1086

Kishi

Oryg.: brak. - Druk.: "Misje Katolickie" 53 (1934) 77-80.

Nagasaki (Japonia), 10 I 1934

Po powrocie do Mugenzai no Sono tyle pracy się ciśnie dla jeszcze nie ochrzczonych, że nie staje czasu na ujęcie pióra dla tych, co znają i miłują Jezusa i Maryję i sercem współpracują z misjonarzami. Dziś jednak, mimo że różnorodne i pisane, i drukowane papiery nacierają i z lewa, i z prawa stołu, niech przynajmniej kilka słów skreślę.

Dzień po dniu coraz to nowych doświadczamy łask od Niepokalanej i trzeba by wglądnąć w duszę każdego z mieszkańców Niepokalanowa, by je policzyć: trzeba by zapytać każdą z dusz w granicach olbrzymiego imperium japońskiego, które albo "Rycerza Niepokalanej" co miesiąc otrzymują i czytają, albo, choć ich nazwisk w kontach nie posiada administracja "Rycerza" japońskiego, to jednak spotkały się z "Rycerzem" ("Kishi") u znajomych, krewnych, przyjaciół. Trzeba by zapytać i posłuchać, co odpowiedzą.

A i poza granice Japonii na szeroki świat iść by trzeba, bo w rozmaite strony po świecie śpieszy japoński "Rycerz" za wychodźcami z ojczyzny.

Tego jednak zrobić nie potrafię. Więc opowiem tylko pokrótce, że na grudzień biliśmy już 60 000 egzemplarzy, a i więcej by z pożytkiem wybić i podać duszyczkom pogańskim można, ale... nie możemy nadążyć pracy.

Wprawdzie przybyła jeszcze jedna maszyna drukarska arkuszówka na 16 stron, ale za bardzo niską cenę (bo na więcej stać nie było), toteż "jaka płaca, taka praca"; wciąż utyka i ćwiczy tylko w cierpliwości br. Iwona [ 1 ], maszynistę, i br. Zenona [ 2 ], który roztacza ślusarską opiekę nad "zdrowiem" maszyn. Nowo przybyła to odpycha arkusze, to wali niemiłosiernie, to drży jak w febrze, to znowu urwie hamulec itp. Przybyła też tania pedałówka, ale już jej przepowiadają, że wejdzie w ślady taniej poprzedniczki.

Przywędrowała także, aż z Niepokalanowa polskiego, falcówka; i ta rzeczywiście ogromnie ulżyła pracy i powiększyła zdolność produkcyjną "Rycerza". Nie wiem też, czy doleciała do Krakowa wieść, że już i japońskie czcionki wyrabiamy sami.

Zamiast długo opowiadać, wolałbym Szanownych Czytelników oprowadzić po Niepokalanowie japońskim, pokazując fotografie z Mugenzai no Sono, ale obecnie formalności z pozwoleniem na wysłanie fotografii tak są skomplikowane z powodu naprężenia stosunków politycznych, że nie wiem, czy się to uda.

A kaplica?... Wciąż jeszcze tylko w projekcie, bo - nie ma za co.

Wyjdźmy jednak poza opłotki Mugenzai no Sono. Powinien bym tu oddać głos braciom, którzy wyjeżdżają od czasu do czasu w różne strony na propagandę, a oni by opowiedzieli, jak to ich w różny sposób różni przyjmują: i grzeczny, i mniej grzeczny; i miły, i mniej miły, itd., ale to może później.

Na razie posyłam garstkę listów z roku ubiegłego, przeważnie od pogan z rozmaitych stron i rozmaitej treści. Jeśli ta rozmaitość ciekawi, to częściej nimi posłużę, tym bardziej że tworzymy coś w rodzaju "Agencji Milicji Niepokalanej" (MI) w Japonii dla zaopatrywania prasy w wieści, by umożliwić to, co głoszą rozwieszone kartki po różnych lokalach pracy: "Niech cały świat wie, kim jest Niepokalana i Jej działania".

