1066b

Ojciec Alfons

Oryg.: brak. - Druk.: "Mugenzai no Seibo no Kishi" 2 (1931) 50-59. Z oryg. japońskiego tłumaczył o. Janusz Koza OFMConv (?).

[Nagasaki, przed marcem 1931] [ 1 ]

W numerze styczniowym podaliśmy krótką wiadomość o śmierci Redaktora polskiego "Rycerza" w przeddzień święta Niepokalanej [ 2 ]. Teraz, gdy otrzymaliśmy dokładniejsze wiadomości i fotografie [ 3 ], chciałbym podać je Czytelnikom japońskiego "Rycerza".

Prawdę mówiąc, miałem dużo wątpliwości, czy ta sprawa zainteresuje Czytelników japońskiego "Rycerza", ale przypomniałem sobie list od Czytelnika polskiego "Rycerza", w którym pisze on, że wszyscy Czytelnicy są jakby jedną rodziną i powinni wiedzieć o wszystkim, co dotyczy Niepokalanej i "Rycerza".

Opowiem więc o tym, co nam się wydarzyło. 7 grudnia dotarła do nas wiadomość:

"Alfons zmarł chwalebną śmiercią - wszystko po dawnemu. Flabia" - taki był telegram.

"Flabia" oznacza jednego z ojców [ 4 ] w klasztorze, gdzie wydaje się "Rycerza".

Druga część tego telegramu dla naszego uspokojenia donosi, że wszystko idzie składnie.

Telegram ten przyszedł akurat podczas naszego śniadania. Natychmiast wszyscy uklęknęliśmy, aby pomodlić się za duszę Zmarłego. Ale też wtedy przypomnieliśmy sobie, że to dziś jest wigilia święta Niepokalanego Poczęcia i to było dla nas ogromną pociechą. On tak wiele cierpiał i pracował dla Matki Bożej, więc Ona powołała go [do siebie] w wigilię swego święta. On akurat cztery lata temu poświęcił się Niepokalanej dla pracy w wydawnictwie, jak i inni bracia. Ta myśl była dla nas ogromną pociechą i oczekiwaliśmy na obszerniejszy list [ 5 ].

Pierwszy list przyszedł z datą 9 grudnia [informując]:

Już w piątek wieczorem, to jest 28 listopada, o. Alfons czuł się niedobrze, ale jeszcze chodził. W sobotę ofiarował Mszę św. i była to ostatnia jego Msza, a po posiłku położył się do łóżka z powodu boleści żołądka. Z upływem czasu stan jego się pogarszał.

W niedzielę i poniedziałek boleści były gwałtowne.

W poniedziałek wezwano lekarza Czerwińskiego, ale nie rozpoznał choroby. We wtorek przybył Prowincjał [ 6 ] z Warszawy, wieczorem także z Warszawy przybył lekarz Zakrzewski i stan chorego uznał za bardzo ciężki. Zimny pot, ciężki oddech i majaczenie oznaczały, że szybko zbliża się śmierć. Około południa [następnego dnia] przybyła karetka ze szpitala w Warszawie. Konieczna była operacja. Czuwający przy nim bracia byli przekonani, że to będzie ostatnia rozłąka i serdecznie go pożegnali. A w środę rano przed godziną 10 przyszedł [do Niepokalanowa] telegram o jego śmierci; pogrzeb miał się odbyć 5 [grudnia] w Warszawie [ 7 ].

Z początku naturalna boleść objęła nasze serca, ale powoli nastawienie nadprzyrodzone zwyciężyło - wieczorem zapanowały w nas pokój i radość. Nie powinniśmy się smucić, ale raczej cieszyć. Przecież on wszystko ofiarował Niepokalanej, umarł w tygodniu Matki Bożej [ 8 ].

List z datą 10 grudnia tak opowiada:

"W piątek, o godzinie 7.14 my bracia profesi, a razem było nas 19, wyruszyliśmy pociągiem do Warszawy. Razem z nami byli też ludzie z okolicy. Gdy przybyliśmy do kościoła, zebrało się już dużo ludzi, a trumna była wystawiona na katafalku wśród świec i zieleni. Zebrało się dużo kapłanów z wielu klasztorów, a także kapłanów diecezjalnych.

