226

Do o. Kornela Czupryka

Oryg.: rkps AN. Pięć kart jednostr. zapis.

Nagasaki, 19 V 1930

Najprzewielebniejszy Ojcze Prowincjale!

Zdaje mi się, że uda mi się wyrwać na kapitułę [ 1 ], bo chociaż prawie miesiąc już jestem w Nagasaki, to jednak biskup Szanghaju [ 2 ] nie urguje bytności w Szanghaju; być może, że nie wie, że mnie tam nie ma i braci nie wypędza. Z końcem czerwca zaczynają się w seminarium 5-miesięczne wakacje; więc mógłbym wykłady prędzej zakończyć i przyjechać. Tylko poprosiłbym o łaskawe telegraficzne [ 3 ] zawiadomienie o terminie, bym mógł się odpowiednio urządzić, gdyż listownie nie przyszłoby na czas.

Zdaje mi się, że konieczną jest rzeczą:

1) by wszystkie placówki Niepokalanowa miały ścisły i bezpośredni z nim kontakt i to z powodu jedności: a) celu (cel MI), b) środków (wydawnictwa, drukarnia, "Rycerz"), c) charakteru (ścisłe ubóstwo, liczenie jedynie na Opatrzność Bożą przez Niepokalaną i jak największe ograniczenie potrzeb osobistych), d) konieczności może ciągłej pomocy finansowej;

2) by koniecznie ze dwóch ojców było dla Nagasaki, a z jeden dla Szanghaju.

Nagasaki zdaje mi się placówką bardzo dla nas ważną, bo: a) biskup jest miejscowy i przychylny [ 4 ], więc możemy się osiedlić; b) zapuszczenie tu głębszych korzeni (nowicjat, drukarnia itp.) pozwoli nam oprzeć się na tym punkcie w działaniach na całym Dalekim Wschodzie (prócz Japonii - Chiny i Annam).

Szanghaj znajduje się w przededniu przewrotu na korzyść elementów miejscowych, przy czym mogłaby ucierpieć placówka bardziej rozwinięta; więc i z tego powoda jako też z powodów poprzednio podanych (trudności ze strony biskupa na podstawie uchwał miejscowych) nie nadaje się jeszcze na punkt oparcia. Bardzo jednak jest dla nas ważny, bo mamy tam pozwolenie na szerzenie (administrację) "Rycerza" - przy prokurze - mimo silnej tendencji, by w Szanghaju więcej zakonów nie było, byleby tam przebywał stale choć jeden ojciec. Polacy też (szanghajscy [ 5 ]) pragnęliby mieć jakąś kaplicę polską, a liczba ich rośnie, bo przybywają z niespokojnej Mandżurii. Stamtąd więc można promieniować na całe Chiny. Drukowanie "Rycerza" chińskiego może się uda uskutecznić w Nagasaki. Staram się teraz, by z japońskiego odbyło się tłumaczenie na chiński język.

Po uregulowaniu tych spraw chciałbym zaraz otworzyć silniejszą placówkę w Indiach (dla wszystkich języków Indii) i w Bejrucie dla języka arabskiego (Arabia, Syria, Egipt, Tunis, Maroko: 100 000 000 dusz), tureckiego, perskiego i hebrajskiego. W Bejrucie jest arcybiskup Bondini, mój dawniejszy rektor kolegium, więc sądzę, że z pozwoleniem nie byłoby trudności.

W ten sposób akcja "Rycerza" i M.I. objęłaby ponad miliard ludności (dusz) czyli przeszło połowę ludzkości. - Niech Niepokalana zresztą sama kieruje, jak chce. Boję się tylko, bym z mej strony nie opuścił czego, co powinienem zrobić.

Jesteśmy zdrowi, lokal tymczasowy w tych dniach nam wyrestaurują, a maszyna czeka w Nagasaki na postawienie. "Rycerz" po japońsku niedługo opuści drukarnię, choć jak na maj z dużym opóźnieniem, a chiński jeszcze nie przetłumaczony: trudności większe.

Ale Niepokalana, jeżeli zechce, wszystko na dobre obróci. Cześć Jej za wszystko.

Z prośbą o serafickie błogosławieństwo

br. Maksymilian M-a Kolbe

[ 1 ] Zob. Pisma, 225 przyp. 5.

[ 2 ] Bp Auguste Alphonse Pierre Haouissée TJ.

[ 3 ] W oryginale wyraz podkreślony dwukrotnie.

[ 3 ] Bp Yanuario Hayasaka.

[ 4 ] Polonię w Chinach szacowano na 2 tys. osób (B. Olszewicz, Obraz Polski dzisiejszej. Fakty, cyfry, tablice, Warszawa 1938, 122). Natomiast "Polaków w Szanghaju jest przeszło 800. Są to lekarze, kupcy, pracownicy i ludzie bez zajęcia, których tu nad Żółte Morze zapędził los. [...] Największy ból, że nie ma księdza Polaka. Spowiadają się po rosyjsku, francusku lub w ogóle się nie spowiadają, bo nie znają języka" - zob. I. Posadzy, Przez tajemniczy Wschód. Wrażenia z podróży, Potulice 1939, 130.