1021a

P. Venanzio Katarzyniec

Oryg .: rkps AN. Siedem kart jednostr. zapis.

[Grodno, około 1925]

Fra i piu" zelanti dei nostri Franti nei ultimi tempi si e" distinto di s[anta] m[emoria] P. Venanzio Katarzyniec dalla Provincia Polacca.

Nacque nella parte orientale-meridionale della Polonia nel pago Obydów nella dioecesi di Leopoli il 7 di ottobre 1889 dai genitori poveri contadini, ma molto zelanti cristiani. Come piccolo ragazzo pasceva la gregge e in questa circostanza comincio" gia" ad esercitare l’apostolato fra gli altri ragazzi pastori, tenendosi lontano dai cattivi e dando dell’ammonizioni qualche volta anche severi, se n"era bisogno, minacciando il castigo di Dio. Lui pero" stesso in questa occupazione amava di cantare delle canzoncine devote specialmente alla Madonna.

Alla scuola frequentava prima nel pago nativo e poi nella citta" Kamionka Strumiłłowa lontana di 4 chilometri. Nonostante freddo o pioggia ogni giorno faceva questa strada e sbrigavasi sempre di uscire un"ora prima per avere il tempo per ascoltare la Messa, oppure servirla. Tante volte accade, che per riuscire a fare questo, dovette lasciare la colazione.

Come allora pregava nella chiesa possiamo immaginarci dal testimonio del suo parroco: "Come vagamente il ragazzino pregava".

Ai S. Sacramenti accedeva ogni mese e dava cosi" un buon esempio agli altri. Nella scuola fu molto diligente, cosi", che i professori testificano che un tale discepolo non hanno mai avuto. Finite le scuole a Kamionka ando" a Leopoli nel Seminario dei maestri di scuola ed ebbe alla fine dei studi un certificato molto buono. Il suo padre era contento e credeva che lo vedra" fra poco un buon maestro di scuola.

Ma il giovane Giuseppe, cosi" era il suo nome dal battesimo, pensava a farsi frate ed indossare l’abito dei Minori Conventuali. Quando il padre voleva distoglierlo da questo proposito rispondeva "nel mondo io diventerei cattivo".

Prima ancora di finire il Seminario dei maestri ansioso della vita religiosa si presento" davanti al P. Provinciale a Leopoli e chiede di essere ammesso al Ordine. Pero" non sapeva il latino la quale lingua non si insegnava nel Seminario. Dunque il P. Provinciale non pote" riceverlo. Il giovane promise d`imparare quanto e" necessario ancora nello stesso anno e cosi" fece con un gran meraviglia dei superiori e fu ammesso all’Ordine.

Nell’ubbidienza molto preciso; anche il minimo comando osservava scrupolosamente. Memore che senza la grazia di Dio non potra" santificarsi, pregava molto e spesso scendeva nel coretto aggiunto al noviziato per pregare. Anche gli altri esortava a molta preghiera.

La sua condotta nel noviziato era tanto esemplare, che il P. Maestro P. Dionisio Sowiak non esitava affermare: "Io ho due santi nel noviziato" pensando anche di lui.

Nei studi filosofici e teologici fu tra i primi e volentieri aiutava tutti i compagni i quali venivano a chiederlo aiuto nei studi.

Nell’anno 1914 fu ordinato sacerdote. Quando giovane P. Venanzio si reco" al paese natio per celebrare la sua prima Messa scoppio" la guerra mondiale. Gli austriaci ai quali apparteneva questa perte della polonia si ritirarono e i russi stavano per occuparla. La popolazione era in gran paura, ma il neosacerdote P. Venanzio calmava tutti dicendo che i russi non solo non amazzeranno nessuno, ma anche si confesseranno. E la sua predizione si verifico", perche" fra l’esercito russo erano anche dei polacchi i quali ricevevano dei Sacramenti dalle mani del P. Venanzio.

Dopo parecchie settimane riusci" a passare nonostante i rigori della guerra per i campi al Convento di Leopoli, dove fu destinato a Czyszki, come vicario nella nostra parrocchia. Come era di esempio ci racconti il suo di allora parroco P. Carolo Olbrycht: "Alla prima vista non si distingueva da noi altri due padri. Nel celebrare la Messa, nel confessare, predicare la parola di Dio, nel adempire altre azioni parrocchiali era sempre un normale sacerdote. Nessuno pote" mai vedere in lui qualche cosa, che potesse far meraviglia, colpire, essere di ridicolo o di esagerazione. E pero" incantava tutti colla sua modestia, raccoglimento, serenit… di mente e senza volerlo faceva vedere in ogni passo l’altissima santita".

Non scansava gli uomini, ma nel parlare circospetto, non disse mai una parola futile; nel trattare colle donne era cortese, ma molto guardingo. Evitava la troppa confidenza anche verso gli uomini".

