285
Do o. Floriana Koziury
Maryja!
Drogi Ojcze!
Chciałem później spokojniej poodpisywać, ale kiedy? Więc lepiej zaraz. Przelatuję okiem listy i kreślę:
Ciężko właściwie ohory nie byłem, tylko gorączka rosła i było jakoś nie jak kiedy indziej, by więc przypadkiem nie osierocić dzieci, pchnąłem telegram [ 2 ]. Widać jednak, że mam jeszcze więcej do odpokutowania, a raczej czy mnie to obchodzi, kiedy i jak umrę; nie należę przecież do siebie, ale całkowicie do Niepokalanej, a N[ajprzewielebniejszy] O. Prowincjał mi pisze, że jeszcze duża praca mnie czeka. "Non recuso" [Dz 25,11] [ 3 ]. A raczej... na sądzie ostatecznym zobaczycie wszyscy, ilem ja napsuł, ilem obowiązku opuścił i zaniedbał i zdaje mi się, że przy pomocy Niepokalanej będę się starał wtedy, by żadna słabość nie uszła uwagi wszystkich, by poznali jaką to "miotłą" potrafi Niepokalana malować piękne obrazy. Ale po co o tym wszystkim bazgrzę?... Zobaczycie czy nie takim.
Muszę dodać: I ja czuję nieraz, jak jestem Niepokalanej niepotrzebny, a raczej zawadą. Tak okazuje, co potrafi. - Prawda, "niedołęgów" wybiera Ona.
Falcówki są teraz i bez tasiem, co zaoszczędza dużo czasu, gdyż taśmy się wciąż rwą i trzeba zeszywać. Nie wiem jednak, jaka ich praktyczność, bo nie miałem sposobności się poinformować.
Co do maszyny rotacyjnej to bałem się, czy będzie dokładnie falcować (inny system falcowniczy) i czy klisze wyjdą dobrze. Mówią, że falcowanie można osiągnąć precyzyjne, ale warto by jeszcze spytać bezinteresownych, którzy takie maszyny mają, bo dzienniki czasem okazują wady falcownicze. - Sądzę jednak, że to się da osiągnąć. Następnie co do klisz to mówią, że "gigant" (prasa) odciska matryce dokładnie i pozwala robić odlewy klisz dokładne, ale czy to prawda, zwłaszcza w kliszach drobnosiatkowych, to nie wiem. Sądzę jednak, że i na to już sposób będzie, ale może by się upewnić jeszcze? - Uważając te trudności za usuwalne, mówiłem w fabryce maszyn drukarskich w Mödling (pod Wiedniem) o tej sprawie, a i przedstawiciel tejże fabryki był w Niepokalanowie i omawialiśmy sprawę bliżej. Żądałem maszyny, która by wyrzucała "Rycerza" tak zupełnie zrobionego jak obecnie, tj. w niebieskiej okładce zeszytego i obciętego - to ostatnie może będzie trudniejsze, ów przedstawiciel oceniał koszt takiej maszyny na 80 000 zł. Coś oczywiście trzeba by jeszcze urwać - (wytargować). Następnie fabryki sprzedają na raty aż do 3 lat. Więc gdyby na spłaty na 3 lata, to sprawa stałaby się łatwiejsza. Zdaje mi się, że wobec tego, iż ów przedstawiciel widział, iż rzeczywiście istnieje taki zakład duży, rozłożenie na raty byłoby możliwsze. - Pukałem do Austrii, bo z Niemcami wojna celna, stąd samo cło tęgo by kosztowało. Najlepiej może jeszcze zgodzić się o cenę loco Niepokalanów z montażem i puszczeniem w ruch. Tylko nie wiem, na co fabryka się zgodzi. Tak najlepiej, bo nie ma wcale kłopotów, a jak tylko wynik jest nie taki, jaki był obiecany, można zaprotestować i nie przyjąć, dopokąd nie wyregulują np.: dopokąd klisze siatkowe nie wyjdą dobrze i falcowanie, szycie (i obcinanie - nie pamiętam, czy ten punkt był przyjęty też) nie działa bez zarzutu. - Przy tym traktowaniu w Niepokalanowie był zdaje się br. Salezy [ 4 ] (choć po niemiecku mniej rozumiał), br. Czesław [ 5 ] (ten niemieckować potrafi) i ponoć br. Wawrzyniec [ 6 ]. Maszyna ta miałaby 2 role papieru: jedną tekstowego a drugą okładkowego. - Zdaje mi się też, że na kolory (coś w poprzednim liście br. Kamil [ 7 ] [wspominał]) jeszcze rotacyjne maszyny nie są dostatecznie precyzyjne i okładka kolorem niebieskim na przykład drukowana (nie wiem czy tak by było) nie miałaby tego efektu co papier niebieski, a druk czarny. Próbowaliśmy kiedyś niebieskiego druku, ale raz tylko. Tym bardziej, że "Rycerz" z niebieskim papierem w okładce zaczyna być już międzynarodowy, bo i japoński postarał się go naśladować i oby we wszystkich językach była okładka jedna. - To moje "widzimisię" tylko.
Br. Celestyna [ 8 ] oczekujemy, pojedzie ktoś do Kobe oczywiście z "Rycerzami" [ 9 ].
Cześć Niepokalanej, że tak gorliwego ducha wlewa. Oby zawsze Ona sama rządziła w swoim Niepokalanowie czy Niepokalanowach na całej ziemi.
Kiedyż na zjazd do Niepokalanowa przybędą przedstawiciele innych Niepokalanowów i żółci, i czarni, i czerwoni, i rośli z północy, i niscy wzrostem południowcy? Ale to Jej rzecz.
Bardzo proszę o modlitwę, bo bardzo jej potrzebuję, by się Niepokalanej nie sprzeniewierzyć
br. Maksymilian
[Dopisek] Dziś przyszła też korekta z marca (17 II).
PS - Co do maszyn. Zdaje mi się, że dobrze będzie, mimo rotacyjnej zawsze mieć w pogotowiu tyle płaskich, by w razie jakiego uszkodzenia było wyjście. Kombinowałem sobie tak: Wszystkie maszyny naraz nigdy się nie zepsują, a tak zawsze możliwość pracy jest. - Ale to może i drugorzędne.
Zdaje mi się też, że trzeba by nie ustawać wzywać pracowników, bo obecna ilość braci stanowczo niewystarczająca; a i na misje się wybierać będzie trzeba coraz więcej.
Rozgadałem się, ale to tak jak w rodzinie. Może od czasu do czasu prześlę "Obrazki z misji w Japonii". Na razie załączam jeden rękopis [ 10 ].
Br. Mieczysław jeszcze wciąż w szpitalu. Otwór goi się słabo. Niepokalana ma i w tym swoje plany.
W cenach maszyn można dużo wytargować. Spuścić mogą, a sprzedać ohcą, bo bezrobocie, kryzys (zdaje mi się tylko - nie wiem).
Może Polska od cła zwolni? ulży?