362

Do o. Kornela Czupryka

Oryg.: ms, w zakończeniu, rkps, AN. Pięć kart jednostr. zapis.
Nagasaki. 28 III 1932

Maryja!

Najprzewielebniejszy Ojcze Prowincjale!

Jak grom z jasnego nieba przyszedł dziś list rektora Seminarium w Tokio [ 1 ] z zawiadomieniem, że... br. Ludwik [ 2 ] został wydalony z Seminarium i jutro wieczór do Nagasaki przybędzie (list rektora z podaniem racji załączam). Trudno wątpić w ich prawdziwość, bo ów rektor to doprawdy święta dusza a przy tym bardzo nam przychylny i wydalenie br. Ludwika jest też ciosem dla niego, bo wbrew zdaniu innych profesorów (rady Seminarium) przeforsował jego przyjęcie. - Prawdziwe więc powody. Z taką opinią nie można by oczywiście ani marzyć o możności pracy na tak delikatnym terenie, jakim jest teren misyjny. Prócz tego drżę na samą myśl ,jak na to zareaguje delegat apostolski rodem Amerykanin [ 3 ]; nie wie więc, co to delikatność. A nie da się nawet przypuścić, by się nie dowiedział, co się pod bokiem jego dzieje, jeżeli tak dokładnie i dosadnie mi mówił o br. Damianie [ 4 ]: "santo minchione" [ 5 ]. Niech nas Niepokalana ustrzeże, by czasem nie wykonał amerykańskiego gestu i nie przepędził nas stąd. - Trzeba by więc, by stąd jak najprędzej br. Ludwik wyjechał. A i tutejszemu biskupowi [ 6 ] nie wiedziałbym co powiedzieć, gdyby mnie zapytał, czemu br. Ludwik powrócił. - Prosiłbym więc bardzo o łaskawą odpowiedź telegraficzną, a raczej nakaz powrotu dla br. Ludwika. Ja nie widzę tu innego wyjścia i zdaje mi się, że ze względu na opinię sprawa jest bardzo nagła.

Po tym ciosie zmieszały mi się jakby w głowie myśli, które chciałem przelać na papier i w odpowiedzi na przepiękny list N[ajprzewielebniejszego] O. Prowincjała z 9 III, który nam tyle radości sprawił (a przyszedł w sam raz w sobotę, dzień Matki Bożej i to w Wielką Sobotę po pięciodniowych naszych rekolekcjach) i opisując nowe myśli, które podczas rekolekcji może Niepokalana podsunęła i ulewając nieco z przeobfitego rogu radości, której nam Niepokalana dotąd nie szczędziła. Ale teraz grom... Lecz niech się we wszystkim wypełni WOLA NIEPOKALANEJ. Jeśliby miał potem pójść na tę drogę, to im prędzej sprawa się wyjaśni, tym lepiej. Nie wiem tylko, jak się teraz pokazać w Tokio... Byleby wyjechał z Japonii jak najprędzej, to może jakoś da się pomału zatuszować i opinię naszą podreperować. - Proszę bardzo o telegraficzne, możliwie najszybsze, odwołanie go. Zresztą nie moja, ale Niepokalanej Wola niech się stanie.

A może to i kusy trochę mi miesza w głowie, bym nie popisał tego, co uprzednio chciałem napisać? - Więc precz z bólem głowy i piszę.

Niech Niepokalana N. O. Prowincjałowi hojnie wynagrodzi za łaskawe upomnienie, by się strzec pychy, bo doprawdy mnie przede wszystkim tej cnoty bardzo brakuje i myślę sobie czasem, jak potężną musi być Niepokalana, Pan Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje [Jk 4,6], a Niepokalana z miłosierdzia Bożego nawet pysznych za narzędzia używać potrafi. Zdaje mi się, że na sądzie ostatecznym skrzętnie będziemy odkrywać przed wszystkimi nasze nędze, by czasem jakaś nie uszła uwagi, aby się okazało, co może Niepokalana, nasza najlepsza Mamusia, i kim musi być sam Bóg, jeżeli taką Dobroć stworzył. Wiem, że może nieraz też z powodu miłości własnej N. O. Prowincjałowi przykrość sprawiłem; dlatego też teraz pokornie proszę o przebaczenie dla miłości Niepokalanej. I kiedykolwiek bym o cokolwiek prosił lub jakie życzenia wyrażał, a tym bardziej jeszcze, gdybym próbował o co nalegać, bardzo proszę N. O. Prowincjała, by nigdy i w niczym był łaskaw nie kierować się tym, że ja tak sobie życzę, albo żeby mi czasem nie sprawiać przykrości, ale zawsze i we wszystkim zupełnie swobodnie mną kierował choćbym nawet w słabości mojej okazał smutek lub niezadowolenie. Chcę bowiem przy pomocy Niepokalanej tylko tego, czego sobie Niepokalana sama życzy. I boję się tylko jednego, to jest własnej woli, przynajmniej przy pomocy Niepokalanej tego tylko bać się pragnę. Po tych zastrzeżeniach (które niech będą zawsze w całej pełni ważne, chociażbym nawet kiedy, co nie daj Boże miał je wyraźnie odwołać, i owszem wtedy tym bardziej jeszcze) będę pisał swobodniej, bo nie będę się już bał, bym czasem nie przeforsował swojej woli.