O godzinie 9.30 zaczęły się śpiewy pogrzebowe, a następnie o. Czesław [ 9 ] odprawił uroczystą Mszę św. Kościół był całkiem zapełniony. Gdy skończyły się modlitwy, czterej bracia ponieśli trumnę i umieścili ją w karecie pogrzebowej".

Opisując obrzęd samego pogrzebu [list] tak relacjonuje dalej:

"Na koniec pogrzebu pewien mężczyzna w średnim wieku, za zgodą O. Prowincjała wygłosił wspaniałe przemówienie. Między innymi powiedział te słowa: «Bohaterski Ojcze!

Dlaczego stoję tu przed Tobą, ja żołnierz wojny światowej i Twój towarzysz! Ja walczyłem za Ojczyznę, a Tyś żołnierzem Chrystusa! Twoją bronią - to ubóstwo!» Gdy mówił te słowa, wielu uczestników pogrzebu płakało, nawet wśród księży słychać było szlochy. O. Prowincjał pragnął także coś powiedzieć, ale z nadmiernego wzruszenia nie mógł ust otworzyć. Powoli opuszczono trumnę do grobu, a na niej położono grudniowy numer «Rycerza» i małą figurkę Matki Bożej. Trumny nie przysypano ziemią, ale tylko zamurowano, aby kiedyś można było przenieść ją do Niepokalanowa (świętego miejsca Niepokalanej) - takie mamy plany" [ 10 ].

Pismo "Wieści z Prowincjałatu" [ 11 ] tak mówi o charakterze o. Alfonsa: "Obdarzony był nadzwyczajną energią, a nadto niezwykłym opanowaniem, żywą i mocną wiarą w Opatrzność Bożą, serdeczną i dziecięcą miłością do Matki Bożej, której całego siebie, swoją pracę, «Rycerza» i cały Niepokalanów całkowicie ofiarował.

To, co sam kochał i praktykował, starał się zaszczepić w duszy podwładnych mu zakonników i uczniów. Zadowalał się odzieniem i pożywieniem, jakie mają najniższej klasy robotnicy. Żył całkowicie tylko dla Boga i bliźniego. Nie ma wątpliwości, że praca ponad siły i umartwione życie przyśpieszyły jego śmierć. Jego przemęczone ciało nie mogło oprzeć się atakom choroby. Oddany całkowicie ideałowi i pracy, nie zważał na siebie. Nie mówił bliskim ani słowa o swojej chorobie i nie prosił o lekarza. Dlatego, gdy bracia widząc jego groźny stan zawołali lekarza, było już za późno. Nie można już było robić operacji i po przyjęciu Sakramentów św. zmarł na zapalenie wyrostka robaczkowego".

W ostatnim dniu, gdy zdawało mu się, że nikogo nie ma w celi, wydał silny głos, jakby w zachwycie. Nie był to jednak zachwyt, ale raczej rozmowa z Matką Bożą.

Zwracając się do Matki Bożej jak dziecko, polecał Jej opiece cały Niepokalanów, braci, uczniów i grzeszników. Obecni przy nim zakonnicy i uczniowie mieli łzy w oczach.

Zanim stracił przytomność, patrzył na braci obolałymi i na półotwartymi oczami i prosił, aby wzywali imienia Maryi. To były jego ostatnie słowa. Zmarł mając 34 lata.

Profesor szkoły w Niepokalanowie [ 12 ] Stanisław Paluszkiewicz tak pisze w polskim "Rycerzu" [ 13 ]:

"Ojciec Alfons Kolbe po kilku dniach ciężkiej choroby odszedł do Niepokalanej, aby otrzymać nagrodę. Kochał bardzo ubóstwo i często mówił: «Ubóstwo ułatwia drogę cnoty. Ubóstwo - to jedyne bogactwo naszej wspólnoty». Jego własne życie było bardzo ubogie. Zawsze pełen Bożej radości, z uśmiechem na ustach, z sercem zawsze gotowym, aby obdarzyć uwagą lub pociechą, obchodził miejsca, gdzie bracia pracowali ku czci Niepokalanej. Kochał bardzo tę pracę i dlatego wstawał wcześniej niż inni i później niż inni szedł na spoczynek. Chodził wszędzie i nie było takiego miejsca w Niepokalanowie, gdzie by nie zaszedł. Często pracował w administracji, w drukarni i w elektrowni.

Gdy przychodził do młodych uczniów - kandydatów na misjonarzy, wytwarzał atmosferę wiary i miłości.

