511

Do br. Juliusza Grzybowskiego

Oryg.: brak. - Odp.: ms AN. Jedna karta jednostr. zapis. Odpis sporządzony w nieznanych okolicznościach.
Mugenzai no Sono, 5 IV 1934

Maryja!

Drogi Bracie!

List "do własnych rąk" się dostał. Przeczytałem i odpisuje na zapytanie.

Na ogół w naszym działaniu na dwie rzeczy będziemy zwracali szczególną uwagę: 1) swobodę, otwartość, szczerość w wypowiadaniu tego, co w danej sprawie się myśli, przed kompetentnym Przełożonym, i 2) dokładność, dzielność, zamiłowanie w wykonaniu decyzji Przełożonych, bez względu na to czy wedle, czy przeciw, czy też poza naszym przekonaniem ta decyzja padła. Gdy zaś sprawa jest dostatecznie ważna i słusznie przypuszczamy, że wyżsi Przełożeni są odmiennego zdania, można, a w bardzo ważnych sprawach i trzeba, do nich się zwrócić.

W podanym więc wypadku [ 1 ] niechaj O. Rektor pozna dokładnie powody (opowiedzieć, o ile jeszcze nie wie). Następnie w jego decyzji widzieć Wolę Niepokalanej. Gdyby zaś poważne ujemne wypadki się zdarzały, zwrócić się do bezpośredniego Przełożonego, w tym wypadku do N. O. Prowincjała. Jeżeli sprawa niepilna, to przy zwyczajnej wizytacji na "scrutinium" [ 2 ], jeżeli zaś nie cierpiąca zwłoki, to listownie. Tymczasem zaś uważać wszystko za Wolę Niepokalanej.

Zawsze zaś zachować zupełny spokój wewnętrzny i nawet radość. Niech Niepokalana przede wszystkim zdobędzie i opanuje bezgranicznie nas samych. Wtedy przez nas i działać będzie.

Proszą o modlitwę, bym sam pozwolił się Jej doskonale zdobyć

br. Maksymilian M-a Kolbe

[ 1 ] Adresat listu, br. Juliusz Grzybowski, nie mógł sobie przypomnieć, o co chodziło; na pewno była to sprawa związana z Małym Seminarium Misyjnym w Niepokalanowie, gdzie pełnił funkcję prefekta i wychowawcy.

[ 2 ] Osobistej rozmowie.