Czwarty ślub złożyliśmy wszyscy profesi obecni w Mugenzai no Sono w Wielką Sobotę, w dzień więc naszej Mamusi niebieskiej; w sam raz w tym dniu ukończyliśmy nasze zakonne rekolekcje pięciodniowe, jakby naumyślnie przedślubne. Załączam podpisany papier [ 7 ]. Również zapisaliśmy w "Aktach Konwentu". - Cześć Niepokalanej za tę wielką łaskę. Zdaje mi się, że z czasem nie będzie w Niepokalanowie ślubów bez dodania czwartego i do tego wyraźnie i wyczerpująco będzie trzeba przygotowywać nowicjuszów, tak że gdyby kto nie mógł się zdobyć i na ten czwarty ślub, nie mógłby składać profesji w Niepokalanowie. To będzie dodaniem dyplomika MI do Reguły i Konstytucji, czyli duchem Niepokalanowa, tj. bezgraniczność w oddaniu się Niepokalanej. I zdaje mi się, że i inni, którzy "zarażą" się tym "czwartym", prędzej czy później, kiedy Niepokalana zechce, znajdą się w obrębie światowego Niepokalanowa.

Br. Paweł [ 8 ] coraz gorliwszy, jak tak dalej będzie, to przy pomocy Niepokalanej stanie się świętym zakonnikiem, chociaż jako niedawno z pogaństwa nawrócony ma bardzo wiele pracy nad sobą.

Przed nowicjatem będę odtąd posyłał dane, nakreślone w liście.

Wstąpił do nas młodzieniec nazwiskiem Yamashita Fusabiru Józef (szczegóły później; jeszcze wszystkich nie mam) po czwartej klasie gimnazjalnej. Kazałem mu nadal uczęszczać do gimnazjum i przyjąłem jako internistę.

Co do uczenia o. Konstantego [ 9 ], chociażby i bez doktoratu, zdaje się, że nie ma żadnych trudności, gdyż kodeks (kan. 1366 § l) mówi tylko, że "ceteris paribus" praeferantur, qui laurea doctorali potiti sunt" [ 10 ], a więc nawet przypuszcza, że w razie gdyby "cetera" nie były "paria" nawet w obecności laureata "praefertur" nie laureat [ 11 ]. Więc na pewno uczyć może; tym bardziej mając magisterium.

Brak doktoratu więc nie będąc, zdaje się, przeszkodą do uczenia, nie byłby też przeszkodą przyjazdu kleryków. My tu chyba rozpoczniemy teologię od początku, tj. od fundamentalnej. Czy traktaty będą się zgadzać, gdyby przyjechali w roku przyszłym?... Wedle tutejszej uchwały synodu w Japonii, przybyły misjonarz musi przez 3 lata studiować język japoński i zdawszy z niego egzamin, może dopiero zabrać się do roboty. Przybyły więc na początek teologii, ma prawo po trzecim roku do egzaminu z języka japońskiego i po otrzymaniu święceń na czwartym roku mógłby już praktycznie ćwiczyć się w robocie. (A ja? Otóż ta profesura filozofii zrobiła mi wyłom i w tym prawie, bo inaczej nie mógłbym redaktorować może). Ale chce tylko Woli Mamusi. Jeszcze jedna racja wierci w głowie, że tylko dwóch uczniów. Lecz Niepokalana wie lepiej, co trzeba czynić i ja boję się czego innego.