(Korea) Chosen, Chinnanpo, 20 II 1933

Przykuta do łoża boleści, ja, Matsushita Chiyeko, wspominam sobie czasy mych młodocianych lat. Od kolebki wychowana w domu rodzicielskim, żyłam nie znając nauki Chrystusowej ani nic o takowej nie słysząc. Raz tylko, o ile sobie przypominam, zostałam zaproszona pięknym bilecikiem do zboru metodystów, co mi wtedy sprawiło wielką radość. Poza tym, co to jest prawdziwy Kościół Chrystusowy, albo co to jest wiara, ani nie słyszałam, ani nie starałam się o tym myśleć. Było mi zresztą obojętne, że tak powiem, czy jest Bóg, czy Hotoke [ 3 ].

Minęły lata takiej obojętności, przyszła choroba, podczas której posłyszałam o Panu Bogu. Były to rzeczy dla mnie bardzo przyjemne, jakby jakie cukierki. Ciekawość i pragnienie poznania zaczęły we mnie na przemian powstawać. W tym właśnie czasie doniosła mi moja przyjaciółka, że wstępuje do klasztoru. Ten zamiar przyjaciółki bardzo mnie zadziwił, gdyż sądziłam, że do klasztoru wstępują tylko takie osoby, które na świecie nie są potrzebne, nie mają radości życiowej, nie mają się w co ubrać, w ogóle ludzie biedni, o czym zresztą wyczytałam w gazecie. Aż tu wiadomość, że moja przyjaciółka wstępuje do klasztoru, niemało mnie zadziwiła, gdyż żyjąc na świecie, posiada wszelkie wygody i troska o byt materialny jest jej zupełnie obca, w ogóle jest osobą zamożną.

W czasie mej choroby odwiedziła mnie moja przyjaciółka i podczas rozmowy powiedziała mi, że wstępuje do klasztoru tylko dlatego, ponieważ chce służyć Panu Bogu i że sprawy materialne absolutnie nie wchodzą tu w rachubę. To mnie zastanowiło, dotąd nigdy prawie nie myślałam o Panu Bogu, lecz ta rozmowa doprowadziła mnie do tego, że postanowiłam zająć się sprawami religijnymi.

W tym to czasie niespodziewanie dostał mi się do ręki "Rycerz Niepokalanej", w którym wyczytałam o pewnej zakonnicy, pracującej na Madagaskarze w szpitalu dla trędowatych. Do tego szpitala przyszedł pewien Amerykanin dla zwiedzenia. Podczas zwiedzenia rzekł do zakonnicy, że nie chciałby tu pracować za 2000 dolarów. - Co do mnie - odpowiedziała siostra - nie chciałabym nawet i za 100 000 dolarów, pracuję tylko dla miłości Bożej. - Gdym po przeczytaniu tego w "Rycerzu" porównała poświęcenie się tej zakonnicy dla trędowatych z celem, jaki miała moja przyjaciółka, to obydwa wydały mi się bardzo podobne do siebie.

Wziąwszy to wszystko pod uwagę, zaczęłam skłaniać się ku temu, że Pan Bóg istnieje, że jest wszechmocny. Od tego czasu "Rycerz" przychodził do mnie regularnie, a z niego, między innymi, dowiedziałam się i o tym, że gdy człowiek zgrzeszy, a za grzechy popełnione żałuje i zwróci się za pośrednictwem Niepokalanej do Boga, to Pan Bóg mu grzechy odpuści. Dawniej myślałam, że jeśli człowiek nikogo nie zabił, nikogo nie obił, to po śmierci do piekła nie pójdzie. Lecz teraz, czytając "Rycerza", dowiedziałam się, że to nie wystarcza, że człowiek, jeśli nie ma wiary i nie modli się, celu swego nie osiągnie. Czytając owo pisemko, pogłębiałam swój umysł przez naukę o religii , tak że w październiku zeszłego roku otrzymałam chrzest, a na nim imię Teresa; przez chrzest św. stałam się dzieckiem Bożym.

