1016

Więcej rozwagi!

Oryg.: brak. - Druk.: RN 4 (1925) 289-291.
[Grodno, przed listopadem 1925] [ 1 ]

W tym czy zeszłym roku spotkałem się w wagonie kolejowym z dosyć inteligentnym żydem. Ponieważ jako członek Milicji Niepokalanej uważam za swój obowiązek i niekatolikom wskazywać świetlane prawdy, więc i z nim nawiązałem rozmowę. Czym się pan zajmuje? Jaki ma cel w życiu - oto [co] było naszym tematem. I oczywiście doszliśmy do pytania: A co będzie po śmierci?

- Włożą do grobu.

- I nic więcej? - zapytuję.

- Nie wiem - odpowiada.

- A któż ma za pana wiedzieć?

- Ja, proszę pana, nie mam czasu o tym myśleć, jestem kupcem i mam tyle spraw, że nie mogę nad tym się zastanawiać.

- A czy to roztropnie? Niech pan sobie wyobrazi człowieka, który by tu z nami jechał w pociągu, a na pytanie: gdzie jedzie, odpowiedział na serio: "Nie wiem, nie mam czasu o tym pomyśleć". Czyby taki człowiek był rozsądny?

Lecz nie potrzeba szukać aż innowierców, bo pomiędzy katolikami ilu jest takich, którzy chociaż uczęszczają na Mszę św. w niedziele i święta, nie zaniedbują spowiedzi św., unikają większych przewinień, ale rzadko, bardzo rzadko głębiej się zastanawiają nad tym, jaki jest właściwie cel ostateczny życia. Rzadko sobie powiedzą: "Ja, naprawdę i ja - umrę. Ja zdam rachunek przed Bogiem za każdy dzień życia, za każdy czyn, słowo i myśl nawet. Ja mam teraz czas do zbierania zasług i to teraz tylko, bo z chwilą gdy ostatnie oddam tchnienie, nigdy już takiego korzystnego czasu nie będzie. Z tego świata nic, zupełnie nic, na drugi świat zabrać się nie da. Jakąż więc głupotą jest gonić za tym, co przemija, szukać szczęścia chwilowego, prędko niknącego, kosztem wieczności.

Te i tym podobne myśli powinny jednak od czasu do czasu znaleźć miejsce pośród tumultu trosk i kłopotów. Listopad, Dzień Zaduszny, nabożeństwa za zmarłych, odwiedzenie cmentarza - oto okazja do tych poważnych i najpierwszej wagi myśli.

Prawda, że myśl odwraca się od prawd wiecznych, gdy serce grzechami zbrukane, wtedy wolałoby się o tym nie myśleć, albo nawet powiedzieć sobie: "dajmy pokój z życiem pośmiertnym, włożą do grobu i tyle". Nikt przecież z tamtego świata jeszcze nie powrócił.

Ktoś pojechał gdzieś indziej i nie powrócił, a więc nie istnieje? - ot logika! Ale nawet ta choć i tak nielogiczna wymówka pada wobec krytyki faktów, bo właśnie wielu z tamtego świata dało dobitnie znać o sobie. Dość wspomnieć niedawno kanonizowaną św. Teresę od Dzieciątka Jezus [ 2 ], która dotrzymuje wspaniałomyślnie swojej obietnicy i spuszcza istny "deszcz różany" pomocy duchowej i materialnej po całej ziemskiej kuli. Dość przyglądnąć się w muzem dusz czyśćcowych [ 3 ] (w Rzymie na Trastevere) licznym śladom pozostawionym przez okazujące się dusze z czyśćca proszące o modlitwę.

Ale serce grzechem zbrukane boi się wieczności, więc od myśli o niej ucieka.

Co począć?

Niemyślenie nie uchyla rzeczywistości, więc myśleć o niej trzeba. Mamy jednak przecie Matkę w niebie, uosobienie Miłosierdzia Bożego, Niepokalaną. Jeżeli więc myśl o życiu i grzechach przeszłych cię gnębi, nie śmiesz spojrzeć w przyszłość poza grób, oddaj się Jej całkowicie, bez granic, Jej powierz całą sprawę zbawienia, całe życie, śmierć i wieczność, szczerze się wyspowiadaj i zaufaj Jej całkowicie, a poznasz, co to jest pokój i szczęście, przedsmak nieba i wzdychać do nieba będziesz.

Jeżeliś tego nigdy nie doświadczył, spróbuj, czy to prawda, a zobaczysz.

R[ycerz] N[iepokalanej]

[ 1 ] Zamieszczone w numerze listopadowym z 1925 r.

[ 2 ] Kanonizacja św. Teresy od Dzieciątka Jezus odbyła się 17 V 1925.

[ 3 ] Zob. też RN 1 (1922) 215.