się z "Rycerza" i prosili o dalsze wyjaśniania rzeczy religijnych, medalik brali na szyję, a też i chrzest przyjmowali z powodu "Rycerza" itd., itd.
Przed chwilą mówił mi brat Celestyn [ 15 ], że do niego mówił poczciwy o. Konstanty podczas mej nieobecności, że pomówi ze mną, by zaprzestać wydawania "Rycerza", a za to wydawać broszurki. - Gdybym wiedział, jakie zarzuty wpłynęły, to bym i odpowiedzi na nie pisał, ale nie wiem. - Jeszcze jeden nawrócony bonza zapytał br. Seweryna po przeczytaniu "Rycerza" wydanego podczas mej nieobecności: "Czyście już kierunek zmienili?" Bo brakło Matki Bożej.
Alem się może zanadto rozpisał, a nie chciałem zbyt szczegółami N. O. Prowincjała martwić, lecz zdaje mi się, że i tak wszystko aż tam dochodzi, więc "audiatur et altera pars" [ 16 ]. (Dużo byłoby podobnych).
Nie chcę powiedzieć przez to, by o. Konstanty był niedobrym ojcem. Owszem, i pobożny, i gorliwy, i - co piękne bardzo - otwarty i szczery, ale tylko że alarmy raczej pochodzą z osłabionych nerwów, a brak przygotowania do życia w duchu Niepokalanowa daje się trochę we znaki. Pragnąłby po prostu zatrzymać maszyny drukarskie, wykreślić "Rycerza", wygnać z Niepokalanowa M.I. wraz z jego ideałem i zamienić placówkę na jedną z wielu, które istnieją dookoła.
Z prośbą o seraf[ickie] błogosławieństwo
br. Maksymilian M-a Kolbe
PS - Studia zaczynamy z początkiem września, by w gorącym czerwcu mieć wolne. - Załączam program [ 17 ]. Po 4 godz[iny] dziennie.
PS - (Już 31 VIII 1932). Rozmach akcji reguluję możnością finansową. Za możność uważam grosze, które aktualnie mamy i nadzieję, że cośkolwiek (bez określenia kwoty) co miesiąc nadejdzie. Tylko zupełne przerwanie dopływu podcięłoby działalność, a brak uprzedniego powiadomienia przy dużych zmniejszeniach spodziewanej kwoty sprawiałby trudność. - Tak więc zdaje mi się, że - przy pomocy Niepokalanej - damy sobie radę mimo kryzysu.
Obecnie piekącą potrzebą jest kupienie czcionek lub (co taniej się będzie kalkulować) maszynki do czcionek. - Także chałupę na sypialnię braci itp. Na ten cel mamy już trochę uzbierane, tj. przeszło 700 dolarów, nie licząc tego, co potrzeba na wydatki bieżące (ponad 500 jenów). - Także i o większej kaplicy chciałbym pomyśleć, by na przyszły rok rozpocząć pracę i na zewnątrz. - Wszystko jednak idzie w miarę możności, wedle pojęcia jak wyżej. Czy dobrze? [ 18 ] W tych też granicach myślę, że należy jak najbardziej rozpowszechniać "Rycerza" bez względu na to czy kto może i chce płacić, czy nie, bo protestanci bardzo agitują, a i komuniści, ateiści i sekty różne. A dusz tu 60 000 000, więc pracy dużo [ 19 ].
Słyszałem, że o. Konstanty myślał o niewysyłaniu tym, co nie płacą, ale zdaje mi się, że to jest też przeciwne duchowi "Rycerza", który od samego początku w Polsce kierował się nie zasadą "do ut des" [ 20 ], ale raczej, by słać wszystkim, co sobie tego życzą (bez względu na to, czy i ile przysłać chcą i mogą) i przyjmować, ile kto chce ofiarować. Bez tej - zdaje mi się prawdziwie franciszkańskiej zasady zapewne nie mógłby "Rycerz" dojść do dzisiejszego rozwoju. - O. Konstanty, jak to już wspomniałem - jeszcze dalej myślał o zastąpieniu "Rycerza" czym innym i raczej pracy pozapiórowej. - To wszystko jest mi zrozumiałe po części, bo również mógł słyszeć, nie nawykł jeszcze itd.
