1078
Po co i na co to wszystko [ 1 ]
Maryja!
Poprzez stopy śnieżne Syberii aż tu doszło to pytanie względem Niepokalanowa, powtarzane pod słońcem polskim.
A za nim wdzięczna odpowiedź z podkarpackich wyżyn: "spytajcie Matki Najświętszej".
Sądzę, że nikt nie weźmie mi tego za złe, jeżeli w "Wiadomościach", "do wiadomości" tylko, skreślę nieco szerzej, co o tym pytaniu i odpowiedzi myślę.
Na wstępie muszę wyraźnie podkreślić, że i pytanie powyższe i odpowiedź wydają mi się zupełnie słuszne.
Nasamprzód pytanie. Bo doprawdy, każdy rozumny człowiek musi znać cel, do którego zdąża i każdą rzecz waży wedle jej celu.
Życie to ruch, dążenie do celu; i Zakon żyje, jeżeli ma wytknięty cel i do niego zdąża.
Pokolenia, co legły w grobie, osiągały nakreślone im przez Opatrzność cele; pokolenie zakonne obecne też musi znać swój cel, by móc do niego zdążyć i nie ściągnąć na siebie przekleństwa pokoleń następnych, że nie zbudowało na powierzonych im przez ojców fundamentach nic, co by mogło służyć za podstawę do nadbudowań ich - i tak opóźniło ich pochód.
By zaś wiedzieć, co czynić teraz, trzeba poznać, co zrobiono dotychczas: sięgnąć do historii.
Pominę różne pola pracy, a zatrzymam się tylko na sprawie Niepokalanej.
Od zarania Zakonu złota nić tej sprawy wije się poprzez wieki, przechodzi swoje trudności i walki i dochodzi po z górą sześciowiekowych zapasach do chwalebnego zwycięstwa: powszechnie obowiązującego uznania prawdy Niepokalanego Poczęcia, do ogłoszenia dogmatu.
Czy jednak na tym całej sprawy koniec? Czyż z uznaniem [ 2 ] nakreślonego planu bitwy już bitwa wygrana? Czyż budowniczy poprzestaje na wykończeniu planu domu? Czyż raczej nie uważa narysowania planu domu za wstęp tylko, konieczny do zrealizowania samej budowy? - Owe prawie 7 wieków naszych dziejów to zaledwie pierwsza część całej sprawy, warunek konieczny, by dopiero przystąpić do dzieła.
Do jakiego?
Do zrealizowania, do posiania tej prawdy w sercach wszystkich i każdego z osobna (zacząwszy od swego), dopilnowania wzrostu i przyniesienia owocu nawróceń. Niepokalana zjawiona w Lourdes głosi językiem naszego Zakonu: "pokuty, pokuty, pokuty", przypomina się "Zakonowi pokuty", chce i w nim i przez niego wstrzymać dusze w pogoni za używaniem, wejść do ich serc, opanować je, skierować drogą wyrzeczenia się siebie do prawdziwego szczęścia, do Boga, przygotować w nich tron dla Boskiej Miłości, Boskiego Serca, nauczyć Je kochać, zapalić miłością, kochać to Serce sama w nich i przez nich, być nimi, a ich uczynić sobą. - Oto rys wcielenia prawdy o Niepokalanym Poczęciu; słaby rys tylko i niedoskonały, ale prawdziwy.
To druga, rozpoczynająca się karta historii naszego Zakonu. W niej wszystko Jej, Niepokalanej: i dusze zakonne, i - Niepokalanów.
A jak to, a dokąd to?
Spytajcie Matki Najświętszej.
br. Maksymilian Kolbe