38
Do br. Alfonsa Kolbego
P[ochwalony] J[ezus] Ch[rystus]
Drogi Bracie
Pomimo "wakacji" kuracyjnych [ 1 ] nie mam wiele czasu, więc i nie zaraz odpisałem. Cały czas prawie schodzi mi na chodzeniu, leżeniu itd., słowem na kuracji.
Mama dała mi znać o Twoim wyjeździe, a nawet przysłała mi potem Twą kartkę z Warszawy i list z Grodna [ 2 ].
(Już jest 11 XII i 9.30 prawie wieczór, gdy zabieram się znowu do pisania).
Posłuszeństwo to Wola Boża we wszystkim.
Co do MI to, ma się rozumieć, jesteśmy narzędziami w ręku Niepokalanej, więc o tyle tylko powinniśmy działać, o ile Ona sobie tego życzy (a to okazuje przez posłuszeństwo). - I ja teraz ograniczam się do działalności zwykłego członka, a i to dosyć miernie, bo Ona tak chce. Niepokalana dozwoliła mi zbliżyć się do akademików przebywających tu w ich domu zdrowia "Bratnia Pomoc" [ 3 ]. Mają oni sławę niereligijnych i nie bez powodu. Zarząd socjalistyczny (tak mówią), złożony kto wie z jakich głów. Teraz zapraszają mnie oni (tj. koło wybrane pacjentów, akademicy) i to bardzo, abym im wyjaśniał sprawy religijne. Urządziłem więc tam seryjkę pogadanek apologetycznych, w których każdy mógł dowolnie głos zabierać. Przeszliśmy od istnienia Boga aż do Bóstwa Chrystusa Pana. Pokupili sobie nawet "Nowy Testament" Szczepańskiego, "Wieczory nad Lemanem" [ 4 ] i "Apologetykę" Bartynowskiego. Ale i to ograniczam, aby zdrowiu nie szkodzić. - Śliczne nieraz były sceny podczas dysput, ale nie mam czasu ich opisywać.
Uważajmy, abyśmy nie robili w MI więcej ponad to, co posłuszeństwo pozwala, bo wtedy nie działalibyśmy już jako narzędzia w ręku Niepokalanej. - Zalecam przemyślenie dogmatyki, zwłaszcza fundamentalnej.
Wszystko, co mi piszesz, jest dobre i po franciszkańsku, ale gdyby Mama nie przysyłała Ci ani listów, .ani marek, to by to było jeszcze więcej po franciszkańsku.
Westchnij do Niepokalanej o moje nawrócenie.
Twój brat
br. Maksymilian M-a Kolbe
[PS] [ 5 ] Gdybyś tam mógł gdzie znaleźć pieśń do Matki Boskiej? "J’irai la voir un jour; Au ciel a ma patrie J’irai voir Marie; Ma joie et mon amour. (bis) Au ciel, au ciel, au ciel J’irai, la voir on jour [ 6 ], ale w polskim języku, wraz z nutami (na jeden głos). We Włoszech śpiewaliśmy ją po francusku, jest przepiękna. Jeden z nowicjuszów mówił mi, że słyszał ją w kościele zakonnic (?) w Wilnie (po polsku) i... płakał ze wzruszenia. Jeżeli więc tylko ją będziesz mógł znaleźć, to mi ją przyślij.
Co do przykrości z moich listów [ 7 ] (jak to mi pisałeś) to tak być musi, gdyż i rzeźbiarz nigdy by nie przekształcił bryły kamienia w statuę samym tylko głaskaniem, ale musi ją ociosać i wykuć.
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku Tobie i ojcom Florianowi i Innocentemu [ 8 ]
życzy
br. Maksymilian M-a Kolbe
[ 1 ] Kuracja św. Maksymiliana w Zakopanem trwała od 11 VIII 1920 do 28 IV 1921 (Dzienniczek mszalny, 29-37).
[ 2 ] O. Alfons został przeniesiony z początkiem XI 1920 z Krakowa do Grodna jeszcze jako kleryk na kurację. W drodze napisał kartka z Warszawy do matki (zaginęła) i list z Grodna z datą 5 XI 1920. Przed wyjazdem br. Alfons był sekretarzem koła kleryków MI.
