216
Do Niepokalanowa [ 1 ]
Dopisuję i ja słów kilka. Roboty mam moc; więc i do pisania czasu doprawdy nie staje.
Co do mego powrotu do Niepokalanowa, to wobec warunku postawionego przez biskupa, aby był też ksiądz dla prokury, nie ma co myśleć, bo wtedy musiałbym i braci ze sobą zabrać, bo im tu samym być nie pozwoli, gdyż tylko wolno nam tu siedzieć "quis procura" [ 2 ].
W środę ruszamy do Japonii; co tam Niepokalana przygotuje, nie wiem.
Z "Rycerzem" po chińsku bardzo ciężko. Wszystko jest, tylko brakuje pozwolenia; sprawdziło się to, co zdawało mi się w Niepokalanowie, że najwięcej trudności będzie od misjonarzy europejskich. Mają jednak podstawę, bo działalność podzielona jest terytorialnie [ 3 ]. "Orate".
Jutro opuszczamy bardzo gościnnych Bernardynów (bezpłatnie nas żywili; dziś chciałem płacić, lecz nic nie wzięli; niech im Niepokalana zapłaci) i idziemy na "swoje śmiecie", mieszkanie u archimandryty [ 4 ] na poddaszu, za łóżka posłużą deski podłogi, okno o czterch szybach itp., ale to wszystko miłe dla Niepokalanej
Br. Maksymilian
[ 1 ] Dopisek do listu br. Seweryna Dagisa z 20 IV 1930 do współbraci w Niepokalanowie. W 1930 r. była to akurat Wielkanoc, pierwszy dzień świąt.
[ 2 ] Ponieważ jest prokura.
[ 3 ] Zob. Pisma, 225, przyp. 3.
[ 5 ] Archimandryta Mikołaj Alexejeff, który z cerkwi prawosławnej przeszedł na łono Kościoła katolickiego i prowadził misje wśród prawosławnych Rosjan mieszkających w Chinach - zob. RN 8 (1929) 345.