868P

[Pamiętnik P 1933 (kwiecień)]

Oryg.: ms, Muzeum św. Maksymiliana w Nagasaki. - Fotokop.: AN.

W wydaniu 2007-2008 Pism, w części II, numery 868A do 868U są pod jednym numerem 868, pt. "Pamiętnik 14 I 1930 - 30 IX 1933".

Morze Chińskie, Hongkong - Singapur, 14 IV 1933

Maryja!

13 [Wielki Czwartek] - Rano o ósmej wjazd do Hongkongu. Towarzyszyłem ks. Brignolemu z "Missioni di Milano" do szpitala "Canossian Hospital". Dał dolara hupejskiego, gdym zapłacił taniej taksówkę, będzie dla sprawy Niepokalanej. Obiecałem mu wysłać "Rycerza" włoskiego. - Potem do katedry, by zawiadomić biskupa o przyjeździe chorego, gdyż nie otrzymali zawiadomienia. Był czas nabożeństwa wielkoczwartkowego. - Wyspowiadałem się, zawiadomiłem księży i pojechałem czerwonym autobusem nr 3 wprost do salezjańskiej szkoły, do ks. Wieczorka. - Wychodząc z autobusu dałem po medaliku Niepokalanej szoferowi i konduktorowi, aż policjant z niepokojem z przystanku spoglądał. - Kilka kroków na prawo, po ulicy rozbrzmiewającej brzękiem żelaza obrabianego w pracowniach chińskich przy tej ulicy, na lewo napis oznajmujący, że tu szkoła salezjańska. Ks. Wieczorek przyjął z wielką gościnnością. Dowiedziałem się ze zdziwieniem, że po moim pobycie przed rokiem nie otrzymywał przez jakiś czas "Rycerza" i nie wiedział nawet, żem podał numer jego konta w "Rycerzu", a i teraz otrzymuje na dawny adres. Podarował czy pożyczył, ale na wieczne nieoddanie stary płaszcz gumowy, który dostał od ks. Siary [ 178 ], wyjeżdżającego do Aleksandrii w Egipcie. Sprawił szczot[eczkę] do zębów, dał hostie i komunikanty i obiecał wyjść na okręt do mających nadjechać 25 IV 1933 czterech braci z Niepokalanowa [ 179 ]. Jakaś czytelniczka "Rycerza" polskiego ofiarowała na ręce ks. Wieczorka 5 dol[arów] hongkońskich. Dawał mi je, alem mu pozostawił dla wręczenia naszym czterem braciom, którzy za 12 dni tędy mają przejeżdżać. Może w sam raz brakuje im groszy.

Odmówiłem pozostania na obiad z powodu przemęczenia i bólu głowy i razem z nim ruszyłem do okrętu. Zapłacił mi tramwaj i morski "tramwaj" i tak dobiłem z powrotem do "chałupy" pływającej. Ale i tutaj krzyżyk, bo nie mam osobnej kajuty, stąd muszę się krępować, a mój poczciwy towarzysz mniej się za to krępuje, a nawet zastałem go raz myjącego się z przepaską zaledwie. Wczoraj to samo, a przy tym jego przyjaciel wygodnie się rozłożył na innym jeszcze łóżku. Dość, że o wypoczynku nie było można nawet marzyć. Cześć Niepokalanej za wszystko. - Zresztą to Wielki Tydzień, więc i cierpieć nieco trzeba. Inaczej byłoby za wygodnie.

Po obiedzie za to wyspałem się dobrze i mogłem napisać list do braci w Mugenzai no Sono. Do Polski nie ma co pisać, bo list już by mnie pewnie nie przegonił, chyba że się w Rzymie zatrzymam.

O [godzinie] szóstej ruszamy. Ponieważ na statku znajduje się włoski minister pełnomocny z Szanghaju, spokrewniony z Mussolinim [ 180 ], stąd też wojenny okręt włoski, stojący właśnie w Hongkongu, uczcił go wystrzałami armatnimi i muzyką na odjezdne.