Na braci z utęsknieniem pewnym oczekujemy, bo roboty moc, a tubylcy dotąd pomału kapią.

Ucieszyliśmy się bardzo zapowiedzią nowego Niepokalanowa po przyjeździe o. Konstantego.

I tutaj szatan wściekając się mocno ogonem myrda i zębami zgrzyta, i stara się na każdym kroku szkodzić. Ot nowy dowód na wstępie tego listu. Niech Niepokalana ma jego (br. Ludwika) i nas wszystkich w swej pieczy, żeby tylko Jej sprawa w Japonii na tym nie ucierpiała.

Co do rycerzy z internatu Niepokalanowa taka mi przyszła myśl podczas rekolekcji. Prawdą jest, że Niepokalana raczyła sobie zgotować już 2 Niepokalanowy, prawdą też, że zastęp kleryków pała miłością ku Niej szczególną i pragnie oddać Jej całe swoje życie w przyszłych Niepokalanowach, że w Niepokalanowie pod Jej miłościwym okiem formuje się przyszły zastęp Jej rycerzy, ale wrogowie tak się śpieszą!... Czy nie dałoby się już przedtem rozciągnąć działalności na cały świat? rozpocząć przygotowanie artyleryjskie, zanim rycerze wyostrzą bagnety i nauczą się nimi władać?... Otóż zdaje mi się, że można by to zrobić, rozpoczynając "Rycerza Niepokalanej" po łacinie, dla księży i seminarzystów całego świata, i zwracając szczególniejszą uwagę na duchowieństwo świeckie i tubylcze (zwłaszcza w krajach misyjnych) [ 12 ]. W ten sposób skupiliby się przy "Rycerzu" duchowni całego świata lub kandydaci do stanu duchownego (do seminariów słać po trosze, wedle możności, ale darmo), którzy bardziej kochają Niepokalaną i przez swego "Rycerza" Niepokalana rozżarzyłaby ten ogień miłości jeszcze bardziej. Pomiędzy tymi znaleźliby się pomału tacy, którzy przetłumaczyliby dyplomik M.I. na swój język rodzimy i sami wpisaliby się do M.I. i nawet rozpoczęli szerzyć M.I. pomiędzy współziomkami. A może nawet podjęliby się tłumaczenia "Rycerza" na swój język i dodania czego by potrzeba było ze stosunków miejscowych i tak niejeden już nawet "Rycerz" (pismo) mógłby oczekiwać przejęcia tylko z rąk "tymczasowych" do rąk przychodzących w swoim czasie niepokalanowskich rycerzy (ojców, braci). A nawet i po przybyciu będą nasi zawsze potrzebować tubylców, by trafić do pojęć, zwyczajów i upodobań stylowych tubylców. A może i niektórzy z tubylców rozpaleni miłością ku Niepokalanej przez tak przyspieszonego "Rycerza" miejscowego wzdychać będą z utęsknieniem [do] przybycia ojców i założenia nowicjatu, żeby przyjąć habit zakonny? A może i miedzy klerem miejscowym takie powołania się obudzą?

Co by jednak tłumaczyli owi gorliwi do miejscowego "Rycerza"? - Otóż właśnie z "Rycerza" łacińskiego, który by też już był tak redagowany, by mógł zająć miejsce agencji prasowej dla "Rycerzy Niepokalanej" całego świata.

Bezpośrednio dużo by na tym zyskał natychmiast "Rycerz" polski i japoński z powodu rozmaitości wiadomości z najrozmaitszych części świata, a wszystko w duchu Niepokalanej, głosząc Jej chwałę przez podziękowania i opisy łask.

Klerycy zaś, którzy pragną oddać się całkowicie Niepokalanej i obecni interniści, przynajmniej po złożeniu ślubów, mogliby otrzymać zaraz swój (tymczasowy) przydział, uczyć się języka danego kraju, korespondować z czytelnikami "Rycerza" łacińskiego danego kraju, a w razie powstania tam "Rycerza" przed założeniem Niepokalanowa i przybyciem naszych w szczególny sposób interesować się tym "Rycerzem", by nawet nauczyć się go czytać i zacząć pisywać do niego. Oczywiście pod ścisłą kontrolą centralnego kierownictwa M.I., by czasem czego nie zepsuć.

Może można by i dłużej o tym mówić, ale na razie może i dosyć, bo i późno się robi.

