1065a
Z Nagasaki do Polski
12 czerwca wyruszyłem okrętem "Shanhai-maru" do Polski, aby zdać sprawozdanie z działalności na Wschodzie i wziąć udział w kapitule prowincjalnej. Stosując się do ducha Zakonu naszego, wybrałem trzecią klasę, ale dzięki nadzwyczajnej uprzejmości marynarzy zaprowadzono mnie do oddzielnej separatki, gdzie w spokoju mogłem przygotować artykuły do lipcowego numeru "Seibo no Kishi" i przesłać je z Szanghaju do Nagasaki.
W Szanhgaju nie wychodzi jeszcze "Rycerz Niepokalanej" po chińsku. Trudności są nadzwyczajne. Niech Niepokalana sama zajmie się tą sprawą! Przebywający tu dwaj bracia [ 2 ] usilnie studiują język chiński, aby wydawać "Rycerza" w tym języku.
Z Szanghaju skierowałem się na północ i okrętem "Hupenmaru" udałem się do Talienu. W tym pięknym porcie Japończycy budują wspaniałe miasto. Z chwilą przybycia do portu pytałem się o katolicki kościół, ale nikt nie wiedział. Potem, gdym powiedział "tenshudo", kościół łatwo się znalazł. Zaraz po Mszy św. starałem się o wizę sowiecką na kolej transsyberyjską, ale ponieważ było już późno - wszystko trzeba było odłożyć do Harbinu.
Z Talienu jechało się koleją japońską do Czangczunu, potem do Harbinu koleją chińską lub japońską. Polacy tam mieszkający okazali mi wiele uprzejmości. Urzędnik Sowietów niezbyt chętnie przyjął prośbę katolickiego księdza, jako że w Rosji jest prześladowanie religii. Zatem do paszportu i walizki wsunąłem obrazek Patronki misji św. Teresy od Dzieciątka Jezus i urzędnik nadzwyczaj łatwo sprawę załatwił. Stąd wyruszyłem w dalszą drogę [ 3 ].
W wagonie za towarzyszów podróży miałem wielu Japończyków. Jechali oni wszyscy do Warszawy, stąd zaś rozeszli się na wszystkie strony. Między innymi był także p. Takashi Kotani z Osaki, redaktor "Kansai Nippo".
3 lipca przybyłem do Warszawy, stąd zaś za godzinę do Niepokalanowa - "Mugenzai no Sono". Przeszło 4 miesiące temu wyruszyłem stąd drogą morską do Japonii. Obecnie drukuje się tutaj "Seibo no Kishi" po polsku w ilości 300 000 egzemplarzy. W krótkim czasie - od 1928 roku - ogromny postęp tu widać, ale o tym przy innej okazji opowiem.
Korube [ 4 ]
[ 1 ] Św. Maksymilian wrócił w sierpniu do Japonii i zabrał się zaraz do redagowania zaległego numeru "Mugenzai no Seibo no Kishi" na sierpień-wrzesień 1930 r.
[ 2 ] Br. Seweryn Dagis i br. Zygmunt Król.
[ 3 ] Tj. koleją transsyberyjską do Polski.
[ 4 ] Tak Japończycy wymawiają i zapisują nazwisko św. Maksymiliana, ponieważ w języku japońskim nie ma ani głoski, ani litery "l".