Intendeva bene quale importanza ha nel nostro Ordine la causa dell’Immacolata la quale come un filo d`oro s"intreccia dalla culla del nostro Ordine per 7 intieri secoli di lavori per il privilegio dell’Immacolato Concepimento, lavori coronati dalla proclamazione del domma. Capiva bene, che la vittoria riportata bisogna sfruttarla, guadagniate la armi bisogna andare a trovare della anime all’Immacolata. Iscrivendosi dunque alla M.I. fondo" il circolo di M.I. nel noviziato fra i chierici e i laici e penso" di estendere l’azione ai secolari, ma la malattia gli proibisse. Anche quando si trattava di cominciare un periodico come l’organo di M.I. domandato di parere scriveva umilmente: "Se la mia parola dovesse avere qualche valore crederei che bisogna quanto prima cominciare il periodico l’organo di M.I."

la gioventu", il frate, la morte, dopo la morte

introduzioe

la gioventu", la nascita, nella casa paterna (scuola, la condotta), il seminarista

il frate: il novizio, il chierico, la prima Messa, in Czyszki, Maestro dei novizi, l’Immacolata

la morte la malattia, le cause e i sintomi, la sua condotta, in Calvaria, la morte e la sepoltura

dopo la morte: le grazie ricevute

il fine.

[P. Massimiliano M-a Kolbe]

[Przekład polski]

O. Wenanty Katarzyniec

Spośród gorliwszych naszych Braci w ostatnich czasach wyróżnił się śp. O. Wenanty Katarzyniec z Prowincji polskiej.

Urodził się w południowo-wschodniej części Polski, we wsi Obydów w diecezji lwowskiej, 7 października 1889. Rodzice jego byli ubogimi wieśniakami, lecz bardzo gorliwymi chrześcijanami. Jako mały chłopiec pasał bydło i w tych okolicznościach rozpoczął już praktykować apostolstwo wśród innych chłopców-pasterzy, stroniąc od złych i dając napomnienia, niekiedy również surowe, a jeśli zachodziła potrzeba - grożąc karą Bożą. On sam jednak przy tym zajęciu lubił śpiewać pieśni pobożne, szczególnie do Matki Bożej.

Najpierw uczęszczał do szkoły w rodzinnej wiosce, potem do miasta Kamionka Strumiłłowa, odległego o 4 kilometry. Pomimo zimna lub deszczu codziennie odbywał tę drogę i zawsze szybko się zwijał wychodząc o godzinę wcześniej, by mieć czas na wysłuchanie Mszy lub do służenia do niej. Zdarzało się wiele razy, że chcąc to osiągnąć, musiał zrezygnować ze spożycia śniadania.

A jak się wówczas modlił w kościele, możemy sobie wyobrazić z zeznania jego proboszcza: "A jak ładnie ten chłopczyna się modlił".

Co miesiąc przystępował do Sakramentów świętych i w ten sposób dawał dobry przykład innym. W szkole był bardzo pilny, tak że nauczyciele zaświadczali, iż takiego ucznia nigdy nie mieli. Po skończeniu szkoły w Kamionce udał się do Seminarium Nauczycielskiego we Lwowie i uzyskał na zakończenie nauki bardzo dobre świadectwo. Jego ojciec był z tego zadowolony i sądził, że go wkrótce zobaczy jako dobrego nauczyciela.

Lecz młody Józef, bo takie było jego imię chrzestne, myślał o zostaniu zakonnikiem i o przywdzianiu franciszkańskiego habitu. Kiedy ojciec chciał go odwieść od tego postanowienia, odpowiedział: "na świecie stałbym się złym człowiekiem".

Jeszcze przed ukończeniem Seminarium Nauczycielskiego spragniony życia zakonnego przedstawia się O. Prowincjałowi [ 2 ] we Lwowie i prosi o przyjęcie do Zakonu. Jednak nie znał łaciny, gdyż tego języka nie uczono w Seminarium. Z tego powodu O. Prowincjał nie mógł go przyjąć. Młodzieniec obiecał, że jeszcze w tym samym roku nauczy się tego co konieczne, co też uczynił ku wielkiemu zdumieniu przełożonych i został przyjęty do Zakonu.

W posłuszeństwie bardzo dokładny, również najdrobniejszy rozkaz wypełniał skrupulatnie. Pomny tego, że bez łaski Bożej nie będzie się mógł uświęcić, dużo się modlił i często schodził do chórku przyległego do nowicjatu na modlitwę. Również i innych zachęcał do tego, aby się dużo modlili.

Jego postępowanie podczas nowicjatu było tak przykładne, że mistrz nowicjatu o. Dionizy Sowiak nie wahał się twierdzić: "Mam dwóch świętych na nowicjacie" - myśląc również o nim [ 3 ].

Na studiach filozoficznych i teologicznych był wśród pierwszych i chętnie pomagał wszystkim kolegom, którzy przychodzili prosić go o pomoc w odrabianiu lekcji.