Wsiadł też dominikanin niemiecki, który też jedzie na kapitułę, mającą się odbyć we wrześniu. Jedzie teraz, bo później gorąco i morze niespokojne. Dowiedziałem się od niego sporo rzeczy: że na statku jedzie z nami dawniejszy władca północnych Chin (Tsang Lu-liang?) i że dlatego nie pozwolono w Hongkongu przekupniom chińskim wchodzić na okręt; - że on (ów dominikanin) napisał po chińsku homilie na niedziele i święta i dał teraz w Hongkongu do drukarni "Nazareth" do druku; - że jego placówka została zrównana z ziemią przez bolszewików; - że trudnością dla rozwoju katolicyzmu jest trudność ze strony rodziny konkubin, które nawracający [się] musi oddalić; - że pragnie on pracować, mniej oglądając się na pieniądze. - Wreszcie różne rzeczy z ich przepisów zakonnych administracyjnych co do wyborów itp. Tak np. że kapituła wybiera czterech konsultorów, którzy z prowincjałem załatwiają wszelkie sprawy.

Wieczorem zagrałem też z nim w szachy, które poczciwota przegrał, i długo rozmawialiśmy chodząc po ciemnym (wieczór) pokładzie.

Maryja. - Jeszcze nieco. Wieczorem długom jeszcze na ciemnym pokładzie to leżał na leżaku wśród wichru, tom chodził, odprawiając wieczorne rozmyślanie, rachunek sumienia i różaniec, bo... w kabinie nie ma dość swobody. Cześć za wszystko Niepokalanej.

Kończę już wspomnienia o Wielkim Czwartku przebytym poza Ogródkiem (Sono) Niepokalanej, wpośród fal morskich i światowego życia. Doprawdy, jak to różne nasze życie od tego tak krótkowzrocznego wegetowania biednych światowców. Kiedyż Ona, Niepokalana, przeniknie te biedne dusze i je uszczęśliwi? Co za ogromne pole pracy MI. Niech Niepokalana sama kieruje wszystkim wedle swej niepokalanej Woli.

14 Wielki Piątek - Trzeba by więcej cierpieć, boć to pamiątka śmierci Pana Jezusa, ale wzdrygam się przed spotkaniem się z nimi, zwłaszcza jeżeli chodzi o upokorzenia. Lecz pocieszam się tym, że i Pan Jezus pozwolił, by i Jego natura ludzka wzdrygała się przed cierpieniem w ogrojcu.

Rano pospałem do [godziny] szóstej, bom też i odczuwał przemęczenie. Po czym, po umyciu się, krótkiej modlitwie i - jak zwyczajnie - miłosnym pocałunku złożonym na sercu Niepokalanej - na pokład, pomiędzy maszyny, by być nieco swobodniejszym i wolniejszym i rozmyślanie, Kom[unia] św. duch[owna] i cząstka różańca zamiast brewiarza. - Za temat rozmyślania wziąłem "Zdrowaś Maryjo". Co za wzniosła modlitwa! "Łaski pełna", bo doprawdy nic z łask nie mogło brakować Jej. Co za piękno pełności łaski, której nadwyżka spływa obficie na nas, a raczej ta pełnia jest źródłem łaski dla nas. I w nas ta łaska nie przestaje być Jej i w Niej Boża. "Pan z Tobą"! O doprawdy, Bóg jest zawsze z Nią i to w jaki ścisły, doskonały sposób. Czyż nie jest Ona jakoby częścią Trójcy Przenajśw[iętszej]? [ 181 ] Bóg Ojciec..., Syn Boży i Jej, Duch Ś w. Jej Oblubieniec. I gdzie Ona wejdzie, tam całą Trójcę Przen[ajświętszą] ze sobą przynosi. Jakież prawdziwe to słowa, że wszystko we wszechświecie dzieje się: "W Imię Ojca i Syna, i Ducha Św. przez Niepokalaną".

Bóg Ojciec. Jakżeż głębokie słowa Pana Jezusa: "Nie nazywajcie nikogo ojcem na ziemi" [por. Mt 23,9]. Doprawdy, nikt nie jest ojcem w doskonałym tego słowa znaczeniu, bo pierwszy początek wszystkiego, to pierwszy Ojciec wszystkiego: Bóg Ojciec. Wszystko inne to echa, echa. Od Ojca Boskość jakby spływa przedwiecznie na Syna i od Ojca i Syna na Ducha Przen[ajświętszego], a z Trójcy Przen[ajświętszej] na Dziewicę Matkę Boga - Jezusa, tego pierwowzoru człowieka doskonałego, świętego, aż Boga-Człowieka [ 182 ]; wedle tego wzoru formować się będą święci. Ale nie inaczej w ich duszy narodzi się Jezus, jak przez Maryję Niepokalaną, ani też nie inaczej będzie w nich wzrastał, upodabniał do siebie jak przez Tę, u której boku wzrastał Człowiek-Bóg: Jezus. Jeszcze jedno: Maryja Niepokalana jest Matką Boga. W świecie materialnym wszystko ma swój początek, rozwój i koniec. Nie tak w świecie duchowym. Tam wszystko jest zawsze razem i rozwija się bezgranicznie, bo Bóg jest doskonałością nieskończoną. Skończoność w świecie materialnym pochodzi tylko z materii. - Ale do czego dążę? Niepokalana w znaczeniu duchowym jest zawsze, ustawicznie Matką Jezusową, Ona Go w duszach rodzi, Ona daje Mu wzrost w duszach. Słowem, jest Jego Matką w najdoskonalszym duchowym tego słowa znaczeniu.

