337
Do o. Kornela Czupryka
Maryja
Najprzewielebniejszy Ojcze Prowincjale
W odpowiedzi na list z 23 listopada donoszę, że ponieważ relacja braci profesów była na ogół pomyślna, bracia Zeno i Seweryn odprawiają już rekolekcje. Na przyszłość relacje braci profesów dołączał będę [ 1 ].
Rektorowi [Seminarium] w Tokio [ 2 ] jako też br. Ludwikowi [ 3 ] przesłałem odpowiedź N[ajprzewielebniejszego] O. Prowincjała w sprawie noszenia habitu [ 4 ]. Bracia Mieczysław i Aleksy [ 5 ] razem przechodzą teraz drugi rok filozofii i skończą go z końcem japońskiego roku szkolnego, tj. w środku marca. Czy ich przyjmą do Seminarium w Tokio - bardzo wątpię, bo profesorzy są zasadniczo przeciwni przyjmowaniu nie-Japończyków, gdyż Seminarium to jest dla tubylców (jedynie rektor w poczciwości swojej dla nas przeforsował br. Ludwika). Można by mieszkać u OO. Bernardynów i chodzić, a raczej jeździć na wykłady do Seminarium, ale nasamprzód musieliby na to przystać OO. Bernardyni, następnie odległość olbrzymia, a wreszcie sami OO. Bernardyni wolą uczyć kleryków swoich we własnym konwencie i nie wysyłają ich do Seminarium twierdząc, że poziom jest tam zbyt niski, gdyż Japończycy słabują w łacinie. OO. Salezjanie urządzili się tak, że też sami u siebie uczą swoich kleryków, chociaż we dwóch tylko Ojców, którzy przy tym jeszcze muszą prowadzić parafię, tak słyszałem. - Czy by więc nie można było otworzyć i u nas domu studiów - (by nie trzeba było chodzić z egzaminami gdzie indziej) a ja bym z o. Konstantym, zdaje mi się, dał sobie już radę. A to z następujących przyczyn: 1) filozofia już mi odpadnie, 2) zdrowie - dzięki Niepokalanej - teraz niezłe, 3) czas i zdrowie potrzebne do dostania się do Seminarium i z powrotem też się zaoszczędzi (no i koszt tej codziennej podróży też), 4) bardzo jest też prawdopodobne, że klerycy diecezji nagasackiej nie zostaną przyjęci do Seminarium w Tokio (racje znam lepiej od biskupa), a wówczas nie będę mógł się wymówić od uczenia w Seminarium diecezjalnym, a może lepiej by było, by raczej tych 11 kleryków przychodziło do nas i studia były kierowane przez nas. A teraz zdaje mi się, że okazja jest dobra, bo zgoda zawarta tylko do końca filozofii; więc bylebym tylko wcześnie (zanim biskup mógłby otrzymać ewentualną odmowną (może przyjmą?) odpowiedz z Tokio) zdołał powiadomić o otworzeniu u nas studiów, już będziemy na koniu. - Boję się jednak, bym zanadto nie nalegał, bo pragnę tylko Woli Niepokalanej przez św. POSŁUSZEŃSTWO.
Br. Marian [ 6 ] chwiał się w powołaniu i wczoraj opuścił Mugenzai no Sono, ale we 2 może godziny potem (doszedł tylko do tramwaju) z płaczem powrócił, prosząc ponownie o przyjęcie. Żal mi go było i jako pierwszego ze skośnookich braci wpuściłem go znowu za furtę. Natychmiast kazałem mu rozpocząć rekolekcje i dziś rano otrzymał po raz wtóry habit oblacki. Nie wiem, czy to w porządku, a tym bardziej nie wiem, czy można mu skrócić oblaturę czy nie, bo prawo nic o oblaturze w podobnym wypadku nie mówi. Tutaj o Zakonie nawet księża nie mają wyrobionego pojęcia, a krewni to już tęgo starają się przeszkadzać; napisali mu raz nawet, że jeżeli klasztoru nie opuści, to będzie "oki tsumibito" (wielkim grzesznikiem) - tak bałamucą. Tym bardziej było mi go żal, gdy powrócił.
Postaram się przesyłać artykuły do "Rycerza" polskiego; jakoś ten czas tak ucieka, że go dogonić trudno.
Ojciec Metody nosił się z zamiarem zebrania w Polsce przez odczyty o Japonii dużych funduszów na rozbudowę Mugenzai no Sono [ 7 ]; teraz, gdy Niepokalanów obciążony nową maszyną w listopadzie i dotąd - miesięcznego - przesłać nie mógł, może w sam raz duże kapitały już pozbierał? To byśmy się nie ziębili jak np. dzisiaj z powodu niewykończenia jeszcze budynku z braku forsy.
Dzięki Niepokalanej duch bardzo dobry. Tylko bardzo brak jeszcze rąk do pracy.
Na Boże Narodzenie będziemy znowu mieli chrzest przez "Rycerza", a noże nawet dwa - cześć Niepokalanej. - Już teraz po dziewiątej wieczorem, a nasi katechumeni jeszcze nie powrócili z propagandy "Rycerza" z okazji pewnego odczytu na mieście.
