788

List okólny do braci przebywających poza Niepokalanowem

Oryg.: brak. - Odp.: ms AN.

Niepokalanów, 4 X 1940

Maryja!

Drogie Dzieci!

Bóg jest miłością [1 J 4,16], ponieważ zaś skutek podobny jest do przyczyny, więc i wszystkie stworzenia żyją miłością. I co do celu ostatecznego i co do celów pośrednich, i w ogóle w każdym zdrowym działaniu miłość jest główną sprężyną i motorem.

Człowiek dochodzący do lat dojrzałych szuka sobie istoty, której by mógł oddać serce i założyć własne gniazdo rodzinne. Miłość to przez Boga stworzona i wyniesiona do godności sakramentu.

Ale są dusze, które Pan Bóg do wyższej miłości powołuje.

Nie chcą one dzielić swego serca, obierając sobie za jedyną miłość umiłowanie samego Boga i Jemu całkowicie się oddają uroczyście przez śluby zakonne.

Ofiarują Mu wszystko, co mają lub posiąść by mogły, przez ślub ubóstwa, składają Mu ofiarę z życia rodzinnego ślubem czystości, a nawet ofiarują to, co człowiek ma najdroższego - własną wolę, rozum i duszę całą przez ślub posłuszeństwa.

By umożliwić wierne zachowanie tych ślubów, łączą się te dusze w zakonie, gdzie życie wspólne dopomaga do oderwania się od wszelkich rzeczy materialnych, klauzura święta strzeże serca od wpływów świata, a przepisy zakonne i polecenia przełożonych służą im do poznania woli Bożej w poszczególnych wypadkach codziennego życia.

Nic też dziwnego, że dusza zakonna, przebywająca poza klasztorem nie może nie słabnąć z dniem każdym w miłości ślubowanej, jeżeli nadzwyczajna łaska jej nie wspomoże, a wspomoże na pewno, jeżeli ten pobyt poza furtą nie jest zależny od jej woli. Jeżeli tylko ze swej strony nie zaniedba modlitwy i starania, by śluby swoje święte jak najwierniej zachować. Bo czegóż by dobry Bóg nie uczynił dla duszy kochającej Go? Gdyby jednak ten pobyt był dobrowolny, na tę szczególną łaskę jakże by dusza mogła liczyć?...

W świecie nie można przebywać, by nie mieć przy sobie nieco groszy i nimi rozporządzać, jakżeż łatwo wtedy i o przywiązanie się do nich, zwłaszcza jeżeli zarobek lepszy lub rodzina zamożniejsza. Łatwo też o przywiązanie do tak materialnych rzeczy, jak pożywienie, odzienie czy mieszkanie.

Również nie można za klauzurą nie obcować z różnymi ludźmi. Jak łatwo wtedy o przywiązanie do stworzeń, z początku nieznaczne, a potem niepostrzeżenie nawet silnie podważające jedyną obraną miłość.

Co do ślubu posłuszeństwa nadnaturalnego - to jest on czymś tak wzniosłym, że na ogół nawet ludzie pojmujący jeszcze świętość dwóch poprzednich ślubów nie mogą nieraz zrozumieć jego wzniosłości. Jeżeli nawet zakonnik niedbały zatraca żywość wiary w wolę Bożą w zakonnym posłuszeństwie, cóż powiedzieć o ludziach świeckich, którzy przecież powołania zakonnego nie mają, nie znają go.

Stąd też im dłużej zakonnik bez konieczności zostaje na świecie, tym bardziej upodabnia się do otoczenia, w myśl zasady: "Z jakim przestajesz, takim się stajesz". I podczas gdy uczciwi ludzie świeccy, pośród których on przebywa, i kochająca go rodzina zdążają do zbawienia dusz drogą zwyczajną, on, ponieważ śluby zakonne złożył, a coraz słabiej je wykonuje, znajduje się coraz bardziej w niebezpieczeństwie utraty powołania i zbawienia. A i nieprzyjaciel duszy, powiedzmy wyraźniej - szatan, nie szczędzi trudu, by wynajdywać tysiączne racje, aby tylko opóźnić powrót duszy do warunków ułatwiających jej wierność w wykonywaniu ślubów. A nieraz i najbliższe otoczenie, przez źle pojętą życzliwość, skutecznie mu w tym dopomaga. Gdy zaś dusza sama też bardziej osłabnie, jeżeli sumienie jej coraz mniej czyste, coraz mniej delikatne, a stąd i dopływ łaski coraz słabszy, modlitwa coraz niedbalsza, to już i dla niej samej to, co było kiedyś ideałem, źródłem szczęścia, staje się czymś niedostępnym, a nawet odpychającym.

Może za czarno nakreśliłem życie zakonnika na świecie; ale wierzajcie mi, że wiadomości, które otrzymuję z różnych stron, potwierdzają to, co piszę [ 1 ].

Niepokalana wzbudziła w sercach naszych miłość ku sobie aż do całkowitego poświęcenia się Jej sprawie, sprawie pozyskiwania coraz więcej dusz dla Jej miłości, owszem - dopomagania wszystkim duszom do poznania Jej i ukochania, a przez Nią do zbliżenia się do Bożego Serca Jezusa, które miłość swoją ku nam posunęło aż do Krzyża i Tabernakulum. Jakżeż jednak moglibyśmy apostołować, gdyby w naszej własnej duszy miłość zamiast to coraz więcej się rozpalać - stygła?

Módlmy się często i gorąco - każdy za wszystkich i wszyscy za każdego, by Niepokalana nas od tego nieszczęścia ustrzegła.

Wasz brat

Maksymilian Kolbe

[ 1 ] Celem listu było ponaglenie niezdecydowanych i przebywających z własnej woli, bez konieczności, poza klasztorem do powrotu do Niepokalanowa.