Lecz zanadtom się rozgadał. W ostatecznym wyniku widząc, że gdzie Jej nie ma, tam nie ma i Boga, Jezusa, a gdzie Ona, tam Trójca Przen[ajświętsza], Jezus, postanowiłem sobie dać się Jej prowadzić zawsze, wszędzie i we wszystkim, czyli powracać wciąż do pokoju i miłości.

Potem jeszcze cząstka różańca św. i śniadanie. I na leżak do pisania tych gryzmołów. Maryja.

Już nam rozwiesili namiotowe płótno, by słońce zbytnio nie dokuczało.

Maryja! Sobota, dzień Mamusi.

15 - [Wielka Sobota] - Wczoraj gorąco, ból głowy - jak na Wielki Piątek to doprawdy jeszcze za dobrze.

Dziś przyszedł jeden z komisarzy zapowiadając, że dla "Contessa" [ 183 ] g[odzina] 9.30 na Mszę św. to za wcześnie. Niech Niepokalana sama wszystkim kieruje. - Rano rozmyślanie i cząstka różańca na przodzie okrętu, a po śniadaniu na leżak.

- Wczoraj ogłoszenie: "Venerdi Santo", non musica, non gong [ 184 ].

* * *

Jadę z dwoma misjonarzami z Chin i dziś słyszałem od nich nieco z okropności, jakie przeżyli.

Jeden z nich, w starszym już wieku, z bólem serca musiał patrzeć na zgliszcza kościoła i szkoły, które wystawił. Komuniści zniszczyli wszystko, a on sam ledwo z życiem uciekł.

Opowiadał też, że jeden z jego kolegów, gdy rano przygotowywał się do Mszy św., ujrzał zbrojnych komunistów, zdążających do stacji misyjnej. Zaledwie zdołał ujść bocznymi drzwiami i ukryć się na strychu pewnego domu, gdzie do czwartej po południu przeleżał pod belką. Potem widział, jak przewracały się płonące ściany budynków misyjnych.

* * *

Maryja!

16 [Wielkanoc] - Wczoraj 15 IV próba sprawności w razie niebezpieczeństwa zatonięcia lub pożaru. Brak wstydu u bab, nie szanują się.

Dziś Msza św. pierwsza o 5.30 z Komunią św. Miał dominikanin, Niemiec. Ja o 11 z kazańkiem o celu człowieka i nabożeństwie do Matki Bożej, Niepokalanej. "Maryja", Niepokalana. - Mówię marynarzom, że łatwiej się zbawić, niż potępić, mniej trzeba się nacierpieć [dla osiągnięcia zbawienia niż dla potępienia].

* * *

[ 178 ] Ks. Jana Siary SDB.

[ 179 ] Dnia 20 III 1933 wyjechali do Japonii na misje bracia: Jordan Malinowski, Norbert Kurek, Iwo Czado, Maciej Janiec.

[ 180 ] Minister Galeazzo Ciano, zięć Mussoliniego - zob. też Pisma, 868, S.

[ 181 ] Zob. Pisma, 560, przyp. 3.

[ 182 ] Boskość Ojca "spływa" na Syna w tym sensie, że Ojciec udziela Synowi swej Boskiej natury (rodzi Syna), a wraz z Synem udziela swej Boskiej natury Duchowi Świętemu (Duch Święty pochodzi od Ojca i Syna). W zupełnie innym sensie Boskość "spływa" na Maryję; należy przez to rozumieć wyniesienie Najświętszej Maryi Panny do godności Matki Bożej oraz ubogacenie Jej wyjątkowymi darami łaski - zob. Pisma, 560, 1141, 1168, 1184; Konferencje świętego Maksymiliana Marii Kolbego, Niepokalanów 1983, n. 38, 311.

[ 183 ] Może żartobliwa aluzja do nazwy statku "Conte Rosso".

[ 184 ] "Wielki Piątek". Nie będzie muzyki, nie będzie gongu.