916

Łaska Boża a dary natury u świętych

Oryg.: brak. - Druk.: RN 1 (1922) 114-117.
[Kraków, przed czerwcem 1922] [ 1 ]

Każdemu z ludzi wyznaczył Bóg jakieś określone posłannictwo na tym świecie - już wtedy, gdy wszechświat stwarzał, tak skierowywał pierwsze przyczyny, aby łańcuch nieprzerwany ich skutków tworzył warunki i okoliczności do wypełnienia tego posłannictwa jak najodpowiedniejsze. Każdy zatem człowiek rodzi się ze zdolnościami dostosowanymi do zleconego sobie zadania i przez cały ciąg życia otoczenie i okoliczności - wszystko tak się składa, aby mu dopięcie celu możliwe i łatwe uczynić.

I to osiągnięcie celu stanowi właśnie całą doskonałość człowieka; a im kto dokładniej z tego zadania się wywiąże, im ściślej posłannictwo swe wypełni, tym jest większy w oczach Bożych i świętszy.

Prócz darów naturalnych towarzyszy jeszcze człowiekowi od kolebki aż do grobu łaska Boża i zlewa się na każdego z nas w takiej ilości i jakości, aby wiotkie siły ludzkie wzmocniły się dostatecznie i nabrały nadziemskiej tężyzny do podołania swemu zadaniu.

I wielu świętych przez cały ciąg życia swego stale współdziałało z darami Bożymi czy to naturalnymi, czy nadnaturalnymi. Nie myślę tu jedynie o Przeczystej Bogarodzicy, co wyjątkowym przywilejem już w Poczęciu swym Niepokalana, nawet najdrobniejszym grzechem nie skalała swej duszy - ale o zastępach takich dusz czystych jak św. Alojzy lub nasz rodak św. Stanisław Kostka myślę. - stanęły one przed sądem Bożym w szacie niewinności otrzymanej na chrzcie św.

Niemniej jednak między świętymi jest [wielu] takich, co przez dłuższy lub krótszy przeciąg czasu nadużywali darów Bożych, a na ciche wołania łaski byli głusi. Jedni z nich, oddani zbytnio zajęciom albo zabawom, chociaż nie grzesznym, zapominają o swym wzniosłym przeznaczeniu: jak św. Franciszek Seraficki, ulubieniec złotej asyskiej młodzieży. Inni znowu, upadłszy nisko i w błocie występku się tarzając, zupełnie już oddalają się od Boga: jak św. Maria Magdalena, św. Małgorzata z Kortony. Inni wreszcie nie znali nawet przedziwnej i przeznaczonej im drogi, jako św. Paweł Apostoł, który otwarcie wyznaje, że z powodu niewiadomości prześladował Kościół Boży [por. 1 Tm 1,13].

I patrzmy teraz, jak Bóg łaską swoją ich ścigał, jak przy okolicznościach sprzyjających do serc ich kołatał, drogę ich posłannictwa coraz jaśniej okazywał, a gdy poczęli z darami Bożymi współdziałać, stali się świętymi. I tak św. Franciszek słyszy głos nawołujący go, by poszedł walczyć, a gdy posłuszny mu przygotowuje rumaka i zbroję - Bóg mu wyjaśnia, że na czele duchowej drużyny ma stanąć i walczyć [razem] z nią przeciw potęgom piekła: i oto zaczyna inne życie. Święta Małgorzata z Kortony ogląda swego kochanka... cuchnącym trupem i pod wrażeniem tego widoku porzuca grzeszne życie i - nawraca się. A św. Paweł, gdy w największej zajadłości zbliżał się do bram Damaszku, by tam więzić chrześcijan, powalony na ziemię, z zaciętego wroga, gorliwym apostołem Chrystusowej nauki się staje. - I wszyscy ci święci po swym nawróceniu już miary i granicy w służeniu P[anu] Bogu nie znają: nie dość im przestrzegać przeciętnej uczciwości; oni wspinaniem się ku najszczytniejszym wyżynom doskonałości chrześcijańskiej usiłują nagrodzić czas i łaski poprzednio marnotrawione. Dla chwały Bożej i dusz zbawienia żaden trud dla nich nie ciężki, żaden krzyż nie przykry - wszystko to odtąd dla nich rozkoszą, wszystko skarbem, bo wszystko na służbie Bożej miłości!

Różnorodne i nieprzeliczone są drogi, jakimi Bóg świętych do przeznaczenia wzniosłego prowadzi. Często darami nadprzyrodzonymi przyrodzone skłonności uzacnia i nimi posługiwać się pozwala i każe - ale niekiedy z tych naturalnych skłonności ofiary żąda, jeśli potrzebne jest to dla wyższego ukształcenia duszy. "Pan Bóg - mówi Bossuet [ 2 ] - jeśli pragnie uczynić z ludzi godne siebie istoty, musi urabiać ich rozmaicie, aby się wedle Jego planu uformowały; na jedno tylko wśród tej pracy ma wzgląd: aby usposobieniu wrodzonemu nie zadać wyraźnego gwałtu". Stąd też jednych wyprowadził Bóg na pustynię i odosobnił całkowicie od ludzi; innych powołał do wspólnego życia i wspomagania się wzajemnego w postępie w doskonałości; jeszcze innych pozostawił w wirze świata, przy pługu, przy warsztatach rzemieślniczych, albo i na królewskich stolicach. Jednych wsławił nauką świecką lub religijną albo społeczną działalnością, a innych za życia pozostawiał w cieniu zapomnienia. Z jednymi jakoby się pieścił, mlekiem pociech duchowych karmił, a innych nasycał twardym chlebem cierpienia: wszystko to zależnie od potrzeb poszczególnej duszy i rodzaju posłannictwa, jakie jej przeznaczył.

