240
Do o. Kornela Czupryka
Najprzewielebniejszy Ojcze Prowincjale!
Wysłałem telegram [ 1 ] do Radomska [ 2 ] z zawiadomieniem, że nasi odtelegrafowali z Nagasaki, iż biskup już wysłał list [ 3 ], ale nie otrzymałem odpowiedzi, więc się obecnie samolotem [ 4 ] te słów kilka, nieco racji razem zebranych:
1) dom zakonny materialnie jest (jeszcze i ogródek też).
2) Prawnie sprawa na ukończeniu, bo nie ma żadnych więcej trudności.
3) Jeżeli zaraz pojadą [ 5 ], to po nadpędzeniu tylko logiki mniejszej i trochę etyki, razem z seminarzystami Japończykami się ucząc, obok "studia sacra" [ 6 ] nabędą dobrze języka japońskiego, napatrzą się i narozmawiają na pauzach o zwyczajach, obyczajach, wadach i zaletach miejscowych; zapoznają się i zaprzyjaźnią z przyszłymi współpracownikami na niwie Bożej. Prócz tego teoretycznie i praktycznie nauczą się redagować "Rycerza" dla tamtych stosunków i prowadzić Wydawnictwo.
Po sześciu latach będą więc całkiem gotowi do zakasania rękawów z wiedzą teoretyczną i praktyczną dostosowaną do ich właściwego zadania (a ile książek japońskich przez ten czas przeglądną?).
Przyjeżdżając zaś jako księża zamiast zabrać się do roboty, muszą zacząć od języka, którego nauczenie się oceniono na robotę około 5 lat! Do tego głowa księdza, to już nie świeża pamięć kleryka. - Co zaś do poznania otoczenia to salezjanin mi mówił (który jako ksiądz przed trzema laty tam przyjechał), że im dłużej się studiuje Japończyka, tym mniej się go rozumie. Tak, to niełatwa rzecz względem Azjatów.
4) I ja bym zaraz miał dużą pomoc i w redagowaniu (a oni naukę), i w załatwianiu spraw (po łacinie, gdzie trzeba), i w sprawach wymagających więcej inteligencji, i w wychowaniu [ 7 ] zakonnym młodzieży, która tam już wniosła podania w odpowiedzi na wezwanie w numerze majowym. Pomagając mi, sami by "praktykowali" misjonarzowanie. A w razie niedomagania mogliby mnie pomału zastępować, by "Rycerz" się nie urwał. Bracia bowiem mimo najlepszych chęci w redakcji pomóc niewiele mogą i w uczeniu się języka w więcej napotkają trudności, i zajęci innymi pracami ręcznymi nieprędko nabędą wprawy w języku. I ja też już dość ciężki do nauki; kuję, a słówka nie chcą się głowy trzymać, a właściwie to i tak mało mam czasu tam nawet w Japonii do kucia. Gdy się jednak przyłożę, to głowa rozboli, nerwy zaczynają targać, gorączkuję - ot niedołęga!
Z prośbą o serafickie błogosławieństwo i telefoniczną czy telegraficzną odpowiedź
br. Maksymilian
PS - Już paszport zagraniczny i to bezpłatny każdy ma i wizę japońską też bezpłatną, teraz paszporty poszły ekspresem do Berlina po wizę chińską [ 8 ]. Po powrocie bolszewicka wiza i niedziela rano będzie najbliższy pociąg. Może zdążymy go złapać.
[ 1 ] Telegram się nie zachował.
[ 2 ] Tymczasowe miejsce pobytu o. prowincjała.
[ 3 ] Temat już omawiany - zob. Pisma, 231.
[ 4 ] Pocztą lotniczą.
[ 5 ] Mowa o klerykach udających się do Japonii. Byli to br. Mieczysław Mirochna i br. Damian Eberl.
[ 6 ] Studiów filozoficzno-teologicznych.
[ 7 ] W oryginale wyraz podkreślony dwukrotnie.
[ 8 ] Do czasu II wojny światowej nie było w Polsce ambasady chińskiej, a konieczna była wiza tranzytowa chińska.