122

Do o. Peregryna Haczeli

Oryg.: rkps AN. Cztery karty: trzy dwustr., czwarta jednostr. zapis.
[Zakopane, 7 I 1927] [ 1 ]

Najprzewielebniejszy Ojcze Prowincjale!

Dziś otrzymałem od o. Alfonsa wiadomość o odpowiedzi N. O. Prowincjała w sprawie br. Ewarysta. Czuję się w obowiązku przesłać nieco wyjaśnień. Otóż, gdym zapytywał dra Kraszewskiego w Zakopanem o możliwości wyleczenia o. Melchiora wobec trzech dziur w płucach, mówił mi, że w tym stanie gruźlica jest bardzo udzielająca, tak że jeden i wszystkich zarazić może. Jest to bowiem gruźlica otwarta, więc laseczniki z plwocinami dostają się milionami do chusteczki, kieszeni i rąk. Przy drugim wyjęciu chusteczki, gdy plwocina już przyschła, całe powietrze dookoła już od nich pełne i wędrują po korytarzach i celach. I .tak co dzień. Dużo też się przyczynia okoliczność, jeżeli chory chodzi i roznosi tak wszędzie miliardy zarazków.

Będąc na pogrzebie br. Alberta w Grodnie [ 2 ] zauważyłem, że sporo braci z tych, którzy gorliwiej i z większym poświęceniem pracują i zwłaszcza kierownicze zajmują stanowiska, ma już pewne początki choroby. Także br. Ewaryst, którego widziałem i w Warszawie, po przyjeździe do Grodna, dobrze się czuł i wyglądał, teraz jednak należy do tych właśnie gorliwszych i bardziej wyszkolonych, i dlatego przy większym przepracowaniu łatwiej mógł się zarazić. Br. Ewaryst to prawdziwa perła Wydawnictwa, posłuszny bardzo, miłujący modlitwę, zawsze miło uśmiechnięty jak anioł i kochający bardzo habit święty. Pytał mnie kiedyś jeszcze: "A gdybym ja kiedy zachorował, czyby mnie czasem nie wyrzucili?" Uspokoiłem go, by o tym nie myślał. On by na świecie już żyć nie potrafił i nie wiem, czyby takie coś jak opuszczenie Zakonu mógł przeżyć - to zbyt niepowszednio gorliwy zakonnik.

Co do początków gruźlicy, a zwłaszcza mając na myśli br. Ewarysta, pytałem lekarza. Mówił, że to nic nie jest wielkiego. Innym razem posiedział, że "gruźlica to najgłupsza choroba, byle się w czas do niej zabrać". Trochę wypoczynku, lepszego pożywienia i powietrza, a już po chorobie. Mając to przed oczyma, chciałem po trochu braci gdzieś poza zarażone otoczenie wysyłać, by przychodzili do silniejszego zdrowia, pozbywali się nabytych zaczątków gruźlicy i wracali do pracy. Poleciłem w Grodnie wypytać lekarza dokładnie.

Gdyby br. Ewaryst miał powrócić do domu, boję się bardzo, by i inni bracia przed ślubami (tylko dwóch ma śluby) nie obawiali się, żeby i im coś podobnego się nie wydarzyło i dlatego, albo zawczasu nie poszli gdzie indziej zapewnić sobie przyszłość, albo w zbytniej trwodze żyjąc (co jeszcze bardziej usposabia do zachorowania), nie ociągali się przed pracą, co przyczyniłoby się do nieposłuszeństwa, gdyby się któremu zdawało, że może ta czynność albo takie wysilenie w pracy go pozbawi zdrowia.

Wreszcie br. Ewaryst to najbardziej wyszkolony maszynista drukarski, który nie oszczędzając się wcale dla Niepokalanej pierwszy stawał do pracy i poza godzinami nieraz, gdy było potrzeba, gorliwie robił tak, że wprawą przewyższył nawet br. Alberta. Teraz, gdy br. Ewaryst dla wzmocnienia zdrowia otrzymał polecenie sfolgowania w robocie i zastąpił go br. Seweryn Dagis, fachowy maszynista, zaraz pękła jedna część (mała) u maszyny, czego przedtem nie bywało.

Wziąwszy pod uwagę, że drugą mniejszą maszynę obsługuje br. Mikołaj, zupełnie dla Zakonu niepewny, br. Ewaryst jest dla drukarni konieczny i choćby tysiące miały pójść na kurację, to z punktu czysto materialnego bardzo się jeszcze Wydawnictwu opłaci. - Mniej zrównoważony maszynista może przez jedną nieostrożność i całą maszynę od razu zniszczyć.

Z wyłuszczonych więc powodów i że materialnie br. Ewaryst jest dla Wydawnictwa bardzo cenny i konieczny, by nie odstraszyć innych braci oblatów od pracy albo i naszego Zakonu, i przede wszystkim, że to naprawdę z niego teraz nie tylko pewny dla Zakonu brat, ale nadzwyczaj świątobliwy, drugi brat Leon (brat Jagnię) [ 3 ], bardzo proszę N. O. Prowincjała o łaskawe pozostawienie go w Zakonie. Mam nadzieję, że i on i inni wkrótce przyjdą do czerstwego zdrowia, tylko trochę wytchnienia może w innym konwencie, forsowniejszego odżywiania i wypoczynku, a wszystko będzie w porządku. I tak myślałbym po jednemu lub dwóch słać na wywczasy, bo w drukarni i czcionki - trucizna, i farby z aniliną - trucizna, i proch papieru w drukarni i w introligatorni źle działa, no i ślęczenie w administracji wymaga wytchnienia.

Bardzo przepraszam N. O. Prowincjała, ale co do br. Ewaryata, to pomny na słowa Pana Jezusa: "proście a otrzymacie" [J l6, 24], tak długo prosił i błagał będę, aż otrzymam.

[br. Maksymilian M-a Kolbe]

[ 1 ] Datę przyjęto na podstawie listu św. Maksymiliana z 8 I 1927 (Pisma, 123). Jest to pierwsza redakcja listu do o. prowincjała.

[ 2 ] Br. Ewarysta Biegasa.

[ 3 ] O. Melchiora Fordona.

[ 4 ] Zob. Pisma, 117, przyp. 2, oraz 120, przyp. 2.

[ 5 ] Br. Mikołaj Lorenz.

[ 6 ] Br. Leon, spowiednik i sekretarz św. Franciszka, dla swej słodyczy i prostoty zwany "bratem owieczką Bożą" - zob. Kwiatki św. Franciszka z Asyżu, Warszawa 1978, 34-37, 194.