Święci, choć wiernie postępują za natchnieniem łaski Bożej, jednak nie przestają być ludźmi nam podobnymi i zazwyczaj uczynki ich i słowa noszą charakter ich otoczenia, kraju, ojczyzny. Np. święta Katarzyna ze Sieny, mając w sobie "krew sieneńską", która wedle wyrażenia św. Bernardyna, jest "krwią słodką", obsypywała nieraz dzieci pocałunkami; a gdy wezwano ją razu pewnego do skazanego na śmierć, by go pocieszyła nakłoniła do spowiedzi, całą noc, jak matka najdroższe dziecię, tuliła jego głowę do swej piersi. W św. Teresie znów przebija się rycerskość. Pochodząc z "Avila rycerzy", gdzie nawet kobiety w nieobecności mężów oblężenie przetrzymać były zdolne, przejęła się na wskroś duchem swego miasta i kraju; stąd też w pismach jej spotykamy często wyrażenia: "Bóg walk", "sztandar Boga", "z męską odwagą Bogu służyć" [ 3 ]. To samo da się spostrzec u św. Ignacego Loyoli, byłego żołnierza, współrodaka św. Teresy [ 4 ].

Wielu świętych było miłośnikami muzyki. Św. Franciszek czasem wśród natchnienia brał w ręce dwa kawałki drewna i grał na nich jak na skrzypcach. Św. Teresa w dni świąteczne grywała na małym flecie i bębenku, a św. Ignacego Loyolę muzyka tak porywała, że nie czuł już wtedy żadnego cierpienia.

Zwykle postępowali święci Pańscy zupełnie naturalnie; jednak dla wyższej cnoty, a zwłaszcza dla uchylenia się od pochwał i uznania ludzkiego, pod tchnieniem łaski zdobywali się oni na uczynki, w mniemaniu otoczenia, nierozumne i poniżające. Istnym mistrzem w tym względzie był św. Filip Nereusz. Np. gdy delegaci polscy, wysłani do Papieża, dowiedziawszy się o "świętym", który przebywa w Rzymie, zobaczyć go chcieli, św. Filip uprzedzony o tym, ułożył sobie siedzenie z książek i otoczywszy się dziatwą, kazał jednemu z chłopców czytać żartobliwą książkę i z całą powagą słuchał. Weszli z uszanowaniem posłowie, ale Święty nie pozwalał chłopcu przerywać czytania, a gościom polecił zaczekać. Gdy jednak rozdział następował za rozdziałem, a końca doczekać się nie można było, oburzeni i zgorszeni posłowie oddalili się, a Święty dziękował P[anu] Bogu, że go ominęła chwała ludzka [ 5 ].

Widzimy więc, jak różnymi drogami postępowali święci, jak niejednakowo odnosili się oni do darów naturalnych. To jedno było im wszystkim wspólne, że zawsze podporządkowywali je łasce - tej łasce, która częstokroć dźwigała ich z długoletniej ospałości lub nawet grzechowej niewoli. Stąd wszyscy oni, niezależnie od tego, czy drogą zgodną czy sprzeczną z naturą - łaska kroczyć im kazała, wyższym i nadprzyrodzonym życiem żyli: celem ich jedynym Bóg i święta miłość Jego, wszystko zaś inne, sprawy naturalne czy nadnaturalne, miłe czy niemiłe - to do celu wiodące środki. A tak, nic im na szkodę się nie obracało, lecz jeszcze korzyści nieskończone, bo duchowe, odnosili z wszystkiego - gdyż "tym, którzy miłują Boga, wszystko dopomaga ku dobremu, tym którzy są wezwani podług postanowienia święci" (Rz 8,28).

[O.] M[aksymilian] K[olbe]

[ 1 ] Zamieszczone w numerze czerwcowym z 1922 r.

[ 2 ] Bp Jacques Bénigne Bossuet.

[ 3 ] Zob. św. Teresa od Jezusa, Droga doskonałości, 3, 5; 18, 5-6; 20, 2; 38, 2, w: Dzieła, t. II, Kraków 1987, 20-21, 89-90, 102, 191.

[ 4 ] Zob. św. Ignacy Loyola, Pisma wybrane, t. I, Kraków 1968: 454, 676; t. II, Kraków 1968, 128-130, 181.

[ 5 ] Zob. Żywot św. Filipa Nerjusza, Tarnów 1931, 166.