906

Wielkość a świętość

Oryg.: brak. - Druk.: RN 1 (1922) 66-68.
[Kraków, przed kwietniem 1922] [ 1 ]

Każdy Święty - to wielki człowiek, ale nie każdy wielki był świętym zarazem, chociaż nieraz bardzo ludzkości się przysłużył. Zachodzi jednak między nimi pewne podobieństwo. Pomijam tu ludzi głośnych z nagromadzonego mienia, znanych z fizycznej siły, lub zapisanych w pamięci ludzkości jako wielcy, ale - jawni szkodnicy lub przestępcy. Nie mówię o nich, chociaż i ci nieraz prześcigają się w zbrodniczej przemyślności, by - zasłynąć. Zwrócę uwagę tylko na geniuszów myśli ludzkiej.

Geniusz i święty mają wiele cech wspólnych. Wyrastają oni ponad otoczenie, zwracają mimowolnie na się uwagę jako ludzie - niezwykli. Obydwaj wytknęli sobie cel niepospolitej miary i ufni w obfite dary natury czy łaski, dążą do jego osiągnięcia przez ciernie oraz wszelkiego rodzaju zapory i trudności. Nie tylko zazdrośni, ale i nieraz przyjaciele w najlepszej nawet wierze utrudniają im pochód. Obydwaj, jeśli wdrapią się na pożądany szczyt lub skutecznie doń się zbliżają, znajdują naśladowców, którzy w nich wpatrzeni mniej lub więcej udatnie dążą nową ścieżyną za nimi. A pamięć tak świętego jak i geniusza przechodzi z pokolenia na pokolenie. Historia podaje nam nawet ludzi, którzy byli w jednej osobie i świętymi, i geniuszami jak św. Paweł, św. Augustyn, św. Tomasz, św. Grzegorz Wielki i wielu innych.

Lecz i zasadnicza zachodzi różnica między świętym a geniuszem, który do świętości nie dąży. Marzeniem jego - to sława. Dla niej, dla ludzkiego uznania, wytęża umysł, poświęca czas, zużytkowuje zdolności i ponosi nieraz bardzo ciężkie ofiary. Wydoskonalając się w jednym kierunku, zaniedbuje często najważniejsze pola i tak niszczy w sobie równowagę i harmonię, a i innymi nieraz swym bezładem szkodzi. Święty przeciwnie, Bożą tylko chwałę ma na oku. O ludzkie sądy nie dba i staje ponad nie. Władze duszy i ciała odpowiednio podporządkowuje i ciało rozumowi a rozum Bogu pod rządy oddaje. Stąd też cieszy się pokojem zwycięzcy.

Gdy burza się rozpęta, a zewsząd padają gromy lekceważenia, złości i nienawistnej zazdrości, gdy potwarz i wzgarda uderzy, a przyjaciele się odsuną, albo nawet zadraśnięci do wrogów się przyłączą, wówczas geniusz gnie się pod ciężarem, gryzie się, cierpi i czuje się nieszczęśliwym. - Święty ponad tym wszystkim staje. Odczuje i on nieraz ból, ale wnet ukoi się w modlitwie i ufny w Bogu kroczy spokojnie dalej.

Nawiedzi cięższa choroba, starość przygniecie - geniusz częstokroć przestaje być geniuszem, władze umysłowe mu słabną. Święty zaś bez względu na stan zdrowia lub wiek zawsze naprzód postępuje, owszem choroby i utrapienia stają się dlań drabiną do wyższej doskonałości; w ich ogniu jak złoto się czyści.

Spuścizna geniusza przynosi pożytek ludzkości, ale bardzo często i szkodę. Napoleon był wodzem-geniuszem, ale ile łez wycisnął, ile krwi wylał, a i ojczyznę swą osłabioną zostawił; koleje, drukarnie, telegrafy, telefony itd. zamiast szerzyć oświatę, stały się w naszych czasach siewcami fałszu i moralnej zgnilizny. Ileż nieodżałowanych talentów literackich przyłożyło rękę do burzenia porządku, odwracania czytelników od Stwórcy? Ile młodocianych dusz zatruły ich książki i piśmidła?... Święty przechodzi zawsze "dobrze czyniąc" [por. Mk 7,37] na wzór Jezusa, prawdę i szczęście zaszczepia, gdzie tylko zajdzie i przykładem pociąga do Dobroci niestworzonej.

Geniuszem nie każdy może zostać, droga zaś do świętości wszystkim stoi otworem.

Oto punkty styczne i rozbieżne między geniuszem a świętym; zatrzeć te różnice w utalentowanych wybrańcach narodu - to przygotować szczyt wielkości człowieka: geniusza-świętego.

M[aksymilian] K[olbe]

Tekst z dawnym numerem 907.

[ 1 ] Zamieszczone w numerze kwietniowym z 1922 r.