Kiedy by to zacząć? Może by od grudnia, tak by na Niepokalane Poczęcie już wszyscy na całym świecie mieli "Rycerza" łacińskiego. By tego dopiąć, musiałaby administracja już teraz zacząć się krzątać, by zdobyć adresy wszystkich księży i seminariów na całym świecie. Więc spisy diecezji (może z Rzymu), albo wedle jakiej książki (z Rzymu świeższe).

Skąd te myśli? Czy od Niepokalanej?

By spełnić św. Posłuszeństwo odpowiadam swobodnie i na pytanie N. O. Prowincjała: co sądzę, jak należy budować. Zdaje mi się, że trzeba unikać w budowie materiałów łatwopalnych, ale zasadniczo systemu nie zmieniać. A to z różnych powodów: 1) Czytałem, czy nie w książce o racjonalizacji, czy może gdzie indziej, że w Ameryce zaczynają na większą skalę używać leszu jako materiału budowlanego, gdyż cienka jego warstwa zachowuje więcej ciepła niż dużo grubszy mur (tyle, jak kilka razy grubszy mur - nie pamiętam już, ile razy). Ma być on też suchszy (o ile pamiętam). Oczywiście, o ile nie doda się dużo cementu, bo cement tęgo kroplami pocić się potrafi. - Papierem obijanie jest bardzo niebezpieczne. Było jednak koniecznością chwili podczas pierwszej zimy w Niepokalanowie, gdy z powodu mrozu nie można było leszu mieszać z wapnem, gdyż nie schło, lecz marzło; leszowano więc na sucho, ale wnet wskutek wstrząsów lesz przez szpary desek się zsypując, pozwalał górą w najlepsze świtać mroźnemu światłu z dworu. Wówczas to papier jako zły przewodnik ciepła (i zimna) skutecznie umożliwił dostateczne ogrzanie. Moja wina, że po nadejściu lata nie kazałem po przeleszowaniu ścian z wapnem usunąć zbytecznych już papierów. Także deski zastępowało się tynkiem i można by było tę pracę przeprowadzić we wszystkich budynkach, ale jak to zawsze, brak czasu. Zdaje mi się jednak, że deski nie powinny były łatwo się palić, gdyż celowo jedna strona przylegała do leszu, by w razie pożaru ogień nie mógł deski objąć i tak łatwiej dał się ugasić. Benzyna i nafta to naprawdę mogły udaremnić cały ratunek, ale też w przewidywaniu czegoś podobnego został zbudowany osobny skład na ropę, naftę, oliwę i benzynę. I wewnątrz elektrowni bywało przedtem benzyny tylko tyle, co na łyżkę stołową lub do herbaty do Diesla, gdy czasem wyjątkowo nie mógł ruszyć (o ile pamiętam). Piszę te szczegóły, bo zdaje mi się, że budynek leszowy o szkielecie drewnianym nie powinien ustępować murowanemu. To gdy jest wewnątrz tynkowany, bo wtedy w obydwóch zapalne pozostają podłoga, sufit i sprzęty (wyjąwszy sklepienia). I jeszcze pomiędzy sufitem parteru i podłogą piętra dawało się warstwę gliny, by utrudnić pożarowi przedostanie się z jednej części na drugą; taki sam cel ma polepa. - Stosując więc planowo izolacje murów ogniochronnych (ustawowo przepisowe) ścian leszowych, izolacje glinowe, w miejscach niebezpieczniejszych izolacje azbestowe, przy czym dopilnowując stanu otynkowania wewnętrznego i zewnętrznego kominów (ustawowo przepisane) zdaje mi się, że stan budynków konstrukcyjnie powinien być bezpieczny. - Bardzo się boję zmiany systemu budowy, by z czasem nie doszło do zmian większych. A obecny stan (oczywiście po usunięciu papierów) zdaje mi się wystarczyć do celu w Polsce. Może w innych krajach inny materiał taniej wyniesie, ale u nas trudno może będzie na razie tańszego znaleźć. Jest on jednak mniej trwały, ale zdaje mi się, że ponieważ Niepokalanów stale się rozrasta, trzeba tak budować, by nie żal było budynku przewrócić i postawić co innego wedle wymagania rozwoju w chwili bieżącej.

