182
Do Niepokalanowa
Oryg.: rkps AN. Trzy karty dwustr. zapis.
List 1. do braci]
Zaczynam pisać, gdy pociąg ruszył już w stronę Krakowa, bo wyczytałem w liście o. Juliana [ 1 ], "by mu przesłać 100 dyplomików Krucjaty [ 2 ] i to "jak najprędzej".
Nie opowiedziałem Braciom ani jak to było wczoraj i w Sochaczewie i w Warszawie, ani jak dzisiaj sprawy poszły, więc teraz, choć już nie przy kolacyjnym stole, coś wspomnę. W Błoniu na placyku, przed dworcem pojawił się ksiądz mariawicki. Zauważyliśmy go i on nas. Biedaczek krępował się tęgo i spiesznie po nadejściu pociągu wcisnął [się] do wagonu - nic dziwnego.
Dojeżdżając do Sochaczewa dostrzegliśmy czwórkę policjantów: komendant powiatowy na czele, a trzech za nim w linii. Po szczerym powitaniu, zawiadomił poczciwy komendant, że już teren w Sochaczewie przygotowany i rzeczywiście, referent od spraw paszportowych, a względnie jego zastępca wiedział już, że zależy nam na pospiesznym otrzymaniu paszportu, by na 9.30 zdążyć do pociągu na Warszawę, wątpił tylko, czy będzie komu podpisać o tej godzinie. Tymczasem do kasy skarbowej z kwitem ze starostwa dla wpłacenia 21 złotych za paszport ulgowy. W drodze spotyka nas wieśniak i wręcza 1 zł przepraszając, że więcej na razie za otrzymanego "Rycerza" dać nie może. Czynił to z takim uczuciem wdzięczności, że nie mogliśmy się powstrzymać od uwag, jak by to było w razie bolszewizmu.
W kasie skarbowej w poczekalni obrazek Matki Bożej; piękny znak, że nowoczesne pogaństwo jeszcze nie całkiem tu się rozpanoszyło. Niepokalana sprawiła, że zastępca starosty jednak w czas się pokazał; było więc komu podpisać i tak na jedenastą stanęliśmy w Warszawie i zaczęliśmy się kręcić - dosłownie - za wizami, kręcić, bo pierwsze próby w poselstwach niemieckim i austriackim były bezskuteczne, gdyż nie w tym porządku należało wizy zdobywać. Jakoś widząc, że zbliża się pierwsza, czas zamykania konsulatów, siadamy do taksówki i ruszamy na plac Dąbrowskiego do włoskiej ambasady. Nastrój tu jakby sielankowy, kiedy tylko przemówiłem po włosku. Wkrótce i wiza była i opłata stopniała do połowy i szczere "buon viaggio" ("szczęśliwej podróży") pożegnało nas u wyjścia, następnie znowu na taksówkę i do Czechów na Koszykową. Niedawno tu się przenieśli czy pobudowali. Domy w stylu nowoczesnym, oryginalnym. Przeważają płaszczyzny i część dachu na kształt balkonu. System okienkowy. Po wypełnieniu formularza coś 2 złote z czymś wpłaty i wiza gotowa. Lecz i pierwsza już minęła, musieliśmy więc resztę odłożyć na wtorek.
Rano około 10.30 weszliśmy do konsulatu francuskiego. Przepych i równoczesne zaniedbanie. Przy marmurowych kolumnach i suficie ozdobionym sztukaterią, rozerwana, podziurawiona firanka, a w świecznikach poczekalni brak sporo żarówek jakby po pogromie. Chciałem wmówić w siebie, że to "smak artystyczny", zwłaszcza że tonacja różnorodna fresków rzeczywiście miłe sprawiła wrażenie, lecz twarde zażądanie 40 zł 50 gr. za krótsze tylko załatwienie kilku spraw w Paryżu otrzeźwiło mnie myślą, że za to coś niby ze sztuki, choć niezbyt zgranej z celem urzędu, trzeba słono zapłacić. We włoskiej ambasadzie 8 zł 50 [gr], więc pięć razy mniej za pobyt na szereg dni. W konsulacie austriackim ograniczono się do znaczka i pieczęci na przejazd oświadczając, że można 24 godziny "przebywać". Potem do konsulatu niemieckiego. Załatwienie "bardzo grzeczne, 2 złote tylko opłaty z możnością przebywania przez 5 dni poza dniem wjazdu.
Wreszcie bilet w Orbisie za 128 złotych III klasą od Zebrzydowic, i do domu pakować się.
Jak mne pakował brat Hilary [ 3 ] i br. Kamil [ 4 ], i inni, to oni lepiej wiedzą, ja dopiero teraz badam, co wiozę i czynię odkrycia.
Do Warszawy nic nadzwyczajnego. Zapoznałem się tylko w pociągu z adwokatem z Grudziądza [ 5 ], człowiekiem niezwykle pokornym i myślącym głębiej; zamówił on "Rycerza", dałem mu numer okazowy i poleciłem zwrócić się do Niepokalanowa. Obiecał też zjednać nowych czytelników, bo jak twierdził, dotąd "Rycerza" nie znał, lecz bardzo mu on się podobał, a klientelę ma sporą.
Gryzmolę, bo pociąg wciąż trzęsie, może się nauczę później lepiej pisać w pociągu - nie wiem.
Bardzo proszę o modlitwy, by Niepokalana kierowała całą podróżą sama i dowolnie [ 6 ].
br. Maksymilian M-a Kolbe