391
Do o. Kornela Czupryka
Maryja!
Najprzewielebniejszy Ojcze Prowincjale!
Piszę w dniach różnych, ale że listy pójdą tą samą drogą i z nie większą szybkością zwalą się one naraz, i nawet ich nie nadaję.
Dziś wyjechał statek z Singapuru, a gdym brał się do pisania po tylu myślach, sprzecznych nawet, co chodzą po głowie, przyszła i myśl: "po co właściwie piszesz te bezsensowne majaczenia". Ale N. O. Prowincjał wyrozumie i zresztą przedtem pisywać kazał: i prosiłem już wyraźnie, by N. O. Prowincjał nie zwracał uwagi na mą wolę: więc mogę spokojnie "bazgrać" nie obawiając się, by przez to nie wypaść z ręki Niepokalanej czyli św. Posłuszeństwa.
Niepokalana doprawdy mnie aż pieści; bo w Singapurze, gdzie dla zdrowia były najgorsze warunki, bo klimat najgorętszy, a okręt stoi 2 dni (więc spanie na nim niemożliwe), Niepokalana sprawiła, że "z rąk do rąk" dowieziono mnie do "prokury Kongregacji Niepokalanego Serca Maryi". Czyli Niepokalana przytuliła mnie w domu swego Niepokalanego Serca. I doprawdy wszelkie wygody i tak życzliwa gościnność, żem tylko podreperował jeszcze silnie swoje siły. I to wszystko za "Zdrowaś Maryjo". Z odświeżonymi więc siłami ruszam w dalszą drogę. Co mnie czeka, a raczej jak pójdzie sprawa w Indiach, tak nie wiem, [a] tak nieraz chciałbym zgadnąć, przewidzieć; to czarno, to jasno rzecz się przedstawia, ale zostawiam już całą sprawę Niepokalanej i spokojnie postaram się dać Jej [ 1 ] kierować sprawami.
2 VII. List ten dawno pisany, ale go też załączam; dodam, że na Oceanie Indyjskim pomiędzy Singapurem i Kolombo burza nami długo i silnie miotała - ale i to dla Niepokalanej [ 2 ].
[O. Maksymilian M-a Kolbe]