Po śmierci pozostał nadal w naszej Milicji [Niepokalanej]. Odczuwamy jego obecność na każdym kroku. Tak więc słowa jego, wyrzeczone słabnącymi już usty, na kilka godzin przedtem, zanim odszedł do wieczności, są zachowywane w praktyce: «Pamiętajcie, aby zachować w Niepokalanowie ducha ubóstwa i bezgraniczną miłość do Niepokalanej!»

I tak oto - po spełnieniu zadania - zamknęły się przed czasem oczy pioniera czci Niepokalanej i propagatora idei zbliżenia wszystkich ludzi z całego świata do stóp Matki Bożej.

Pogrzeb odbył się 5 grudnia w kościele OO. Franciszkanów w Warszawie i przyciągnął wielu ludzi. Ojcowie z licznych klasztorów i z Niepokalanowa, oraz bardzo wielu miłośników idei Niepokalanej przyłączyło się do procesji pogrzebowej, aby być przy jego trumnie. Była też obecna matka o. Alfonsa. Choć serce jej krajało się z bólu, wierzyła, że syn jej otrzymał nagrodę za pracę dla Niepokalanej i znosiła wszystko z chrześcijańską rezygnacją".

Na koniec dodaje on słowa: "Matka Boża powołała go w okresie święta Niepokalanego

Poczęcia, aby wynagrodzić jego gorliwość w pracy dla Jej chwały".

* * *

Powtórzyłem tu tylko to, co o o. Alfonsie napisano w listach i w drukach.

* * *

Japończycy, jeśli pragną ze wszystkich sił pracować, cierpieć i umrzeć dla Niepokalanej, mogą przyjść do nas. Przyjmiemy ich z otwartymi rękami, a znajdą tu pokój i szczęście, jakiego świat im dać nie może.

Lecz jeśli dla innych celów albo dla własnej wygody mieliby przyjść, to lepiej niech zostaną w domu, bo takich Niepokalana nie powołuje. Potrzeba wspaniałomyślnego serca, by służyć Królowej nieba i ziemi.

Uwaga: Niepokalanów [polski] - to miejsce przed trzema laty ofiarowane przez pewnego człowieka; tam zaczęto budować ubogi klasztor, aby w nim wydawać "Rycerza".

Niepokalana - oznacza Niepokalaną Matkę Boga; Niepokalanów - oznacza święte miejsce Niepokalanej.

[O. Maksymilian M-a Kolbe]

[ 1 ] Zamieszczone w numerze marcowym japońskiego RN z 1931 r.

[ 2 ] Zob. Pisma, 1065c.

[ 3 ] W tekście zamieszczono 5 fotografii.

[ 4 ] Tak japońska poczta przekazała imię o. Floriana Koziury.

[ 5 ] W tym miejscu (na s. 51) znajdują się dwie fotografie; portret o. Alfonsa Kolbego z podpisem: "Świętej pamięci o. Alfons, Redaktor polskiego «Rycerza Niepokalanej»" oraz druga z podpisem: "Ojciec Alfons za życia podczas przechadzki z chłopcami [małoseminarzystami]".

[ 6 ] O. Kornel Czupryk.

[ 7 ] Tu (na s. 52) zamieszczono fotografię z podpisem: "Zwłoki o. Alfonsa w kościele, od lewej Przełożony Zakonu OO. Franciszkanów w Polsce (Prowincjał), naprzeciw trzecia od prawej pani - to matka o. Alfonsa".

[ 8 ] Kolejna fotografia (na s. 53) z podpisem: "Procesja ze zwłokami o. Alfonsa".

[ 9 ] O. Czesław Kellar.

[ 10 ] Tu (na s. 54) fotografia z podpisem: "Cmentarz". Po utworzeniu klasztornego cmentarza w Niepokalanowie, ciało o. Alfonsa Kolbego zostało tam sprowadzone z Warszawy 7 XI 1945.

[ 11 ] Pełny tytuł ówczesnego pisma urzędowego brzmiał: "Wieści z Prowincjałatu OO. Franciszkanów w Polsce" - zob. Pisma, 277, przyp. 3.

[ 12 ] Małego Seminarium Misyjnego.

[ 13 ] S. Paluszkiewicz, Wspomnienia pośmiertne o o. Alfonsie, "Rycerz Niepokalanej" 10 (1931) 44-46.