705
Do inż. Józefa Strzeleckiego
Wielmożny Panie Inżynierze,
W odpowiedzi na list z dnia 13 bm. [ 1 ] uprzejmie donoszę, że nie widziałbym podstępu nawet w późniejszym podpisaniu w przekonania że br. Florian w swoim imieniu podpisywać może. Przekonanie, że umowa wtedy była jeszcze nie podpisana powziąłem z telefonu Pana Inżyniera do p. Skoczylasa: "potrzebuję podpisu". Chyba że ten podpis był potrzebny do czego innego. W dniu rozmowy nie zauważyłem sprzeczności.
Daruje Pan Inżynier, że dodam tu jeszcze słów kilka. Gdy w rodzinie dziecko umrze wszyscy pogrążeni są w smutku. To bardziej jeszcze stosuje się do klasztoru. Czuję więc w głębi serca pewien żal do tych wszystkich, którzy w jakikolwiek sposobi choćby z najlepszą intencją, byli w tym zaangażowani, nie wyłączając - daruje Pan Inżynier - i Pańskiej Osoby. Jak życia dziecka nie da się porównać z pieniędzmi, tak tym bardziej ani pomyśleć się nie chce o załamaniu powołania zakonnego, chociażby nawet Zakon przez to miał nie wiem jakie miliony zarobić. Gdybym wiedział, na czym się ta cała sprawa wynalazkowa skończy, toby już dawno ten przeklęty patent był w piecu.
Wybaczy Pan Inżynier, że to ze zbolałego serca, jako przełożony, ojciec rodziny zakonnej, piszę.
Z głębokim szacunkiem
[O. Maksymilian M-a Kolbe]
przełożony klasztoru.
[ 1 ] List się nie zachował. Br. Florian Cibura był racjonalizatorem-wynalazcą, stąd interesowały się nim osoby spoza klasztoru. Trudno ustalić szczegóły tej sprawy, które doprowadziły br. Floriana do wystąpienia z zakonu - por. też Pisma, 707 i 713.
[Adres] Inż. dypl. Józef Strzelecki | Warszawa, Elektoralna 5