[ 3 ] Dziś Sanatorium Nauczycielskie. Pierwsze kontakty ze studentami nawiązał św. Maksymilian już w Krakowie. W Notatkach o MI, 38, o. Alfons zapisał 8 II 1920: "Po obiedzie poszedł O. M[aksymilia]n zapoznać studentów i akademików przychodzących na obiady S. Samueli fel[icjanki] z Milicją. Urządził już i akt poświęcenia się nawet". Sanatorium akademickie "Bratniej Pomocy" było w niezbyt wielkiej odległości od Szpitala Klimatycznego, gdzie mieszkał św. Maksymilian, tylko pod górę. W domu akademickim nie było kapelana, a naczelny dyrektor niechętnie patrzył na wszelkie posługi religijne i zgadzał się na nie wyjątkowo. W sanatorium tym św. Maksymilian rozwinął żywą działalność: urządzał dla kuracjuszy konferencje religijne w czwartki, wezwany w dzień czy w nocy śpieszył z posługą duchową do chorych. Kaplica znajdowała się w Szpitalu Klimatycznym; w niedziele i święta chętni z sanatorium akademickiego tam uczęszczali na Mszę świętą (zob. znajdujące się w AN wspomnienia: Anny z Gibasów Wojtaniowej z 6 VI 1954; sercanki s. Modesty Michniewskiej z 2 IV 1954 i Jadwigi Bienieckiej z 29 V 1947).
[ 4 ] O. Mariana Morawskiego TJ.
[ 5 ] Odtąd zaczyna się druga (mała) kartka, identyczna co do gatunku papieru i atramentu z pierwszą, dlatego je połączono, ale nie jest wykluczone, że stanowi zakończenie innego listu, wysłanego już przed samymi świętami. Listu takiego jednak AN nie posiada i nie wiadomo, czy faktycznie istniał.
[ 6 ] Oto pełny oryginalny tekst ulubionej pieśni Świętego, której autorem jest Janin (prawdopodobnie pseudonim), zaczerpnięty z Manuel des pelerins, Lille 1937, 179:
J’irai la voir un jour
- J’irai la voir un jour,
Au Ciel, dans ma patrie;
Qui, j’irai voir Marie,
Ma joie et mon amour. - Au Ciel, au Ciel, au Ciel,
J’irai la voir un jour!
Au Ciel, au Ciel, au Ciel,
J’irai la voir un jouri - J’irai la voir on jour!
C’est le cri d`espérance
Qui guérit ma souffrance
Au terrestre séjour. - J’irai la voir un jour!
Cette Vierge immortelle
Bientôt j’irai pres d’elle
Lui dire mon amour. - J’irai la voir un jour!
J’irai m"unir aux anges
Pour chanter ses louanges
Et pour former sa cour. - J’irai la voir un jour!
J’irai pres de son trône
Recevoir ma couronne
Et régner a mon tour. - J’irai la voir un jour!
J’irai loin de la terre
Sur le coeur d`une Mere
Reposer sans retour"
Ta sama pieśń w przekładzie polskim Wandy Łakowiczówny, RN 25 (1951) 261:
- Wkrótce już ujrzę Ją
W ojczyzny mej błękicie
Mą radość, miłość, życie -
Maryję Matkę mą!
W niebie, w niebie, w niebie
Wkrótce już ujrzę Ją! - Wkrótce już ujrzę Ją!...
Nadzieją pieśń ta dzwoni -
W ziemskiego bólu toni
Dźwięki Jej szczęściem drżą.
W niebie, w niebie, w niebie
Wkrótce już ujrzę Ją! - Wkrótce już ujrzę Ją
Lilię wiecznej piękności!...
Bezmiary mej miłości
Opowiem jedną łzą
W niebie, w niebie, w niebie
Wkrótce już ujrzę Ją! - Wkrótce już ujrzę Ją!...
W aniołów chór włączony
Jej chwały hymnu tony
Rozśpiewam duszy grą.
W niebie, w niebie, w niebie
Wkrótce już ujrzę Ją! - Wkrótce już ujrzę Ją!...
Uklęknę przy Jej tronie...
A blaski Jej korony
Rozzłocą też skroń mą.
W niebie, w niebie, w niebie
Wkrótce już ujrzę Ją! - Odejdę wkrótce w dal,
Do serca Jej się wtulę,
Zapomnę ziemskich bóli,
Na wieki ścichnie żal...
W niebie, w niebie, w niebie
Wkrótce już ujrzę Ją!
[ 7 ] W liście z 13 IX 1920 pisze o. Alfons do św. Maksymiliana: "...dziwnie na mnie Twoje słowa czy to mówione czy pisane działają: przygnębiają mnie mianowicie. Ale jest to miłość własna, podstępna, skryta, która każe mi się zniechęcać moją niższością w służbie ideału. Toteż tłumię to przygnębienie jak mogę energicznie i zabieram się do gorliwszej pracy". W liście z 28 X 1920: "Dziwnie to jest ze mną. Kiedy z innymi o zacności i odpowiedzialności kapłana rozmawiam, to mi się zdaje, żem już ideału apostoła Chrystusowego bliski; a kiedy tylko Ty słowem czy pismem do mnie przemówisz: rozczarowanie - i po pokusie zniechęcenia, uczucie pokory i praca nad lepszym usposobieniem".
[ 8 ] O. Florianowi Kuziurze i bł. Innocentemu Guzowi.