Już dobiega północ, ale chciałbym ten list dokończyć na cześć Niepokalanej. Idąc porządkiem spraw poruszanych w liście N. O. Prowincjała, dochodzę do: "dla prywatnej wiadomości". I na końcu pytanie, co ja na to. Trudno chyba większego szczęścia życzyć jak oddania się niepodzielnego Niepokalanej. I w Mugenzai no Sono miejsce się znajdzie i kodeks uczyć bez doktoratu pozwala, ale jeszcze nie wiadomo, co przyniesie najbliższa Kapituła.

Zdaje mi się czasem, że trzeba być przygotowanym na wszelkie ewentualności. Być może, że już przebrzmiały i wykorzeniły się z umysłów słowa, które słyszałem z ust definitorów: "Już teraz nie rozwijać się (nie kupować maszyn) i będziemy mieli sobie dochód`, albo inny: "sprzedać to wszystko" [ 13 ]. A jeżeli są jeszcze inne zdania, których nie słyszałem?... Albo poprzednie jaszcze żyją?... Na ostatniej Kapitule też nie było widać zapału. A może się zmieniło? Ale Niepokalana wie o wszystkim. Dlatego myślę, że wynik Kapituły powie ostatnie słowo w tej sprawie. Ale poza tym myślę, że nie ma żadnych przeszkód; z największą radością.

Kończę, bo północ już minęła.

Z prośbą o serafickie błogosławieństwo [ 14 ]

br. Maksymilian M-a Kolbe MI

PS - Czy mam się doskonalić w japońszczyźnie; czy wkuwać angielskie?

Prześlę do Niepokalanowa szereg pytań, by zbadać na podstawie pożaru [ 15 ] jak się sprawdziły przewidywania co do środków ochronnych i zakomunikuję N. O. Prowincjałowi.

Shibahara głośny propagator prasy katolickiej z Osaki ("Rycerz" polski listopad 1931 str. 343 [ 15 ]) nawiązuje z nami kontakt współpracy, prosząc o pośrednictwo w tej sprawie Wydawnictwo Bernardynów w Sapporo, skąd wiał (zdaje się) najzimniejszy dla nas wiatr. Wczoraj otrzymałem odnośny list o. dyrektora tego Wydawnictwa. - Cześć Niepokalanej.

"Misje Katolickie" z Krakowa, ks. Krzyszkowski znowu nadesłał 22 dol[ary] z górą (tj. 200 zł) z prośbą o artykuł do "Misji" [ 17 ].

Lwowscy klerycy też gruby list przesłali.

By uruchomić nową maszynę (arkuszówkę) prądem z miasta tyle kosztownych rzeczy potrzeba, że przyjdzie założyć własną elektrownię. Podobnie było w Polsce (Grodno).

[ 1 ] Ks. Sauveura Candau.

[ 2 ] Br. Ludwik Kuszel.

[ 3 ] Kard. Edward Mooney - por. Pisma, 307.

[ 4 ] Br. Damianie Eberlu.

[ 5 ] "Święty safanduła".

[ 6 ] Bp Yanuario Hayasaka.

[ 7 ] Dokument czwartego ślubu się nie zachował - por. Pisma, 349, przyp. 9.

[ 8 ] Br. Pauro Nishiya.

[ 9 ] O. Konstantego Onoszki.

[ 10 ] Kan. 1366 § 1 KPK z 1917 r. mówi, że na profesorów filozofii, teologii i prawa powoływać należy tych, którzy uzyskali doktorat na uniwersytecie lub fakultecie uznanym przez Stolicę Apostolską; gdy chodzi o zakonników, powinni oni posiadać podobne świadectwo od swoich przełożonych.

[ 11 ] W razie, gdyby inne przymioty ("cetera") nie były równe ("paria"), nawet w obecności posiadającego doktorat pierwszeństwo może mieć nie posiadający go.

[ 12 ] RN łaciński pt. "Miles Immaculatae", przeznaczony dla duchowieństwa i seminariów duchownych świata, ukazał się w Niepokalanowie w pierwszym kwartale 1938 r.

[ 13 ] Zob. Pisma, 108.

[ 14 ] Odtąd do końca rękopis.

[ 15 ] Pożar elektrowni w Niepokalanowie - zob. Pisma, 357, przyp. 3.

[ 16 ] RN 10 (1931) 343 podaje zniekształcone nazwisko: Szhabara.

[ 17 ] Zob. art. św. Maksymiliana pt. Japoński Niepokalanów rozrasta się..., "Misje Katolickie" 51 (1932) 280-283; Pisma, 1073.