978

Zwycięstwa Niepokalanej

Oryg.: brak. - Druk.: RN 3 (1924) 148-150.

Grodno, przed sierpniem 1924] [ 1 ]

W tych dniach przyszła do mnie pewna pani i prosi, bym się udał do chorego, który.... nie chce się spowiadać. Był już u ks. H. [ 2 ] i ten właśnie przysłał ją do mnie, bo zabiegi jego chybiły.

- Czy odmawia on do Matki Najśw[iętszej] choćby jedno "Zdrowaś Maryjo" na dzień? - spytałem.

- Proponowałam mu to, ale odpowiedział, że w Matkę Bożą nie wierzy.

- To proszę mu zanieść ten medalik - rzekłem podając Cudowny Medalik. - Czy dla pani przyjmie on go i pozwoli sobie zawiesić na szyi?

- Dla mnie to zrobi.

- Więc dobrze, niech mu go pani zaniesie i modli się za niego; ja zaś postaram się tam zaglądnąć.

I poszła...

W międzyczasie spotkałem się z ks. H. "Byłem u chorego, jako u mego znajomego - opowiadał mi on - ale nic się zrobić nie dało. Proszę tam zajść. Przy tym muszę zaznaczyć, że chory to człowiek inteligentny; dopiero co ukończył leśnictwo na uniwersytecie".

Niedługo potem przyszła ponownie owa pani zawiadamiając, że z chorym gorzej, a obecni przy nim rodzice nie kwapią się wcale, aby sprowadzić księdza, gdyż obawiają się, żeby nie zrobić na nim wrażenia. - Chory sobie nie życzy księdza i rodzice jego również: więc po cóż tam pójdę? - myślałem sobie, ale mimo wszystko poszedłem, chociaż w głębi duszy nurtowało zwątpienie, czy wycieczka się uda. Jedyna nadzieja to medalik, który przecież chory ma już na sobie. W drodze odmawiałem różaniec. Po uciążliwym chodzeniu zadzwoniłem do bramy szpitalnej. Wkrótce zaprowadzono mnie do sali dla zakaźnych, gdzie właśnie leżał chory. Usiadłem przy jego łożu i nawiązałem rozmowę. Wypytywałem o stanie zdrowia, a wkrótce rozmowa przeszła na sprawy religijne. Chory wyłuszczał swoje wątpliwości, a ja starałem się mu je wyjaśnić. Przy rozmowie zauważyłem na jego szyi niebieski sznureczek, właśnie ten, na którym nawleczony był medalik. Ma medalik, pomyślałem; więc sprawa wygrana.

Nagle chory zwraca się do mnie i mówi:

- Księże może by przystąpić do rzeczy?

- Więc pan się chce wyspowiadać? - zapytałem.

W odpowiedzi rzewny płacz wstrząsnął jego wychudłą piersią... To trwało dobrą chwilę... Gdy chory się uspokoił, zaczęła się spowiedź.

Po otrzymaniu Wiatyku i Ostatniego Olejem św. Namaszczenia [ 3 ] chory dla okazania wdzięczności ujął mnie i w usta pocałował. Mimo zaraźliwości choroby chętnie dałem mu ten pocałunek pokoju. - Cześć Niepokalanej za to zwycięstwo!!!

* * *

Obok leżał drugi chory. Powiedziano mi w szpitalu, że i po niego śmierć już rękę wyciąga; on jednak o spowiedzi nie myśli. Poleciłem więc i jego Niepokalanej za przyczyną niedawno beatyfikowanej bł. Teresy od Dzieciątka Jezus [ 4 ]. Na drugi dzień przyszedłem niby dla odwiedzenia poprzedniego chorego, a właściwie po drugiego. Siadłem przy pierwszym, a tymczasem poleciłem sanitariuszce, by spytała go, czy nie zechciałby skorzystać z mej obecności. Chory mnie nie zauważył. Toteż odpowiedział niecierpliwie: Lekarz twierdzi, że za tydzień wyzdrowieję, a tu mnie nudzą księdzem.

Nie zrażając się takim usposobieniem chorego rozpocząłem z nim rozmowę i przysiadłem obok niego. Widząc, że chory uporczywie odkłada spowiedź, wyjąłem naszą "kulkę" w Milicji, tj. Cudowny Medalik. Chory zapytał: Co to jest? Wyjaśniłem mu pokrótce. Pocałował go, pozwolił sobie włożyć na szyję i ... rozpoczęła się spowiedź.

Niech Niepokalanej będą wieczne dzięki za tak łaskawe a miłościwe zwycięstwa.

M[aksymilian] K[olbe]

[ 1 ] Zamieszczone w numerze sierpniowym z 1924 r.

[ 2 ] Trudno powiedzieć o kogo chodzi.

[ 3 ] Obecnie używamy nazwy: "namaszczenie chorych".

[ 4 ] Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, kanonizowana w 1925 r.