Kończę, bo spowiedź braci.
Z prośbą o serafickie błogosławieństwo dla nas wszystkich
br. Maksymilian M-a Kolbe
PS - Bracia na rekreacji (przy falcowaniu) dowodzili, bym upomniał się o dwóch jeszcze braci, co mieli przedtem przyjechać, a raczej prosił od razu okrągło o czterech. - Rzeczywiście, ani sami nie możemy znaleźć czasu nawet na wykończenie obecnego budynku, ani nie mamy za co nająć innych do pracy - lecz Niepokalana sama o wszystkim pomyśli. - Cześć Jej za wszystko.
Widok zaś codzienny biednych pogan rozpala chęć rozwinięcia i rozszerzenia działalności, ale brak głów, rąk i środków. lecz w Niepokalanej nadzieja, że przecież kiedyś z internatu Niepokalanowa poprzez nowicjat, klerykat i święcenia wyjdzie cała falanga pracowników, a i setki braci rozproszy się po świecie, by budować nowe Niepokalanowy, składać czcionki, prowadzić maszyny itd., itd. Już i pół do jedenastej, więc kończę.
PS [ 8 ] - 13 XII po zaklejeniu. - W nocy i dziś zawieja śnieżna. Na twarz padał mi śnieg, że trzeba było się nakryć z głową, by móc spać. Kołdry braci (na strychu) białe, a w miednicach gęsto. Z radością sobie o tym przy śniadaniu opowiadali, ale ja boję się trochę o zdrowie. Więc rozbudowa zdaje mi się bardzo pilna. Przynajmniej na jakie 2.000 złotych (tj. 400 jenów). Ale poza zwyczajną miesięczną kwotą. A teraz to i na listopadową jeszcze czekamy. Rozumiem, że Niepokalanów ma teraz wydatki nadzwyczajne; ale w Niepokalanej nadzieja. - Zresztą Niepokalana pamięta o nas i nie trapię się, ale uważam za obowiązek napisać.
Nie rozkleiłem listu, bo zakleiłem go w sobotę w dzień Matki Bożej, więc boję się, bym teraz znowu nie pozmieniał, co już napisane, zwłaszcza w sprawie studiów.
[Dopisek] [ 9 ] List ten jakoś nie chce pójść. Dziś 15 XII - oktawa Niepokalanego Poczęcia - powrócił z poczty. Adres nasz japoński zrozumieli zaraz, a pisma maszynowego jakoś nie przeczytali.
Ale go ślę jakim jest, bez zmian. - Dziś oktawa Niepokalanego Poczucia, a jeszcze kwoty listopadowej ani w części nie widać...
(16 XII) Wczoraj 15 XII przyszedł wieczorem telegram z Niepokalanowa (w odpowiedzi): "Wysyłamy już za grudzień". - Cześć Niepokalanej.
Teraz deszcze, ale niezimne. Coś tu smarowali i zdrapywali [ 10 ].
16 XII. Ciekawy to list, bo tak posklecany. Chciałem już podrzeć i inny napisać świeżo, ale tak jak teraz będzie wierniejszym obrazem zmian. - A do tego od dłuższego czasu nawiedzają mnie wrzody; co jeden dojrzeje i pęknie, to drugi zaczyna róść; też i dzisiaj brat jeden podtrzymywał mnie przy Mszy św., i z powodu podwyższonej temperatury (trochę) trudniej pracować. Nie ma jednak nic groźnego, tylko bolesne jest dopokąd wrzód nie pęknie. Dwa razy lekarz mi wrzody przecinał, ale nic na przyszłość nie zapobiegł. Mają być tego przyczyną bakcyle.
Cześć Niepokalanej.
(Kto wie, kiedy bym posłał, gdybym przepisywał).
Co do kleryków jeszcze jedna możliwość: mieszkać u Bernardynów i uczyć się u nich w Tokio, ale wiem, że oni nie mają jeszcze stałego mieszkania, więc czy mają miejsce? - dla obcych zwłaszcza? czy zechcą?; różnica ducha...
Bardzo przepraszam za pstrokaciznę.
[O. Maksymilian M-a Kolbe]
[ 1 ] Zob. Pisma, 336, przyp. 1.
[ 2 ] Ks. Sauveurowi Candau.
[ 3 ] Br. Ludwikowi Kuszlowi.
[ 4 ] Zob. Pisma, 331, przyp. 2.
[ 5 ] Bracia Mieczysław Mirochna i Aleksy Tabaka.
[ 6 ] Br. Mariano Sato Shigeo.
[ 7 ] Nic nie wiadomo o zbieraniu ofiar na cele misyjne przez o. Metodego Rejentowicza.
[ 8 ] Pisane na kopercie listu, który został zwrócony z poczty, a koperta posłużyła jako dodatkowa karta do pisania. Od tego miejsca rękopis.
[ 9 ] Również na kopercie jw.
[ 10 ] Zdanie napisane w miejscu uszkodzenia koperty.