Składam dzięki Niepokalanej za otrzymanie chrztu, gdyż do tego głównie przyczynił się "Rycerz Niepokalanej". W tym wszystkim podziwiam wielką Opatrzność Bożą względem mnie. Przez wiarę zbliżam się do Boga i za łaską Bożą mam zadowolenie, i chociaż jestem dotąd chora, to jednak cierpienie znoszę z radością. Chciałabym również, żeby i inni dotąpili tego wesela, pochodzącego z poznania wiary, aby jak najprędzej poznali Boga.

Proszę się w mojej intencji pomodlić, gdyż niedawno otrzymałam chrzest, więc nie jestem jeszcze w religii utwierdzona.

Ag[encja] MI (j[apońska])

Tokio, maj 1933

Coś około maja, gdy szedłem z moim przyjacielem do Ministerstwa Skarbu w pewnej sprawie, spotkałem po drodze obcokrajowca, który wręczył mi medalik Maryi i "Rycerza". Odtąd pisemko to otrzymuję co miesiąc i z radością je czytuję. Przesyłam 1 jena ofiary, wprawdzie mało to jest, ale proszę użyć to na cele "Rycerza".

Hasagawa Junzo
słuchacz uniw[ersytetu]

Saitama, 24 XI 1933

Jestem kandydatem do przyjęcia religii katolickiej. Razem ze starszym bratem, w ubogim domku, już długo leżę chory. W tym czasie dostał mi się egzemplarz "Rycerza Niepokalanej". Z niego dowiedziałem się, że podobno można także otrzymać "Rycerza" darmo. Jeżeli to prawda, to proszę przys[y]łać mi 1 egz[emplarz]. Jeszcze wiarę znam tylko powierzchownie. Kościół jest odległy o 80 km. Tylko daleko mieszkający kolega poucza mnie o religii.

Iwasaki Shigeru

Kioto, 6 X 1933

W październikowym "Rycerzu" był umieszczony artykuł pt.: "Mattaki Yorokobi" (Radość doskonała), który mi się bardzo podobał. Wyznaję, że chociaż dotąd co miesiąc "Rycerz" do mnie przychodził, to jednak go nie czytywałam. Gdy jednak przeczytałam artykuł pt. "Radość doskonała", poznałam wartość "Rycerza" i odtąd już go czytuję. Ja jestem jeszcze protestantką i dotąd religii katolickiej nie znałam. Dopiero od czasu, gdy zaczęłam czytywać "Rycerza", zaznajomiłam się nieco z religią katolicką. Składam Wam przeto tą drogą dowody mego uznania.

Shoji Toshiko

Tokio, 9 XI 1933

Dziękuję za wysyłanie mi "Rycerza". Z radością go czytuję. Dzięki i za list otrzymany. Od dłuższego czasu jestem chory. Jednak od chwili, gdym od p. Watanabe (czytelnika "Rycerza" i członka MI) i od innej jeszcze osoby dowiedział się o religii katolickiej, zapominam o własnych cierpieniach. Codziennie prawie czytuję coś o Panu Jezusie i o Matce Bożej i oczekuję mego wyzdrowienia.

Inohara Momoe

Osaka, 20 V 1933

Czcigodny Księże!

Cieszę się niezmiernie z tego, że Wy wszyscy tam w Niepokalanowie pracujecie dla chwały Bożej i miłość ku Niepokalanej rozpowszechniacie. Dowiedziałam się od księdza w Osace, że wszyscy bracia, pracujący przy "Rycerzu", są Polakami. Ja jeszcze chrztu św. nie przyjęłam, a to dlatego, że ojciec i matka są temu przeciwni, prosiłam też księdza w Osace o modlitwę w mojej intencji, abym mogła chrzest otrzymać. Pragnę także urządzić me życie na wzór klasztornego życia, wedle wskazówek św. Ignacego.

