592a

Do Mugenzai no Sono

Oryg.: rkps Archiwum Sióstr Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej w Nagasaki Konagai. Dwie karty dwustr. zapis. - Fotokop.: AN.
Na statku

Maryja!

Drogie moje Dzieci!

Siedzę w "palarni" i kreślę znowu słów kilka. I naszym poczciwym krajowcom i chłopcom też udzielajcie z tego, co pisałem i pisywał będę - niech i oni się pocieszą. Doświadczyłem w Prokurze, jak to przykro być obecnym przy rozmowie, w której nie umie się uczestniczyć, chociaż rozumiałem, o czym wesoło rozprawiali po angielsku. Nasi jednak nie rozumieją. Starajmy się im ulżyć, mówiąc po japońsku jak najwięcej pomiędzy nimi. I dla języka to się przyda. Ale to wszystko dygresja tylko.

Prokurator nie chciał przyjąć nic za gościnę, chociaż przepisy zawieszone przy jego drzwiach głoszą, że goście mają uiszczać po 3 dolary dziennie - niech poczciwym Bernardynom Niepokalana hojnie wynagrodzi.

Ze mną jedzie dwóch bernardynów. O. Peloquen [ 1 ] Kanadyjczyk, znany fundator prasy bernardyńskiej w Chinach, a teraz tęgo zapadły na zdrowiu, i drugi - Hiszpan.

Spotkałem też w refektarzu i przed chwilą na pomoście trzy zakonnice, Franciszkanki Maryi. Zacząłem mówić po włosku, ale mówią, że nie umieją, tylko po francusku. A gdym powiedział dalej, żem Polak, starsza z nich zaczęła... po polsku, bo Polka, która wiezie dwie inne do nowicjatu. Chciały omówić sprawę Mszy św. i Komunii św.

Mam kabinę na sześciu. Gdym się w niej umieścił, przyszli trzej marynarze wojskowi i jeden narzekając, że musi zsiadać, wyciąga walizki i... wszyscy się wynoszą. Na korytarzu zaś odzywa się jeden: "Boję się wysiadać". Za chwilę wchodzą inni, szukają pomiędzy walizkami i decydują: "Uciekł". Potem usługujący mówi o dezercji, a nowo przybyły marynarz o tym, że uciekinier był wariatem. Ładna kompania - pomyślałem sobie. W rezultacie jadę z jednym tylko marynarzem włoskiego statku wojennego "Lepanto", któremu wstawiono sztuczne oko w zamian za rozbite przy grze w piłkę i dlatego powraca do chałupy.

Flaszeczka wódeczki, którą jako lekarstwo na mój grymaśny żołądek O. Gwardian [ 2 ] sam pieczołowicie przygotował i przez ręce braci Kasjana i Sergiusza [ 3 ] w walizce umieścić kazał, szczęśliwie dobija do Szanghaju, ale gdym po pośpiesznym zapakowaniu na komorze celnej dostał się do prokury, zastałem po jakimś czasie tylko szczątki z flaszczyny i silny odór alkoholowy w bieliźnie.

W prokurze zastałem też dwóch kleryków bernardyńskich z Włoch, którzy przybylina studia w seminarium krajowym, chińskim. Poczciwoty, z włoszczyzną tylko w gębie, nie wiedzieli gdzie się obrócić. Pragnęli jednak zwiedzić obserwatorium Jezuitów w Zi Ka Wej. Zabrałem ich więc tam, bo i sam miałem sprawę do sklepu Jezuitów w Zi Ka Wej; okazało się bowiem, mimo zapewnień, że jest wszystko potrzebne do Mszy św., iż ani alby, ani humerału, ani ampułek, ani lichtarzy nie było. Albę i humerał mi podarował o. Permuti [ 4 ] a resztę trzeba było kupić.

27 maja - Jak się rozpłakało niebo w Szanghaju, tak wciąż jeszcze łzy leje. Wczoraj przy bliższym poszukiwaniu odnalazło się, ale w innym miejscu, wszystko, co brakowało do odprawienia Mszy św. Dziś rano wczas siostry zakrystianowały, a nas 4 księżyw szeregu poodprawiało Mszę św. Czuję się dzięki Niepokalanej wcale dobrze. List ten wysyłam na statku, a więc ze znaczkiem włoskim. Dołączam w nim dla Administracji adres o. Stefana Lu (który zapomniałem włożyć do poprzedniego listu) celem wysłania "Kishi". Tak samo kartkę w sprawach redakcyjnych [ 5 ].

Wasz w Niepokalanej współrycerz, a w św. O. Franciszku współbrat

Maksymilian M-a Kolbe

[ 1 ] O. Bonaventura Peloquen.

[ 2 ] O. Kornel Czupryk.

[ 3 ] Braci Kasjana Teticha i Sergiusza Pęśka.

[ 4 ] O. Bernardino Permuti.

[ 5 ] Kartka ta się nie zachowała.