804

Do Mugenzai no Sono

Oryg.: ms AN. Jedna karta dwustr. zapis. List na blankiecie z nadr.: Klasztor | OO. Franciszkanów | p[ocz]ta Teresin k[oło] Soch[aczewa], st[acja] kol[ejowa] Szymanów.|Telefony: Teresin k[oło] Sochaczewa nr 13 | Błonie nr 88.

Niepokalanów, 1 XII 1940

Maryja!

Drogie Dzieci,

Dzięki Niepokalanej, że jak pisze o. Janusz [ 1 ], do Niepokalanej garną się nie tylko szlachetne dusze japońskie, ale też ze wschodniego kontynentu azjatyckiego. Oby jak najprędzej miłość ku Niej po całym Dalekim Wschodzie coraz więcej się rozpalała łącząc w Niej coraz liczniejsze dusze w miłości wzajemnej.

Co do działalności Niepokalanowa japońskiego i w ogóle każdego Niepokalanowa czy innej placówki mającej na celu zbliżenie dusz do Boga, strzeżmy się złudzenia jakoby owoce działalności zewnętrznej wskazywały na wartość dzieła. Nawrócenie i uświęcenie duszy było, jest i pozostanie zawsze dziełem Bożej łaski. Ani słowem żywym, ani drukiem, ani innym środkiem zewnętrznym bez łaski Bożej nic się w tej dziedzinie zdziałać nie może. Łaskę zaś i dla siebie, i dla drugich zdobywa się pokorną modlitwą, umartwieniem i wiernością w spełnianiu swoich zwyczajnych, chociażby najpospolitszych obowiązków.

Im dusza sama bardziej jest do Boga zbliżona, im bardziej jest Boga miłą, im więcej Go kocha i jest przez Niego kochaną, tym skuteczniej dopomagać może i innym do otrzymania łaski Bożej, tym modlitwa jej łatwiej i pełniej jest wysłuchiwana. Stąd też Niepokalana - ponieważ bez skazy, całkowicie Boża - jest łaski aż pełna i wszelkich łask Pośredniczką i dla wszelakich innych dusz. I znając naszą słabość, częste upadki, oddalenie od Boga, zwracamy się dlatego do Niej po wszelkie łaski i dla siebie, i dla drugich. Więc od życia modlitwy, od życia wewnętrznego, od naszego osobistego zbliżenia się do Niepokalanej, a przez Nią do Serca Jezusowego zależy jedynie i wyłącznie wartość każdego Niepokalanowa.

By nam ułatwić działalność dla dobra dusz, Pan Bóg dopuszcza różne krzyżyki, czy to zależne od woli innych lub też nie, pochodzące z woli prawej lub też inaczej. To olbrzymie pole niezliczonych źródeł łask do wykorzystania. Bardzo pożyteczne pomiędzy nimi są przykrości doznawane od innych. Z jakąż błogą nadzieją odmawiamy wtedy tyle razy w "Ojcze nasz": "i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom" [Mt 6,12]. To przecież modlitwa dana nam przez samego Pana Jezusa. Więc wystarczy całkowite przebaczenie win względem nas popełnionych, by uzyskać tytuł do odpuszczenia win naszych względem Boga. Co więc za kłopot byłby, gdybyśmy nie mieli nic do odpuszczenia i co za szczęście, gdy nam się przytrafi w ciągu dnia mieć dużo i grubszych kawałków do odpuszczania. Natura co prawda wzdryga się przed cierpieniem i upokorzeniem, ale w świetle wiary jakżeż one potrzebne do oczyszczania naszej duszy, jakże stąd miłe, jak przyczyniają się do większego zbliżenia do Boga, a przez to do większej skuteczności modlitwy, do potężniejszego misjonarzowania.

Miłość też wzajemna nie polega na tym, żeby nam nikt nigdy żadnej przykrości nie zrobił, ale na tym, abyśmy starali się drugim przykrości nie sprawiać i nabrali wprawy w natychmiastowym i całkowitym przebaczaniu wszystkiego, co nas urazi. To znoszenie się wzajemne stanowi istotę wzajemnej miłości. Św. Teresa pisze: "Zrozumiałam, jak niedoskonale kocham siostry swe zakonne; o, nie tak ukochał je Pan Jezus! Pojmuję teraz, że prawdziwa miłość polega na znoszeniu wad i błędów bliźnich naszych; na tym, aby się nie dziwić ich niedoskonałościom, a budować każdym najmniejszym objawem cnoty. Zrozumiałam zwłaszcza, że miłość nie powinna nigdy być na dnie serca, bo "żaden świecy nie zapala i nie stawia w skrytości, ani pod korzec, ale na świecznik, aby którzy wchodzą, widzieli światło" (Łk 11,33). Zdaje mi się, droga Matko, że ta pochodnia ewangeliczna, to znaczy miłość, która powinna rozjaśniać i rozweselać nie tylko naszych najdroższych, ale wszystkich znajdujących się w domu" [ 2 ]. I tak dalej pisze: "Słodki mój Jezu, wiem, że nie nakazujesz mi nic niepodobnego do spełnienia; lepiej ode mnie znasz słabość i niedoskonałość moją; wiesz, że nigdy nie zdołam ukochać sióstr moich zakonnych tak, jak Ty je miłujesz, jeśli Ty sam nie będziesz ich kochał we mnie i przeze mnie. Chcesz mi wyświadczyć tę wielką łaskę i dlatego dałeś mi nowe Twoje przykazanie. O jakże drogie mi jest ono, bo daje rękojmię, że chcesz kochać przeze mnie tych wszystkich, których kochać rozkazałeś" [ 3 ]. - Im miłość ta będzie głębsza, tym i misjonarzowanie owocniejsze.

A teraz nieco wiadomości. Dzięki Niepokalanej uzyskaliśmy zezwolenie na wydanie "Rycerza" grudniowego [ 4 ]. Od poniedziałku ruszy.

Ostatni bracia profesi, którzy nie znajdują się poza kordonem, na ogół już powrócili i obecnie odprawiają się ogólne rekolekcje jak zwyczajnie przed świętem Niepokalanej.

W budynku nowicjatu mieści się obecnie schronisko PCK (Polskiego Czerwonego Krzyża) pod naszą opieką dla tych polskich jeńców wojennych, którzy wskutek okaleczeń nie są zdolni do pracy.

Bracia prowadzą też mleczarnię okręgową, która przerabia dziennie około 3000 l[itrów] mleka. Kieruje nią br. Hadrian [ 5 ]. Ne razie tyle, bo już późno.

br. Maksymilian M-a Kolbe [ 6 ]

[ 1 ] O. Janusz Koza.

[ 2 ] Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Pisma, t. I, Kraków 1971, 281.

[ 3 ] Tamże, 282.

[ 4 ] RN na grudzień 1940 r. i styczeń 1941 jednocześnie, jedyny numer RN, jaki ukazał się w czasie okupacji i tylko na dystrykt warszawski. 1 XII 1940 była niedziela. RN winien był zatem ruszyć od 2 XII 1940.

[ 5 ] Br. Hadrian Mariański.

[ 6 ] Podpis własnoręczny.