Niedawno temu byłam w Hokkaido i tam zaprzyjaźniłam się z Kanatsu (czytel[niczką] "Rycerza" i czł[onkinią] MI). Poznałam szlachetność tej duszy, a i ksiądz z Osaki (Hokkaido) bardzo ją też chwalił. Rok już mija, jak powróciłam do Osaki. Tymczasem w lutym (1933) Kanatsu umarła. Piękne było przygotowanie jej do śmierci. Bardzo podziwiałam jej ufność ku Bogu i ku Matce Bożej. Czując zbliżającą się śmierć i wiedząc, że w domu nie będzie mogła przyjąć Ostatniego Olejem św. Namaszczenia [ 4 ] (matka prześladowała ją za to, że stała się katoliczką), udała się do kościoła i tam je przyjęła. Nie każdy zdobyłby się na taki czyn. Przy jej śmierci nie było ani ojca, ani matki, lecz tylko ksiądz i pielęgniarka. Kanatsu bardzo kochała Niepokalaną i modliła się do Boga za Jej wstawiennictwem. I mnie często do tego zachęcała, mówiąc: Módl się do Matki Bożej, módl się do Matki Bożej, módl się do Matki Bożej. Toteż i ja, postępując wedle wskazówek otrzymanych od Kanatsu, pragnę też innym przekazywać, aby zwracali się do Matki Bożej.

Nakano Masako

Załączam też wykaz "Kishi", rozsypywanych co miesiąc po szerokim świecie.

Azja: Chiny 272 egz[emplarze], Mandżuria 63 egz., Filipiny 52 egz., Indie 10 egz., Malakka 5 egz., Syjam 3 egz., Persja 3 egz., Borneo 1 egz., Annam 1 egz., Jawa 1 egz., Sumatra 1 egz., Turcja 1 egz., Razem: 413 egz. "Rycerza" (Kishi).

Ameryka: Brazylia 85 egz., Stany Zjednoczone 58 egz., Argentyna 5 egz., Chile 2 egz., Kanada 2 egz., Peru 1 egz., Meksyk 1 egz. Razem: 154 egz.

Europa: Anglia 33 egz., Francja 19 egz., Niemcy 13 egz., Belgia 5 egz., Bolszewia 4 egz., Szwajcaria 4 egz., Polska 3 egz., Włochy 3 egz., Holandia 3 egz., Szwecja 2 egz., Rumunia 2 egz., Hiszpania 1 egz., Austria 1 egz. [ 5 ] Razem: 94 egz.

Afryka 4 egz.

Australia 4 egz.

Ogółem (poza Japonią z koloniami) 669 egz.

W samej Japonii i w jej koloniach rozsyłamy 40 083 egz., z czego na Koreę (Chosen) przypada 917 egz., na Talien 121 egz., na Formozę 96 egz., na Wyspy Mariańskie 8 egz. Na Karafuto (Sachalin) idzie 48 egz. "Rycerza".

Na razie na tym kończę, bo zbliża się szósta wieczorem, a więc czas rozpoczęcia lekcji japońszczyzny.

O. Maksymilian M. Kolbe

[ 1 ] Br. Iwona Czado.

[ 2 ] Br. Zeno Żebrowskiego.

[ 3 ] "Hotoke" - po jap. Budda.

[ 4 ] Tradycyjna nazwa "Ostatnie Namaszczenie", nie sięgająca dawniej jak średniowiecza, została zastąpiona - w związku z odnową życia liturgicznego naszych czasów - przez określenie "Namaszczenie chorych" - zob. Sobór Watykański II, Konstytucja o liturgii świętej Sacrosanctum Concilium, n. 73, w: Sobór Watykański II. Konstytucje, dekrety, deklaracje, Poznań 1967.

[ 5 ] Pominięta została Łotwa z 1 egzemplarzem japońskiego RN - zob. Pisma, 1103.