Ale do czego zdążam: Czy można więc w granicach możliwości (jak przedtem określiłem) rozwijać jak najsilniej całą sprawę?
Przepraszam, że tak bez ładu i składu się rozpisałem.
A jeszcze: Co do "consensum" w sprawie Indii. Ponieważ miejscowość, gdzie stanąłby Niepokalanów, leży pomiędzy dwoma miastami (Ernakulam i Alwaye), to chyba trzeba prosić o "consensum" na otworzenie klasztoru nie w mieście, ale w diecezji i to Verapolitańskiej, gdyż oficjalna nazwa diecezji obrz[ądku] łacińskiego jest dioecesis Verapolitana, chociaż faktyczna siedziba jest w Ernakulam. Dioecesis Ernakulensis oznacza zaraz obrządek syryjski.
Kończę to PS - jeszcze raz prosząc o łaskawy telegram, jeżeli klerycy mieliby uczyć się w Propagandzie, bo czas krótki. Najsilniejsza obawa to, co oni zrobią w razie przekreślenia studiów przez Kapitułę, jeżeli materiał "nie pasuje". Ale nie chciałbym spaczyć planów Niepokalanej.
Jeszcze PS - Już chciałem podrzeć cały list i inny krótki skreślić, pomijając nazwisko o. Konstantego, bo widzę, po rozmowie z nim zwłaszcza, że stara się jak może i być posłuszny, i jakoś współpracować. Niepokalana może tym wszystkim jak najlepiej pokieruje. - Co do kleryków też w razie zniesienia studiów przez Kapitułę proponowałbym ewentualnie Uniwersytet OO. Jezuitów w Tokio [ 4 ]. Ale mieszkanie?...
Jeszcze raz przepraszam za taki brak obmyślenia w liście, ale piszę jak pod pióro wchodzi. - (Boję się tylko, bym tym listem nie wtrącił się do jakiego z planom Niepokalanej).
Oby Niepokalana raczyła sama dowolnie wszystkim pokierować. Zresztą to Jej sprawa i Ona sama musi o wszystkim myśleć.
Kończę w pierwszy dzień nowenny do Narodzenia Matki Bożej.
Prospekt nauki ślę [ 5 ].
[ 1 ] O. Konstantemu Onoszce.
[ 2 ] Br. Aleksy Tabaka.
(3} Zgodę na piśmie.
[ 4 ] W oryginale wyraz podkreślony dwukrotnie.
[ 5 ] Wyrazy podkreślone dwukrotnie.
[ 6 ] Wyraz podkreślony dwukrotnie.
[ 7 ] Br. Mieczysław Mirochna.
[ 8 ] Br. Aleksy Tabaka.
[ 9 ] Br. Salezy Mikołajczyk.
[ 10 ] Br. Zeno Żebrowski.
[ 11 ] Br. Seweryn Dagis.
[ 12 ] Br. Sergiusz Pęsiek, Romuald Mroziński i Bartłomiej Kałucki.
[ 13 ] Br. Grzegorz Siry.
[ 14 ] Wyraz podkreślony dwukrotnie.
[ 15 ] Br. Celestyn Moszyński.
[ 16 ] Należy wysłuchać także drugiej strony.
[ 17 ] Program zawiera 7 tez "De virtutibus infusis" (o cnotach wlanych), 5 "De Deo Uno" (O Bogu Jedynym), 9 "De Deo Trino" (O Bogu w Trójcy), 11 tez "De Christo Domino Legato Divino" (O Chrystusie Panu Posłańcu Bożym). Zob też Pisma, 402.
[ 18 ] W oryginale wyrazy "Czy dobrze?" podkreślone dwukrotnie.
[ 19 ] Zob. Pisma, 227, przyp. 3. Liczba katolików w Japonii w 1932 r. wynosiła 98 143 (Japan Catholic Directory 1967, 482).
[ 20 ] Daję, abyś dał.
[ 21 ] Uniwersytet jezuitów niemieckich w Tokio "Sophia", założony na polecenie Piusa XI w 1923 r. - zob. o. J. Krzys zkowski, Współczesne misje zagraniczne Towarzystwa Jezusowego, Kraków 1927, 60-61.
[ 22 ] Zob. przyp. 17.