W roku 1914 został wyświęcony na kapłana. Kiedy młody O. Wenanty udał się do rodzinnej wioski, aby tam odprawić swą Mszę św. prymicyjną, wybuchła wojna światowa. Austriacy, do których należała ta część Polski, wycofali się i wnet ją mieli zająć Rosjanie. Ludność była w wielkiej trwodze, lecz nowo wyświęcony kapłan, O. Wenanty, uspokajał wszystkich mówiąc, iż Rosjanie nie tylko że nie zabiją nikogo, ale także będą się spowiadać. I jego przepowiednia się sprawdziła, gdyż wśród wojska rosyjskiego byli również Polacy, którzy otrzymywali sakramenty z rąk O. Wenantego.

Po kilku tygodniach udało mu się przejść, pomimo obostrzeń wojennych, przez pola do konwentu we Lwowie, skąd został przeznaczony do Czyszek jako wikary naszej parafii. O tym, jak był on tam przykładny, opowiada nam jego ówczesny proboszcz o. Karol Olbrycht:

"Na pozór nie wyróżniał się niczym od nas obu współpracowników. Czy to Mszę św. odprawiał, czy spowiedzi słuchał, czy słowo Boże głosił, czy spełniał inne czynności parafialne [jak pogrzeby, chrzty, wywody, śluby, zaopatrywanie chorych] [ 5 ], był zawsze zupełnie normalnym kapłanem. Nikt nigdy nie dopatrzył się u niego czegoś, co by mogło zadziwić, razić lub tchnąć jakąś śmiesznostką czy przesadą. A przecież czarował wszystkich swoją skromnością, skupieniem, pogodą umysłu i mimo woli zdradzał na każdym kroku wysoką świątobliwość.

Od ludzi nie stronił, ale w mowie zawsze rozważny, płochego słowa nigdy nie wymówił; wobec niewiast grzeczny, ale największą ostrożność zachowywał w ich towarzystwie. Unikał zbytniej poufałości nawet z mężczyznami".

Rozumiał dobrze, jaką doniosłość ma w naszym Zakonie sprawa Niepokalanej, która jak złota nić wije się od kolebki naszego Zakonu przez całych siedem wieków prac [dla sprawy] przywileju Niepokalanego Poczęcia, prac ukoronowanych ogłoszeniem dogmatu. Pojmował dobrze, że odniesione zwycięstwo trzeba wyzyskać, że zdobywszy broń trzeba wyruszyć na zdobycie dusz dla Niepokalanej. Wpisawszy się więc do MI, założył koło MI na nowicjacie wśród kleryków i braci oraz myślał nad rozszerzeniem akcji pomiędzy świeckimi, ale choroba mu na to nie pozwoliła. Również kiedy chodziło o rozpoczęcie wydawania czasopisma jako organu MI, zapytany o zdanie odpisał pokornie: "Jeśliby moje słowo miało mieć jakąś wartość, sądziłbym, że trzeba jak najprędzej zacząć wydawać czasopismo, organ MI".

[plan ogólny] [ 6 ]

młodość, zakonnik, śmierć, po śmierci

[plan szczegółowy]

wstęp

młodość, przyjście na świat, w domu ojcowskim (szkoła, zachowanie), seminarzysta

zakonnik: nowicjusz, kleryk, pierwsza Msza, w Czyszkach, Mistrz nowicjuszy, Niepokalana

śmierć: choroba, przyczyny i objawy, jego zachowanie, w Kalwarii, śmierć i pogrzeb

po śmierci: otrzymane łaski

koniec

[O. Maksymilian M-a Kolbe]

[ 1 ] W tekście artykułu przytoczona jest strona 59 Kalendarza Rycerza Niepokalanej na rok 1925 (art. pt. Nowy polski kandydat na świętego). Kalendarz ukazywał się pod koniec roku poprzedzającego. Autor powołując się na Kalendarz Rycerza Niepokalanej na rok 1925, pozwala ustalić czas napisania artykułu: koniec roku 1924 (najwcześniej) lub rok 1925.

[ 2 ] O. Peregrynowi Haczeli.

[ 3 ] Wraz z br. Wenantym Katarzyńcem odbywali nowicjat 1908/09 r.: br. Wojciech Sikorski, ks. Bonifacy Szwarc, br. Remigiusz Huppenthal, br. Kornel Czupryk, br. Cyprian Rozumkiewicz, br. Sylwester Pyznar, br. Wiktor Turek, br. Kajetan Krzyżanowski, br. Innocenty Guz - jak to wykazuje kartoteka Kandydatów Zakonu 1886-1923, 46-53. Być może drugim zasługującym na tak wysoką ocenę był bł. Innocenty Guz, męczennik II wojny światowej, beatyfikowany przez Ojca Świętego Jana Pawła II w Warszawie 6 czerwca 1999 r.

[ 4 ] Zob. przyp. 1.

[ 5 ] W klamrach dodano fragment listu o. Karola Olbrychta, nie wzięty pod uwagę przez św. Maksymiliana w tłumaczeniu włoskim - zob. Pisma, 996.

[ 6 ] Od tego miejsca szkic planu pełnej monografii o. Wenantego Katarzyńca, o której napisaniu myślał sam Święty, a także poddawał tę myśl innym.